Od dawna podejrzewano, że Amazonia być może kryje w swoim gąszczu śladu po jakiejś nieznanej, prehistorycznej kulturze. Szukano ich całymi latami i kiedy wydawało się, że trzeba się pogodzić porażką, natrafiono na coś niezwykłego. Nikt nie spodziewał się znaleźć w Amazonii aż tak dużego znaleziska. Kopiec znany w okolicy pod nazwą Montegrande zajmował sobą u swojej podstawy hektar ziemi i był wysoki na pięć pięter. Stoi dziś wśród poletek ryżowych i pastwisk niedaleko peruwiańskiego miasteczka Jaén. Mimo, że porastała go bujna roślinność i okoliczni mieszkańcy uważali go za naturalne wzniesienie, kilku archeologów, którzy dotarli w ten zabity dechami kawałek świata, od razu dostrzegli w nim zarys kopca usypanego czyimiś rękami. Miał strome zbocza i był okrągły. Poza tym w okolicy nie było podobnych wzgórz.
Kiedy archeolog Quirino Olivera rozpoczął prace wykopaliskowe na kopcu Montegrande w 2010 r., odkrył że jest on nie tylko większy niż sądzono, ale i znacznie starszy niż zakładano. Kiedy usunięto roślinność, już po pierwszym zanurzeniu łopaty od razu znaleziono szczątki ceramiki pozostawionej tu na przestrzeni 1000 lat. Kiedy zaczęto kopać głębiej – nie znaleziono już więcej ceramiki, ale za to odkryto architekturę tworzoną na dużą skalę. Archeolodzy odkopali fragment długiej, półokrągłej ściany o 3 metrach wysokości, pokrytej beżowym gipsem, która kończyła się schodami zrobionymi z wielkich głazów, których szczeliny wypełniono gliną. Wykopaliska w latach 2012-2016 odkryły szeroką platformę na wschodniej ścianie kopca, która stała na wprost miejsca, w którym wschodziło Słońce. Głębokość i forma budowli a także brak ceramiki wskazywal, że kopiec został stworzony w tzw. okresie przedceramicznym, ok. 3000 lat temu. Kopiec takich rozmiarów mogła stworzyć jedynie złożona i dobrze zorganizowana społeczność, bo budowla na tą skalę wymagała dużej grupy roboczej, którą trzeba było wyżywić, co wiąże się z doskonale zorganizowanym i prowadzonym na dużą skalę rolnictwem. Historycznie 3000 lat temu, w tej części Ameryki Południowej zamieszkane było głównie wybrzeże Pacyfiku. Ludzie nie dokonywali jeszcze ekspansji wgłąb lądu: w Andy i do Amazonii. Odkryty kopiec daje jednak obraz starożytnej, solidnej i dobrze zorganizowanej cywilizacji. Nic równie podobnego nie odkryto do tej pory w tej części Peru. To, co odkryto tworzy obraz miejsca kultu i monumentalnej architektury cywilizacji żyjącej w Amazonii. Pytanie brzmi: czy była to wyjątkowa i jedyna taka grupa żyjąca w tym miejscu? Czy też historia Amazonii z tamtych lat wygląda zupełnie inaczej niż do tej pory sądzono?
Do tej pory uznawano, że w amazońskiej puszczy nie mogła istnieć żadna zaawansowana cywilizacji z jednej, prostej przyczyny. Gleba jest tam licha i nie jest w stanie podtrzymać na dłuższą metę upraw rolniczych. Uważano, że ludzie przemieszczali się, wypalając po drodze całe połacie dżungli, aby móc zasiać swoje uprawy. Kiedy ziemia stawała się jałowa – ludzie wędrowali dalej. Nikt do tej pory nie znalazł w Amazonii przykładu architektury tworzonej w dużej skali co potwierdzało założenie, że Amazonia była rzadko zaludniona, bez miast i z minimalną ilością pozostawionej po sobie kultury materialnej. Hiszpanie, którzy dotarli tu jako pierwsi Europejczycy pisali jednak o miastach w dżungli, gęsto zaludnionych wsiach i flotyllach łodzi rybackich na rzekach. Przekaz ten uznano za kłamstwo i zmyślenie. Taką wizję promowała w latach 40-tych XX w., znana archeolog Betty Meggers, która prowadziła w Peru badania finansowane przez…. Smithsonian Istitution (!)
W latach 70-tych peruwiańska archeolog Ruth Shady Solis prowadziła wykopaliska w czterech stanowiskach niedaleko miasteczka Bagua, 50 km na wschód od Jaén, odkrywając ślady uprawy ziemi i niewielki kawałki ceramiki, ale oprócz czterech skromnych kopców nie znaleziono tam nic interesującego. Inny badacz – Felipe Rojas Ponce – znalazł w dżungli precyzyjne wyrzeźbione w kamieniu wielkie misy – było to niedaleko Huayurco, na styku rzek Chinchipe i Tabaconas. Oprócz mis nie znaleziono nic intrygującego. Amazonia traktowana była jako antyteza rozwoju kulturowego, gdzie ludzie próbujący się tu osiedlić dokonywali poważnej pomyłki starając się tu zostać i przetrwać. Mimo to, po odkryciach potężnych budowli ziemnych w Boliwii i sieci starożytnych dróg w Brazylii obowiązująca teoria pani Meggers zaczęła się powoli kruszyć.
Przez siedem lat prowadzonych przez Olivere wykopalisk ustalono, że piramida Montegrande była tworzona w przynajmniej ośmiu etapach, zaczynając od okresu przedceramicznego ok. 1000 r.p.n.e. i kontynuując budowlę przez ponad tysiąc lat. Niedaleko Huayurco, nad gęsto porośniętym brzegiem rzeki, 60 km na północ od Jaén, (gdzie w latach 60-tych kopał Rojas Ponce) dr Ryan Clasby z Yale University znalazł w 2010 r. ślady osiedla, które istniało tu bez przerwy przez 800 lat i ustalił datę jego założenia na ok. 800 r.p.n.e. Odkrył on rolne tarasy, budynki i przedmioty jakie nabyli mieszkańcy osiedla handlując z innymi ludami. Osiedle musiała zamieszkiwać duża grupa ludzi. Domy ustawiano w stylu amazońskim – wzdłuż rzeki – nie tak jak w Andach, gdzie budowano osiedla na planie koła. Odnalazł on także mierzącą sobie 2 metry ścianę, którą zbudowano 1500 lat wcześniej zanim przybyli tam Hiszpanie. Nie można więc patrzeć na tych ludzi jak na społeczność prymitywną, ponieważ posiadali zaawansowaną wiedzę, którą wykorzystywali do zmiany miejsca w którym żyli. Wiedza powstaje przez wieki, więc nie mogli przemieszczać się z miejsca na miejsce i żyć w domkach z trawy a potem ruszać dalej, gdy ziemia stawała się jałowa.
Kopiec Montegrande ma jeszcze jeden interesujący element. Niedaleko szczytu, 60 cm pod jego powierzchnią Oliveira znalazł olbrzymią ilość kamieni ułożonych w spiralę o szerokości 12 metrów. Kamienna spirala wije się dookoła kopca jak wielki wąż. Jej koniec skręca ostro i tworzy kamienne wgłębienie. We wgłębieniu znaleziono popiół, który być może pochodzi z rytualnego ogniska. W 2016 r. Olivera zaczął usuwać te kamienie i znalazł pod popiołem grubą kolejną warstwę kolejnych kamieni i podejrzewa, że pod nią znajduje się grobowiec, położony w samym centrum kopca.
Pierwsza myśl jaka uderzyła Olivere, gdy odkrył kamienną spiralę było to, że jest to ogromny instrument astronomiczny. Spirala mogła symbolizować drogę jaką pokonują poruszające się nad głową ciała niebieskie. Zauważył także że koniec spirali znajduje się w miejscu, gdzie Słońce, w określonej porze roku, wschodzi zza odległych gór. Tylko jedną podobną do tej spiralę znaleziono do tej pory w Amazonii. Kilka lat wcześniej, podobną, lecz znacznie mniejszą kamienną spiralę znaleziono w miejscu zwanym Santa Ana-La Florida, leżącą ok. 160 km od Jaén. Olivera uważa, że spirale były częścią starożytnego ołtarza.
Clasby znalazł inną interpretację dla kamiennych spiral na Montegrande i Santa Ana-La Florida. Uważa on, że reprezentują one wizją jaką uzyskuje się po przyjęciu środków halucynogennych. Wiadomo jest dziś, że tak w Andach jak i Amazonii podczas rytuałów zażywano psychotropy. Starożytny szaman zażywał wyciągi z takich roślin jak vilca czy San Pedro a być może nawet ayahuascę – najpierw mielono pieczone ziarno z drzewa vilca, które później wdychano, by potem zażyć sukulenty a na koniec gotowano liany zmieszane z liśćmi krzewu chacruna tworząc halucynogenny napój. Substancje te zażywane są do dziś tak przez tubylców jak i ciekawych nowych doznań turystów.
Ludzie, którzy zażywali te trzy środki na raz zazwyczaj wymiotowali i mieli rozwolnienie i towarzyszyły temu wizje, dźwięki, halucynogenna błogość a w niektórych przypadkach wizje wprost z horroru. Szaman śpiewali roślinom aby wzmocnić ich działanie. Halucynogenny trans jest zazwyczaj wewnętrznym przeżyciem, w którym człowiek uzyskuje wiedzę na temat własnych problemów czy chorób. Czasami cała osada zażywała ayahuascę, czasami robił to tylko szaman. W większości przepadków tylko część ludzi w wiosce decydowała się na taką podroż. Clasby uważa, że jeśli w centrum piramidy istnieje grobowiec, to należy on do najwyższego kapłana lub szamana, który przedawkował z narkotykami po to, aby zobaczyć przyszłość.
Różni ludzie widzą rożne rzeczy gdy zażywają amazońskie zioło. Jednak najczęstsza wizją w takich seansach jest wizja spirali. Na początku wiruje jaskrawe światło, które zamienia się w postać zwierzęcia – np. skręconego węża. Clasby przekonał się o tym, gdy sam zażył ayahuascę, która jest w Peru legalna. Halucynogeny pozwalają zobaczyć całą bogatą kosmologię, którą przedstawiono na kamiennej spirali. Wciągnięcie nosem pyłu z vilca ma efekt podobny jak zażycia LSD lub meskaliny. Amazońskie narkotyki przyjęło wielu naukowców i każdy z nich uważa, że było to niezwykłe doświadczenie, pozwalające im dostrzec to, co wcześniej nie rzucało im się w oczy jak np. porządek geometryczny elementów budowli. Niemiecki antropolog Christian Ratsch badał w 1996 r. kamienną spiralę w Chavín de Huántar w północnych Andach. Po zażyciu lokalnych narkotyków dostrzegł geometryczną panoramę jaką tworzył kamienny wąż.
Kiedy ludzie z Montegrande budowali swoją kamienną spiralę ok. 1000 r.p.n.e. Chavín de Huántar było znanym centrum spirytualnym, które ściągało pielgrzymów z terenu północnych Andów, wpływając na rozwój całego regionu. Halucynogenne wizje były najważniejszą częścią religijnego uniesienia i iluminacji jaką tu przeżywano. Chavín de Huántar leży w Andach ok. 500 km od Jaén. Posiada on szereg tuneli, wież i setki kamiennych petroglifów przedstawiających ponadnaturalne ludzko-zwierzęce hybrydy. Większość tych petroglifów przetrwała nietknięta do dziś. Badania nad tymi wizerunkami prowadzone na Yale University wykazały, że obrazy wyryte w skale przedstawiają kolejne stadia narkotycznego transu. Niektóre z nich przedstawiają człowieka zamieniającego się w jaguara lub węża a nawet połączenie obu tych zwierząt. Za każdym razem przy nozdrzach postaci malowano długie paski, co przedstawia śluz jaki wydostaje się z nosa po zażyciu pyłu z vilca. Wyrzeźbiono również wybałuszone oczy i szaleństwo na twarzach. Archeolodzy znaleźli w Chavín de Huántar moździerze do mielenia nasion vilca i łyżeczki którymi podawano pył do nosa.
Kult jaki rozwijał się w Chavín de Huántar oparty był o narkotyki rosnące w Amazonii. Vilca rośnie na nizinach i musi być sprowadzana w góry, prawdopodobnie razem z piórami i skórami zwierząt, ale żaden z tych organicznych materiałów nie przetrwał do naszych czasów. Badacze w Chavín de Huántar odkryli kamienne misy ozdobione wizerunkami ryb i węży pochodzącymi z Amazonii – identyczne z tymi znalezionymi w Jaen, co jasno pokazuje kontakty pomiędzy tymi dwoma miejscami. Rzeka Marañón jak autostrada płynie prosto z Chavín de Huántar do Montegrande. Razem z ziołem do Chavín de Huántar sprowadzano symbole i wizerunki jaguarów i małp, wyrzeźbione w kamieniu. Zwierzęta te nie przetrwałyby w surowym klimacie gór. Wygląda na to, że kultura Chavín de Huántar mocno bazowała na religii i ceremoniach ludzi żyjących u stóp Andów, w górnej Amazonii.
Inny naukowiec z Yale – Richard Burger odwiedził kamienną spiralę z Montegrande zanim zmuszono Oliverę do zasypania ziemią miejsca i postawienia tam 24 godzinnej straży, aby chroniła wykopalisko a także budowę dachu nad kopcem. Burger nie jest do końca przekonany, że spirala symbolizuje halucynogenną wizję. Może być np związana z kształtem kamiennych wirów i wodospadów o podobnym kształcie. Jest oczywiste, że narkotyki były istotnym elementem ceremonialnej religii w Andach, bo dawały ludziom zrozumienie rzeczy funkcjonujących ponad zdrowym rozsądkiem. Narkotyki mogły odgrywać rolę w przepowiadaniu przyszłości i tłumaczeniu zdarzeń z przeszłości.
W wykopaliskach Santa Ana-La Florida, Valdez odkrył osadę, w której znaleziono 20 kamiennych kręgów, z których każdy miał 12 metrów średnicy, wklęsłe centrum i ceremonialną platformę ustawioną w kierunku rzeki. Czegoś takiego nie budowano w prymitywnych indiańskich wioskach. Wioskę zbudowano w miejscu, gdzie łączą się dwie rzeki – tam, gdzie miała się objawiać kosmiczna energia. Valdez pracuje dla Research Institute for Development w Paryżu. Uważa on, że wioska była centrum pielgrzymkowo religijnym, gdzie przybywali ludzie przeżyć rytuał, przeprowadzany przez charyzmatycznego szamana. Wokół kręgów wije się kamienny wąż gotów do ataku. Valdez uważa, że logicznym wytłumaczeniem symboliki spiral jest święta ideologia oparta na podróży pomiędzy rożnymi wymiarami a realnością. W czasie ceremonii konsumowano oczywiście środki halucynogenne.
Odkrycia z Santa Ana-La Florida potwierdzają nowe widzenia życia w starożytnej Amazonii. Ludzie prowadzili osiadły tryb życia w solidnie zbudowanych osadach, w których główną rolę pełniło centrum ceremonialne, gdzie przeprowadzano złożone rytuały oparte na wizjach po zażyciu halucynogenów. Dumnie wymieniali swoje medyczne rośliny ze wszystkimi ludami Andów. Valdez udowodnił także, że nie byli też nomadami.. Przeprowadził 32 radiowęglowe testy popiołu w osadzie w Santa Ana-La Florida, które wykazały, że osada istniała nawet 3300 lat p.n.e. a ceremonialne centra zaczęto budować pomiędzy 2800 a 1800 r.p.n.e. co oznacza, że są starsze od Montegrande i prawie tak samo stare jak Caral, nazywany najstarszym miastem Ameryki.
Półtora kilometra od Montegrande stoi jeszcze większy i potencjalnie jeszcze starszy kopiec. Mieszka na nim starszy człowiek razem z psami i stadem kur. Kopiec jest znany pod nazwa San Isidoro. W latach 2010-11 przeprowadzono tam wstępne badania archeologiczne i znaleziono w nim doczesne szczątki 22 dzieci i noworodków grzebanych tam przez wieki w pierwszym tysiącleciu naszej ery. Jeśli Montegrande był lokalnym szamańskim centrum ceremonialnym to San Isidoro było miejscem, w które rodzice zabierali swoje chore dziecko aby je uzdrowiono lub…. złożono w ofierze. Kości znalezione na San Isidoro mają na sobie ślady traumy i deformacji. Noworodek pochodzący z 800 r.p.n.e miał odciętą głowę i wciąż był w ramionach swojej matki, której też ucięto głowę. Szczątki 6-letniego chłopca wykazały, że miał on poważny niedobór żelaza. Pochowano go razem ze świnkami morskimi, rzecznymi krabami i naszyjnikiem z muszli wciąż wiszącym na jego cienkiej szyi.
Kilka metrów dalej Olivera odkrył kopiec, w którym pochowany był uzdrowiciel lub kapłan. Jego głowa skierowana była w kierunku wschodnim, jakby oczekując na pojawienie się Słońca. Jego ciało ozdobiono muszlami 180 ślimaków, które przypominają kształt kamiennej spirali z Montegrande. Peruwiańscy archeolodzy często nadają imiona charyzmatycznym zmarłym i Olivera nazwał szamana “Władcą Ślimaków”. Oceniając po rozbitych naczyniach ceramicznych wokół ciała, zmarł ok. 2800 lat temu i musiał być bardzo ważnym członkiem swojej społeczności w czasach, kiedy dokonywała się rewolucyjna zmiana w technologii, gdy ceramika zmieniła sposób, w jaki ludzie przechowywali i przenosili żywność. W jeszcze starszej warstwie pod grobowcem warstwa ceramiki znika wraz z wciąż nieodkrytą historią najwcześniejszych amazońskich cywilizacji.
Chris najpierw pejotl teraz to – wyjdziesz na promotora dragów.Inna sprawa że po co by mieli obrazy z narkotycznych wizji utrwalać w kamieniu? Duża ciężka praca wielu osób nie lepiej namalować obraz?
No i czemu wszyscy widzieli spirale nie np. trójkąty?
Może te wszystkie chimery rzeźbione czy malowane przez starożytnych to pozostałości z narkotyczncyh wizji, a nie rezultaty manipualcji genetycznych Obcych:)
Ależ oczywiście Luk! 🙂 Nie wprowadzajmy Obcych w każdą niepewną sytuację bo utkniemy na dobre. Jeśli wprowadzić istoty pozaziemskie do jakiejkolwiek teorii, to nie ma dalej już o czym dyskutować bo wszyyyyyystko jest możliwe. A poza tym kto to widział ufona z wiszącymi u nosa glutami…. ble… 🙂
Powiem tak…. Legedny o gigantach tez można pod to podłączyć.
Kiedyś w Holandii spróbowałem pewnej potrawki z grzybów meksykańskich (ekhm…) i miałem wrażenie że nagle urosłem, tak o 20-30 cm. Miałem nieodparte wrażenie że mogłem spokojnie zajrzeć na górę szafek które były prawie pod sufitem, albo patrzeć od góry na czubek głowy znajomego, który normalnie był trochę wyższy.
Jesli to była halucynacja to idealna…
Znowu Smithsonian Institution tak prostuje historie że , odbiega od artefaktów które ja odkrywają . Az chcę się poprosić o artykuł na temat tego instytuty badawczego i jego powiązań z grupą trzymającą władze . Bo jaki jest cel tworzenia nowej historii ,w sumie ,oderwanej od prawdy .
Jesli chodzi o Amazonię to nie znamy całej jej powierzchni a co dopiero tego co kryje pod ziemia i chyba niejednokrotnie jeszcze nas zadziwi ,chyba że , badania będą oparte na grantach wspomnianego wyżej instytutu. Wówczas odnajdą się tylko artefakty kamienne koczowników .
Trafione w 10-tkę Arek! Tam gdzie pojawiał się Smithsonian zaraz pojawiały się problemy. Jak widać na skalę ogólno-amerykańską, bo ich wpływy sięgały aż po Amerykę Południową. Można sobie jedynie wyobrazić co by się stało, gdyby im pozwolić prowadzić wykopaliska w Puma Punku…