Jednym z najbardziej niepokojących i mrocznych fenomenów z jakimi mamy do czynienia są przypadki okaleczania bydła. Zwierzęta hodowlane giną w dziwny i nietypowy sposób, części ich ciała zostają przez kogoś zabrane a po samym wydarzeniu zazwyczaj nie ma śladów krwi. W ten sposób ginie nie tylko bydło, ale także owce, kozy, konie, króliki, koty, psy, bizony i jelenie. Często ciało takich zwierząt pozbawiane jest uszu, oczu, dziąseł, języka, genitaliów i odbytu. Dręczącym pytaniem jest więc: kto lub co stoi za okaleczaniami bydła? Przypadki te obserwowane są ze szczególną intensywnością przez ostatnie 50 lat. Czy dokonały tego leśne drapieżniki czy może raczej jest to efekt jakiegoś tajnego programu naukowego, na który nigdy nie zezwolonoby ze względu na okrucieństwo jakie się z takimi doświadczeniami wiąże? Czy w ten sposób ktoś monitoruje chorobę wściekłych krów? A może jest to efekt rytuałów jakiejś szalonej grupy okultystów? A może wreszcie robi to jakiś drapieżnik z innej planety lub z innego wymiaru? Okaleczania zwierząt rozumiane w ten sposób stają się najdłuższym ciągiem seryjnego morderstwa jakie znamy na naszej planecie.
Od 1992 do 2002 r. Christopher O’Brien zbadał ponad tysiąc przypadków zjawisk paranormalnych w St. Luis Valley obejmującej południową część stanu Kolorado i północną Nowego Meksyku. Współpracował z policją, ranczerami, byłymi żołnierzami i obserwatorami zjawisk na niebie. Ilość zjawisk wysokiej dziwności w tym rejonie była tak ogromna, że śmiało można powiedzieć, że był to być może najbardziej intensywny moment w historii zjawisk paranormalnych na świecie. Sytuacje, które były częścią jego pracy badawczej opisuje on z drobiazgową dokładnością. Wśród zjawisk jakie badał było UFO, okaleczenia zwierząt, aktywność demoniczna, indiańskie legendy, kryptozoologia, tajne programy wojskowe i folklor – wszytko to w jednej dolinie. Chyba nikt wcześniej nie opisał takiej ilości zjawisk pokazujących się w pojedyńczym regionie geograficznym. Obecnie Chris O’Brien wraz z grupą badaczy instaluje w dolinie sieć kamer i urządzeń monitorujących zjawiska do jakich ciągle tam dochodzi. O’Brien napisał na ten temat trzy książki. Jego ostatnia książka nosi tytuł “Stalking the Herd” (“Prześladowane stado”) i jest pierwszą próbą opisania zjawiska okaleczenia bydła w całej jego rozciągłości. Do tej pory koncentrowano się co najwyżej na przypadkach wysokiej dziwności, co jest zaledwie niewielkim wycinkiem fenomenu, bez pokazania go w szerszej perspektywie. Jak się okazuje okaleczenia bydła nie jest tylko “specjalnością” amerykańską. Dokonywane są także w innych krajach i co ciekawe są to wyłącznie kraje mające u swoich podstaw kulturę chrześcijańską (!). Tylko kilka przypadków okaleczenia krów zanotowano w Afryce – także w rejonach zamieszkałych przez chrześcijan. Nie notuje się natomiast okaleczeń bydła w Azji. Ameryka Południowa jest kontynentem gdzie chrześcijaństwo jest religią dominującą i tam z kolei zanotowano ok. 4 tys. przypadków takiego okaleczenia. O’Brien nie mówi o tym z perspektywy człowieka szczególnie religijnego, ale taka zależność rzuciła mu się w oczy, gdy szukał tego, co łączy ze sobą wszystkie miejsca w których w tak okrutny sposób giną krowy i inne zwierzęta. Wnioski takie wyciągnął na podstawie wszystkich danych na ten temat jakie są możliwe do zdobycia. To dlatego jego książka jest tomem złożonym z prawie 600 stron.
Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie dlaczego w St. Luis Valley notuje się tak wielką intensywność działań paranormalnych. Być może znaczenie ma ogromny podziemny zbiornik wodny pod doliną, który tworzy unikalne geofizyczne właściwości tego regionu i jest magnesem dla takich zjawisk. Notuje się tam rozmaite anomalne wahania pola magnetycznego. W dolinie znajdują się miejsca z ponadnormalnie silnym polem elektromagnetycznym i miejsca – czasem tuż obok – gdzie pole elektromagnetyczne jest dużo poniżej normalnego odczytu. Takie miejsca dawno rozpoznali już miejscowi Indianie, którzy obserwują anomalne zjawiska w tym rejonie od bardzo dawna. Jest to także jedyne miejsce w Stanach, gdzie wojskowi piloci ćwiczą loty odrzutowcami na niewielkim pułapie. Dolina ma ponad 600 km długości i ok 100 km szerokości. Jest największą alpejską doliną na świecie, kompletnie otoczoną górami. Do dziś dolina zachowała swój pierwotny charakter i mieszka tam niewielu ludzi. Ciężkie zimy i silne promieniowanie ultrafioletowe w lecie zamieniają to miejsce w niegościnną pustynię, gdzie dom znajdują najwyżej kaktusy. Kaprysem natury jest to, że pod doliną znajduje się gigantyczne podziemne jezioro wypełnione słodką wodą. Farmerzy, którzy zdecydowali się żyć w tych warunkach hodują zazwyczaj bydło. Nie jest to rasowe bydło a hybrydy, które drogą krzyżówek dostosowano do trudnych warunków jakie panują w dolinie.
Mimo, że setki przypadków okaleczenia bydła jakie notuje się każdego roku w USA mają wiele cech wspólnych, podejście to każdej indywidualnej sytuacji jest nieco inne. Nie każdy ranczer chce informować o takim przypadku. Często okaleczone zwierzęta szybko zasypywane są w dole i właściciel takiego nieszczęsnego zwierzaka nie ma intencji aby informować świat o tym co mu się przydarzyło. W innych przypadkach, kiedy taka sytuacja zostaje jednak zgłoszona ranczerzy nie zabezpieczają właściwe ciała okaleczonego zwierzęcia i szybko staje się ono ofiarą różnych padlinożerców, którzy niszczą wszelką ewidencję takiego wydarzenia. Na martwym ciele zwierzaka żerują nie tylko czerwie much, ale także ptaki takie jak kruki czy nawet orły. W jednym z przypadków naliczono ponad 50 orłów rozszarpujących martwe, okaleczone wcześniej zwierzę. Większość przypadków okaleczeń ma miejsce latem kiedy jest bardzo gorąco i ciało zwierzęcia rozkłada się bardzo szybko. Bydło sprawdzane jest na pastwisku raz czasem dwa razy w tygodniu i martwe zwierzę znalezione kilka dni później jest na takim etapie rozkładu, że nie ma za bardzo co pobierać do badań laboratoryjnych. Wśród hodowców są jednak także i tacy, którzy podchodzą do tej sprawy w sposób właściwy. Przykrywają szczelnie ciało zwierzęcia plandeką i zawiadamiają o zdarzeniu lokalnego szeryfa. Wielu szeryfów współpracuje z badaczami tego zjawiska takimi jak Chris O’Brien czy Chuck Zukowski, bo żadna agencja rządowa nie chce tych przypadków badać. Za każdym razem zdumiewa rodzaj i rozmiar okaleczeń jakie zadano zwierzęciu. Wszystkie dokonywane są z chirurgiczną dokładnością. Zazwyczaj usuwane są w ten sposób organy wewnętrzne i genitalia. Jeśli jest to krowa to po jej odbycie i systemie rozrodczym zostaje 45 cm chirurgicznie wydrylowana dziura. Usuwane są także wymiona a w przypadku byków genitalia. W klasycznym okaleczeniu zawsze występuje usunięcie tkanki z okolicy żuchwy – aż do samej kości. Czasami usuwane są oczy i uszy a także fragment tkanki mięśniowej z uda zwierzęcia. Zazwyczaj otwór po pobranej tkance jest figurą geometryczną bo przybiera formę kwadratu, koła, elipsy a nawet trójkąta. Często zabierana jest przednia noga zwierzęcia.
Wszystkie te operacje dokonywane są z niezwykłą precyzją i odnosi się wrażenie, że stosowane są do tego celu niezwykle wyrafinowane technologiczne narzędzia. Chris O’Brien jest jednak bardzo ostrożny w takim podejściu. Naukowcy z NIDS – organizacji stworzonej przez miliardera Boba Bigelowa – przez lata byli ogromnie zainteresowani tym mrocznym fenomenem. Do badań przypadków okaleczenia bydła zatrudniono nawet Gabe Valdeza, legendarnego szeryfa z Nowego Meksyku. Zbadano kilkadziesiąt przypadków w okolicy miasteczka Dulce. Do badań nad martwymi zwierzętami zatrudniono wówczas weterynaryjnego patologa. Dzięki temu można było w sposób profesjonalny podejść do przyczyny śmierci zwierzęta. Doświadczenia NIDS zachęciły O’Briena także do zatrudnienia patologa. Dzięki temu udało mu się obalić kilka mitów związanych z okaleczeniami bydła. Pierwszym z nich był brak śladów krwi w miejscu gdzie padło okaleczone zwierzę. W folklorze ufologicznym powstała w ten sposób legenda o tym, że coś co zabija zwierzęta wypompowuje także jego krew. Dokładne badania weterynaryjne padłych zwierząt wykazały, że krew ciągle znajduje się w ciele zwierzęcia! Po jego śmierci krew siłą grawitacji opada w miejsce gdzie leży ono na ziemi. To dlatego po nacięciu wierzchniej części ciała tak dużego zwierzęcia jak krowa nie było już krwi. Znakomita większość tego typu wypadkow ma miejsce na terenach półpustynnych, gdzie panuje niewielka wilgotność powietrza. Krew szybko wysycha i odparowywuje. Pozostaje po niej właściwie hemoglobina i proteiny kiedy zasycha i jest jej – dołączając w to działalność mikrobów – naprawdę niewiele (poniżej 10% objętości) . Jeśli zwierzę zostaje zabite i dopiero potem pobiera się jego organy i tkankę, nacięcia nie krwawią bo nie pracuje serce, które utrzymuje ciśnienie krwi w żyłach. Nie oznacza to, że przypadki wypompowania krwi nie istnieją. Wg. O’Briena w 9 na 10 przypadków okaleczenia, krew wciąż pozostaje w zwierzęciu. Oznacza to, że w 90% takich przypadków operacja na zwierzęciu mogła zostać dokonana przez grupę odpowiednio przeszkolonych ludzi a nie istoty pozaziemskie. Pozostałe 10% wymyka się jednak wszelkiej logice. O’Brien wierzy jednak, że ich źródło znajduje się na naszej planecie a nie poza nią, jak chce większość ufologów, co nie wyklucza kompletnie udziału tak istot pozaziemskich jak i paranormalnych w swojej naturze drapieżników, które być może żyją na ziemi dłużej niż ludzie. Większość jednak przypadków wskazuje na działalność człowieka. Być może ta nieznana paranormalna siła inicjuje zjawisko a kolejne przypadki są opowiedzą człowieka, który szuka kontaktu z taką krwiożerczą istotą. Z pewnością nie stoi za tym tylko jedna ludzka organizacja a jest ich kilka, które ze sobą rywalizują, próbując czasami zostawić ślady wskazujące na działalność konkurencji. Znana nam historia ludzkości wskazuje na niezwykle bliski związek pomiędzy ludźmi a bydłem. Składano je w ofierze, było przedmiotem kultu i legend. Być może zwyczaj zbijania zwierzęcia wg praw koszernych i halalu jest także związana z nadprzyrodzoną siłą związaną z tymi zwierzętami. Może rzeczywiście istnieje ważny powód dla którego ci ludzie wzbraniali się od spożywania krwi? Zwierzę musiało także umrzeć bez kontaktu z ziemią tak, jakby jego śmierć i dotknięcie ziemi tworzyło jakieś niezrozumiale dziś dla nas zagrożenie. Znane są przypadki kiedy kojot, zwabiony ciałem martwego zwierzęcia sam stał się przedmiotem okaleczenia.
(część większej całości n/t okaleczeń)