Mumie z Guanajuato

Kiedy pisarz Ray Bradbury odwiedził w 1947 r. małe, senne, meksykańskie miasteczko Guanajuato nawet nie przypuszczał, że stanie się świadkiem sceny jak z horroru. Napisał w swoim pamiętniku:

“To co zobaczyłem głęboko mną poruszyło i przeraziło. Chciałem natychmiast uciekać z Meksyku. Dręczą mnie koszmary na temat umierania i eksponowania mojego martwego ciała w sali śmierci. Aby oczyścić się z tego uczucia przerażenia niemalże natychmiast napisałem “Następnego w kolejce”. Jest to jeden z tych przypadków, gdzie moje osobiste przeżycia przyniosły natychmiastowy rezultat.”

To, co tak przeraziło Bradburyego w meksykańskim Guanajuato, to makabryczna wystawa złożona ze zmumifikowanych zwłok, których ponad sto ustawiono w jednej sali miasteczka.

W 1833 r. na świecie szalała epidemia cholery i w Guanajuato zebrała ona potężne żniwo. Na lokalnym cmentarzu zabrakło miejsc do grzebania zmarłych i grobowce zaczęto budować ponad poziomem ziemi szybko wypełniając je kolejnymi zwłokami. Klimat w Gunanajuato jest gorący i suchy, co sprawia, że zwłoki zamiast rozkładać się – wysychają, naturalnie się mumifikując.

W 1865 r. lokalne władze, próbując sprostać olbrzymiemu popytowi na miejsca na cmentarzu wprowadziły dodatkowy podatek od już pogrzebanych tam ciał. Leasing grobowca na 20 lat kosztował 125 dzisiejszych dolarów Jeśli ktoś nie był w stanie zapłacić, zmarłego dosłownie wykopywano z grobowca a jego doczesne szczątki przechowywano w magazynie. Ci, którzy przyszli zobaczyć wykopane z ziemi ciała swoich bliskich, którzy zmarli kilka lat wcześniej byli w szoku. W wielu przypadkach twarze martwych ludzi zastygły w straszliwym grymasie, tak jakby krzyczały po swojej śmierci (powodem tego było spuchnięcie języka, który powodował otwarcie ust, tworząc czasami nieludzko wręcz wyglądający grymas).

Plotka o krzyczących mumiach z Guanajuato szybko rozeszła się po okolicy i do miasteczka zaczęli zjeżdżać ciekawscy, których grabarze za kilka groszy wpuszczali do magazynu z mumiami. Żaden gabinet horrorów nie byłby w stanie oddać tego, jak wyglądały wysuszone ludzkie ciała. Niektóre z nich sugerowały, że osobę pochowano jeszcze za życia! Np ciało Ignacji Aguilar zastygło w pozie gdy jej zaciśnięte mocno zęby gryzły własne ramię i do dziś widać na nich ślady krwi… Podejrzewa się że Ignacja została pogrzebana żywcem, gdy miejscowemu lekarzowi wydawało się, że jej serce przestało pracować. Pośpiech przy grzebaniu zmarłych na cholerę był wskazany, bo nawet martwi ludzie wciąż mieli w sobie zarazki śmiertelnej choroby. Wśród ciał znalazła się także kobieta w 4 miesiącu ciąży. W momencie jej śmierci doszło do poronienia i jej martwe zmumifikowane dziecko, wciąż znajduje się obok niej. Znaleziono także ciało innej kobiety w ciąży. Nie zmarła ona na cholerę, ale została pogrzebana żywcem przez swoich najbliższych po tym, gdy okazało się, że zaszła w ciążę nie będąc mężatką… Ludzkie życiorysy dopisują kolejne horrory. Wśród mumii jest także ciało człowieka, który zginął od uderzenia nożem i wciąż widać wielką otwartą ranę w jego brzuchu. Inny człowiek ma twarz przesuniętą o ponad centymetr. Zmarł po tym jak ktoś uderzył go z całej siły w twarz łopatą…

Na początku XX w. mumie z Guanajuato stały się prawdziwą turystyczną atrakcją przyciągając wielu żądnych zobaczenia niecodziennego i makabrycznego widoku. Z cmentarza wykopano resztę ciał i dołączono do kolekcji. W swoim szczytowym momencie pokazywano tam 111 mumii. Dziś zbudowano dla nich niewielkie muzeum – El Museo de las Momias i na wystawie nadal znajduje się 59 z nich. Co jakiś czas ktoś nieśmiało proponuje, żeby przenieść mumie tam gdzie jest ich właściwe miejsce ostatniego spoczynku – czyli na cmentarz. Zwłaszcza, że podatek od grobowca na cmentarzu zniesiono w 1959 r. Na razie jednak się na to nie zanosi, bo muzeum cieszy się ogromną popularnością i przynosi miastu spore dochody. Przyjeżdzają tam nawet wycieczki szkolne. Stosunek Meksykanów do śmierci jest specyficzny i wydaje się, że przebywanie w jej otoczeniu sprawia im dziwny rodzaj przyjemności, który celebrują z pasją jaką można zobaczyć choćby podczas Święta Śmierci, gdy w miastach organizuje się pochody i festiwale celebrujące odejście z tego świata. Kiedy lekarze uniwersytetu medycznego z Teksasu dokonali badań antropologicznych na mumiach wypożyczając je z wystawy muzeum, okazało się, że z ciał zmarłych dzieci usuwano mózg i organy wewnętrzne. Zastanowiło ta lekarzy, ale bardzo szybko znaleziono powód takiej procedury. Organy dzieci rozkładają się szybciej niż dorosłych a w Meksyku panuje tradycja robienia sobie rodzinnych zdjęć ze zmarłymi, którzy w zależności od zręczności pracownikow zakładów pogrzebowych mieli przez kilka dni po śmierci wyglądać jak żywe istoty. Dziewczynki przebierano wtedy w białe sukienki i doczepiano skrzydełka żeby wyglądały jak aniołki a chłopców przebierano za rozmaitych świętych…

Dziś przed Muzeum Mumii w Guanajuato można kupić cukrowe kopie przechowywanych w muzeum “eksponatów”… Co kraj to obyczaj.

One comment

  • W Europie mamy wystawy ciał Gunthera von Hagensa … są tak samo okropne. Moim zdaniem ludziom podoba się makabra, może tym sobie kompensują własny strach przed śmiercią?
    No i kwestia pochowania żywcem, czy może być coś straszniejszego? Czytałam artykuł o dzwonkach montowanych w grobach, żeby obudzony ze śmierci klinicznej mógł zadzwonić o pomoc. To był XIX wiek, ale i teraz się słyszy o osobach, które budziły się w kostnicy, a nawet podczas sekcji. Więc dalej kwestia śmierci nie do końca jest jasna dla współczesnej medycyny.

Comments are closed.