Czytam: „Rocket Men”

W 1960 r., amerykański wywiad doszedł do wniosku, że w następnym roku Związek Radziecki będzie posiadał 500 rakiet międzykontynentalnych (ICBM), gotowych do odpalenia w kierunku USA. Aby potwierdzić, że to przewidywanie jest słuszne, 1 maja 1960 r. z Pakistanu wystartował amerykański pilot i po raz pierwszy w historii samolot U-2 przeleciał przez całe ZSRR w misji nazwanej Operacja Grand Slam (Wielkie Trafienie). Francis Gary Powers leciał wzdłóż linii kolejowych w nadziei sfotografowania radzieckich ICBM-ów bazujących w Plesiecku, bazie militarnej niedaleko Swierdłowska i Kosmodromu Bajkonur w Tiuratam. W tym czasie CIA rozpoczynała proces zmiany z U-2 na satelity i pierwszomajowy lot był z pewnością historyczną, bo ostatnią misją “skunksa” nad radzieckim niebem.

Rosjanie śledzili lot radarem ustawionym niedaleko Swierdłowska i wyslali w pościg swoje trzy nowe rakiety ziemia-powietrze SA-2 Dźwina (można zobaczyć taką rakietę w Muzeum Orła Białego w Skarżysku Kamiennej). Rakiety te zaprojektował największy rywal Korolowa – W N Czełomej (który stał się faworytem Chruszczowa po tym jak zatrudnił u siebie jego syna – Siergieja – inżyniera rakietowego) i była to pierwsza okazja aby sprawdzić ich celność na wysokości 22 km. Pierwsza Dźwina nie trafila, druga zestrzeliła pościgowego MiG-a. Trzecia zaliczyła bezpośrednie trafienie.

Ratowanie się Powersa okazało się tak trudne, że nie był on w stanie dosięgnąć guzika samodestrukcji samolotu. Nie wykorzystał także kapsułki z trucizną, ukrytą wewnątrz amerykańskiej, srebrnej dolarówki. Zamiast tego spadał swoim zestrzelonym samolotem z wysokości 22 km na wysokość 9 km, gdzie się katapultował się, spadał nadal aż do wysokości 4500 m zanim otworzył spadochron, by bezpiecznie wylądować, zostać schwytanym i wziętym do niewoli.

Cztery dni później Amerykanie przemalowali jeden z U-2 tak, aby wyglądał na samolot meteorologiczny NASA i publicznie ogłosili, że taki samolot zaginął, gdzieś na granicach Turcji. Chruszczow odpowiedział, że wie o tym bo był to szpiegowski samolot i został zestrzelony. Administracja Eisenhowera przekonywała, że musiała zajść jakaś pomyłka, bo z pewnością nie było i nigdy nie będzie celowego naruszenia radzieckiej strefy powietrznej.

7 maja Chruszczow ogłosił światu: “Muszę wyjawić wam tajemnicę. Kiedy po raz pierwszy poinformowałem o zestrzelonym amerykańskim samolocie zapomniałem wspomnieć, że pilot jest cały i zdrowy. A teraz sami zobaczcie jakie głupoty wygadują Amerykanie”. Rosjanie mieli nie tylko Powersa, ale z rozbitego wraku złożyli w całości U-2, włączając w to aparat fotograficzny, zdjecia szpiegowskie, 7500 rubli i sakiewkę z diamentami. Planowany amerykańsko-radziecki szczyt w Paryżu został odwołany. Prywatnie Ike (Eisenhower) przyznał, że gdyby amerykańska przestrzeń powietrzna została naruszona w podobny sposób, zwrócił by się do Kongresu o wypowiedzenie wojny.

W przestrzeni kosmicznej latał Sputnik i inne sukcesy Korolowa a Eisenhower i USA po raz kolejny zostali publicznie upokorzeni przez Rosjan. Wzięcie do niewoli Francisa Gary Powersa, ujawnienie, że Stany Zjednoczone nielegalnie naruszyły przestrzeń powietrzną suwerennego kraju i niedorzeczny sposób w jaki Pokój Owalny rozgrywał całą aferę, było jeszcze jedną publiczną kompromitacją Ameryki, które ciągnęły się przez ostatnie lata rządów Eisenhowera aż po wyboiste początki administracji Kennedy’ego.

Jeszcze przed fiaskiem Powersa było już jasne, że program U-2 musi być zmodernizowany. Amerykanie obawiali się radzieckich rakiet (nawet gdy okazało sie, że przewidywanie, że do 1961 r. Rosjanie będą posiadali 500 rakiet było bardzo niedokladne, bo mieli ich wówczas tylko 4 sztuki), wymagając bardziej niezawodnej i potężniejszej broni szpiegowskiej, takiej która mogłaby bez obaw przemieszczać się po niebie wroga. Do kwietnia 1962 r. U-2 wymieniono na tytanową maszynę Lockheeda A-12/SR-71 Blackbird, która mogła latać z trzykrotną prędkością dźwięku. (Ponieważ ZSRR było w tym czasie nalepszym źródlem tytanu, stworzono fikcyjną korporację aby kupować ten metal po to, by zbudowac samolot szpiegujący jego źródło). Z czasem jednak tak U-2 jak i Blackbird miały zostać wymienione przez znacznie lepsze narzędzie. “Radziecka przewaga w kosmosie była tak niepokojąca, że Eisenhower rozważał wyjawienie możliwosci i osiągnięć programu U-2 po to, by uspokoić nastroje narodu” – powiedział szef tajnych operacji CIA, Dick Bissel. “Zamiast tego zdecydował się na intensyfikację amerykańskiego programu satelit kosmicznych. W styczniu 1958 r. wydał National Security Action Memorandum w którym ogłosił program budowy i rozwoju satelit zwiadowczych. Pod wpływem sukcesów programu U-2 powierzył całą odpowiedzialność za projekt CIA.”

Był to pomysł Bissela, nad którym pracował od lata 1957 r. z Dinem Landem z firmy Polaroid, z Jamesem Killianem z Białego Domu i z szefem amerykańskich sił rakietowych generalem Bernardem Schrieverem. Publicznie projekt nazwano Discoverer i miał dotyczyć naukowych badań kosmicznych. Ci, którzy mieli klauzulę tajności nazwywali program “Dziurka od klucza” i pierwszy udany start na dwustopniowej rakiecie Thor z bazy lotniczej Vandenberg w Kalifornii miał miejsce 18 sierpnia 1960 r. Satelita Corona – nazwana tak przez Bissela na cześć maszyny do pisania – została wyslana na orbitę okołobiegunową, niosąc w swoim wnętrzu 3/4 km filmu i była w stanie ustawić aparat fotograficzny tak, aby móc zrobić zdjęcie nawet ciężarowki. Po zużyciu całej kliszy fotograficznej, miała wykorzystać niewielkie silniki odrzutowe aby skierować się ku Ziemi. Jej potężna dolna część spowolniała opadanie a osłona termiczna chroniła cenny ładunek, który już po przekroczeniu ziemskiej atmosfery miał zostać wyrzucony na spadochronie, gdzie miał go później przejąć samolot (w powietrzu! – czarno-białe zdjęcie powyżej) lub helikopter wysłany z Hawajów. Stamtąd zdjęcia miano wysłać do kwatery głównej CIA do analizy. Początki programu Corona nie były jednak łatwe.

Styczeń 1959: odwolanie startu ze względu na problemy techniczne
Luty 1959: udany start ale wadliwy system stabilizacyjny wyrzucił satelitę z orbity i rozbiła się o Ziemię
Trzecie podejście: Satelita osiągnęła orbitę, zrobila zdjęcia, ale kapsuły ze zdjęciami nigdy nie znaleziono.
Czwarte i piąte podejście: nie osiągnięto orbity
Szóste: nie znaleziono kapsuły
Siódme: znów się popsuł stabilizator i satelita wypadła z orbity
Ósme i dziewiąte: rozbicie na wyrzutni
Luty 1960: dziesiąte podejscie nie osiągnęło orbity
Jedenaste: zagubienie w kosmosie
Dwunaste: eksplozja na starcie
10 sierpień, 1960: Corona 13 osiągnęła orbitę ale kapsuły ze zdjęciami nigdy nie znaleziono.

Wreszcie Corona 14 osiągnęła wielki sukces. “Ten sam dzień, w którym Francis Gary Powers oczekiwał w moskiewskim sądzie na wyrok (18 sierpień, 1960) przyniósl pierwszy sukces, gdy satelita przeleciala nad Moskwa robiąc zdjęcia z góry” zanotowal Art Lundhal z CIA z Narodowego Centrum Interpretacji Fotograficznych. 24 sierpnia o 8:15 rano, Killian, Land i szef NSA Gordon Gray otworzyli Eisenhowerowi w Pokoju Owalnym szpulkę ze zdjeciami z Corona 14. Mała satelita sfotografowała obszar 4 mln km2 Związku Radzieckiego, robiąc ostre fotografie 64 lotniskom, 26 mobilnym wyrzutniom rakietowym a nawet wyrzutniom rakiet w Plesiecku i Bajkonurze. Zdobycz z tej jednej misji była większa niż ze wszystkich misji U-2 razem wziętych, a sukces był tak niebywały, że niemalże natychmiast wszystkie agencje rządowe chciały mieć swoją własną Coronę. Ike byl jednak tak poirytowany nieustannym, kiepskim zarządzaniem swoich sił powietrznych, po dekadach trwonienia miliardów dolarów, że dla niego jedynym sukcesem było zbudowanie pracującego w podczerwieni wykrywacza rakiet balistycznych Midas i nalegał aby wysyłanie kolejnych satelit odbywało się pod opieką National Reconnaissanec Office.

Do maja 1972 r. CIA i NRO miały wystrzelić (wśrod innych satelit szpiegowskich) 121 Coron a sam program stał się tak dobrze znany, że pracownicy radzieckiego Kosmodromu pisali obsceniczne słowa na śniegu, żeby sfotografowały je oczy Bissela z kosmosu. Na początku 1961 r. Rosjanie dorowadzili do wyrównania wystrzeliwując ponad 500 własnych satelit szpiegowskich Zenit (oficjalnie znanych jako Kosmos), tworząc trzeci nurt w wyścigu superpotęg w kosmosie i tworzeniu rakiet. Wykorzystując tą samą kapsułę Korolowa co kosmonauci z Wostoka, wysyłano analitykom wojskowym na spadochronie aparaty fotograficzne i klisze. Zenit/Kosmos nie różnił się bardzo od Corony i innych programów rakietowych w swoim historycznym rozwoju, trapiony błędami za błędami aż wreszcie 28 lipca 1962 r., wystrzelono na orbitę Kosmos 7 , który wrócił z pełnym zestawem fotografii szpiegowskich, pokrywających całe terytorium USA. ZSRR kontynuował wystrzeliwanie kolejnych wersji Zenita aż do 1994 r., dotrzymując Amerykanom pola pod każdym względem.

W trzecim tygodniu maja 1960 r. amerykański satelita Midas 1 rozpoczął patrolowanie radzieckiej strefy powietrznej, wykorzystując czujniki podczerwieni, które mogły wykryć odpalenie rakiety balistycznej. W ciągu czterech lat Siły Powietrzne stworzyły sieć czterech satelit zwanych “Vela Hotel”, które wykorzystywały promienie roentgenowskie, podczerwień i wykrywacze neutronów do identyfikacji płomieni silników rakietowych. W odróżnieniu od innych pojazdów szpiegowskich Amerykanie bardzo dokładnie wyjaśnili Rosjanom misję Vela Hotel a Rosjanie oddali przysługę, kiedy wysłali w kosmos własny system monitorujący. Eisenhowerowska idea “Open Sky” zostala zaakceptowana siłą bezwladu. “Podczas zimnowojennego wyścigu zbrojeń w kosmosie niektóre apekty militarnej rywalizacji powstrzymano – ze słusznych powodow”. Historycy Michael Krepon i Michael Katz-Hyman odkryli, że: “Satelity były i funkcjonują nadal w połączeniu z odstraszaczem nuklearnych głównych potęg. Zakłócanie ich działania to zaproszenia dla nuklearnego zagrożenia. Waszyngton i Moskwa zdecydowaly niezależnie od siebie, że wyścig zbrojeń Zimnej Wojny jest wystarczająco gorący bez dodawania broni antysatelitarnej, co mogłoby doprowadzić do gwaltownego zamieszania. Symbolem tego zrozumienia jest zgoda mocarstw na to aby nie wpływac na działanie satelit kontrolujących realizację ukladów rozbrojeniowych.”

Jedynym problemem oczu na niebie bylo to, że większość zdjęć tam zrobionych były zdjęciami chmur. Pentagon chcial to skorygować przez zamknięcie programu Dyna-Soar i zamiast tego odpaleniem Załogowego Kosmicznego Laboratorium MOL, wykprzystując do tego kapsułę Gemini aby utrzymywac na orbicie dwóch agentów przez 30 dni, którzy szpiegowaliby Rosjan korzystając z aparatu fotograficznego wielkości Chevroleta. Zapoczątkowany 25 sierpnia 1965 r. przez rząd Johnsona i kosztujący 1.3 mld dolarow MOL zatrudnił wojskowych astronautów z ARPS – Aerospace Research Pilots School, prowadzonej przez Yeagera z bazy lotniczej Edwards. Podobnie jak Apollo, MOL został zamknięty przez prezydenta Nixona. Podobny los spotkał radziecki program Ałmaz, który swój ostatni lot odbył w lutym 1977 r. a jego zdumiony dowódca zameldował: “Widzimy nawet ludzi na ulicach!”

“Nie chcialbym abym to, co teraz powiem było w przyszłości cytowane” – powiedzial Lyndon Johnson w cytowanej wypowiedzi do pracownikow swojej administracji – “ale wydaliśmy 35-40 mld dolarów na program kosmiczny. I nawet jeśli nic nam to nie dało oprócz wiedzy jaką zdobyliśmy z kosmicznych fotografii, jest to warte dziesięć razy wiecej niż kosztował cały program. Dlatego dziś wiemy ile rakiet ma nasz przeciwnik i okazało się, że nasze prognozy bardzo się myliły. Budowaliśmy rzeczy, których nie musieliśmy budować. Nasiąkaliśmy strachem, którym nie musieliśmy nasiąkać”

W tym samym roku – 1960 – złapanie Powersa i tryumf Corony – doradca z Bialego Domu powiedziałl Eisenhowerowi, że wysłanie ludzi na Księżyc będzie tak samo historyczne jak sponsorowanie Kolumba przez Izabelę, po to aby odkrył Nowy Świat. Po otrzymaniu propozycji budżetowej na program kosmiczny w wysokości 26-38 mld dolarów, prezydent odparł, że “może jeszcze chcecie zdjąć mi sygnet z palca” a inny z pracowników Bialego Domu zanotował: “Jeśli pozwolimy naukowcom zbadać Księżyc, wówczas zanim się zorientujemy będą chcieli szukać i badać inne planety”. Na biurku w Gabinecie Owalnym leżało przemówienie oglaszające zakończenie wysyłania ludzi w przestrzeń kosmiczną w ramach Projektu Mercury, ale Ike nigdy go nie wygłosił. W tej ostatecznej informacji budżetowej zapisał, że decyzja musi zostać podjęta w celu sprawdzenia czy istnieją sensowne, naukowe powody aby przedłużyć program lotów kosmicznych poza Project Mercury.

Do czasu zakończenia prezydentury Eisenhowera w styczniu 1961 r., Stany Zjednoczone w odpowiedzi na radziecki program rakietowy ustawiły w Europie 160 ICBM typu Atlas uzupełnione przez prawie 100 IRBM-ów. W tym czasie Sowieci posiadali cztery R-7. Tego samego roku po analizie zdjęć z czterech satelit szpiegowskich CIA zmniejszyła podejrzewaną liczbę radzieckich rakiet ze 120 do 50 a następnie do 14. W tym czasie Stany Zjednoczone posiadały już 233 rakiety. ZSRR nie mógł dorownać tej liczbie aż do 1969 r., ale w tym samym czasie Apollo 11 wygral wyścig w kosmosie. Wyścig w rakietach balistycznych osiągnął remis.

11 comments

  • Chris spraw sobie IVONE.

  • Tymczasem dzis:
    Chinczycy i EM Drive, postep w pracach, wyprawy na Ksiezyc po Hel3 – tam i z powrotem – w kilka godzin!
    https://www.nextbigfuture.com/2017/09/chinas-emdrive-in-chinese-tv-propaganda.html
    https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=Mdcer1QQLrA

    USA tez od jakiegos czasu testuje w przestrzeni kosmicznej taki typ silnika ale informacje sa 'Classified’.

      • Jak widać na gwałt zmienia sie źródło energii i napędu. Chińczycy już ogłosili, że do 2040 skończą produkcję silników spalinowych. To kolejna rewolucja technologiczna, ale nie sądzę aby Chińczycy byli na jej czele. Kilka lat temu rozgorzala dyskusja czy Amerykanie byli na Księżycu czy nie (trwa do dziś ale wyraźnie straciła na sile). Zwróciłem wówczas uwagę na silnik lądownika, ktory z taką łatwością oderwał się od powierzchni Księżyca i z równą łatwością odnalazł statek bazę z którym powrócił na Ziemię. jeśli założyć, że ówczesne komputery nie dorównywaly dzisiejszej mocy smartfona, to jest to niezwykłe osiągnięcie. Zaskakujące jest to jak słabo reagowała NASA na zarzuty, że caly lot był ściemą. jakby odpowiadało im żeby dyskusja poszła na kompletne manowce. Bo dzięki temu można bezpieczniej ukryć technologię, którą zastosowano już wtedy. Dlatego myślę, że Chińczycy krzycząc najgłośniej o nowej technologii, zarzucają przynętę i szukają jakiegoś oddźwięku po to, aby namierzyć, gdzie przechowywana jest ta technologia by ją ukraść a potem skopiować. Zauważ że Chińczycy do tej pory nie wymyślili niczego przełomowego. Ich wszystkie technologie opierają sie na kradzieży czyichś pomysłow. Nawet ich własny zderzacz hadronów jaki zaczęli budować też jest oparty na pomyslach i rozwiązaniach kogoś innego.

  • Dziękuje Chris za kolejny ciekawy tekst.Piter dotyka tu niestety bardzo drażliwego tematu dotyczącego ówczesnej kondycji CZŁOWIECZEŃSTWA. Inwigilacja jak widać z tekstu była ogromna. Ogromne kwoty okazuje się zostały wydane przez mocarstwa po to by dotrzeć do ważnych informacji odnośnie nowej broni itd. Jak czytam z treści artykułu Chrisa widzę tu ogrom tragedii jednostek i nie tylko bo okazuje się , wciągnięto w ten szalony wyścig zbrojeń najwybitniejsze intelektualne umysły no i miliardy dolarów….hmm tylko po co ? Codziennie mnóstwo ludzi umiera z niedożywienia , chorób itd…..ludzka rasa na to wychodzi absolutnie niczego się nie nauczyła ! Bardzo mi się podoba sposób w jaki Chris tłumaczy te dziwne historie związane z losami ludzkości , historia pokazuje nam , że……….. nie ma przypadków.

  • …Co do zestrzelenia nad terytorium ZSRR Powersa ciekawa historie slyszalem z ust Ferdynarda Barbasiewicza…kto zaglada na kanal Alexa Bedrowicza moze odnalezc ten fragment…Jak zwykle skonczylo sie wymiana tzw szpiegow na pewnym moscie w NRD.

    • Tak Wiesko – to bardzo ciekawa historia, która wlecze się za nami do dziś. Kolejna pozycja, która na swój sposób pokazuje kulisy podboju kosmosu – i to był w zasadzie główny cel zamieszczenia fragmentu tej książki. Jest tam sporo chronologicznych faktów, co zawsze pozwala ustawić wszystko we właściwej perspektywie. Tutaj taką perspektywą jest koszt całego przedsięwzięcia. Sumy wymieniane w tekście należy przemnożyć przynajmniej przez 10 aby mieć jakieś odniesienie do dzisiejszych pieniędzy. Pytanie brzmi czy było warto? Nawet Lyndon Johnson, zimny SOB, miał takie wątpliwości. Można wiele dokonać używając takiej fortuny. Dzieciństwo spedziłem w latach „gierkowskich”, gdy Polska żyła na kredyt – przez całą dekadę przejadając kilkanaście miliardów dolarów pożyczonych przez Edwarda. Mimo bezsensownego trwonienia tych pieniędzy zbudowano też infrastrukturę na wielką skalę, Polska szybko znalazła się w drugiej a może nawet pod koniec pierwszej dziesiątki najszybciej rozwijających się krajów świata. Ludziom nie przeszkadzała ani nadmierna religijność ani przesyt groteskowej ideologii – zajmowali się własnym życiem. Świat wydawał się bezpieczniejszy a ja, jako 8 latek wracałem późnym wieczorem po ostatniej lekcji, która kończyła się o 18:00 przez 3 ciemne kilometry i nikt się nie martwil, że może mi się przytrafić coś złego. I nie przytrafiło ani mnie ani moim kolegom. Piszę o tym dlatego, żeby pokazać w jaki sposób nawet niewielki zastrzyk pieniędzy w infrastrukturę sprawia, że jakość życia ludzi gwałtownie wzrasta. Nie chcę oczywiście idealizować tych lat, ale wyglądają sielankowo w porównaniu z tym, co dzieje się dziś, gdy ludzka nędza kłuje w oczy a idąc ulicą machinalnie skanuje się teren dookoła aby w porę wykryć niezrównoważonego szaleńca. Można więc spróbować wyobrazić sobie świat bez tych setek rakiet, szpiegowskich satelit, bez bezsensownego wyścigu o to, kto ma wiekszą maczugę, bez wiedzy na temat kosmosu jaką mamy dziś i przełożyć tę astronomiczną kasę na poprawienie jakości życia, obniżenie obcążeń jakie zaduszają żywcem tą jakość itd itd… Rozgadałem się jak jakiś prorok -marzyciel, utopista, ale z takiej możliwości też trzeba zdać sobie sprawę.

      • Miałem się odnieść, do wątków U2, tajnych projektów i kolosalnych kosztów, jakie poniosła nasza cywilizacja, na gruncie szeroko rozumianego wyścigu kosmicznego, zimnej wojny.
        Pozwole sobie jednak, na skomentowanie twoich słów Chris, w temacie szeroko odczuwanego rozkładu, pewnych aspektów współczesnego społeczeństwa, systemu jaki go tworzy.
        To nie mit, to nie teoria spiskowa. To fakt. Ludzie to czują instynktownie. Zarówno starsi, jak młodsi, bez względu na status społeczny, wykształcenie.
        Korporacje przejęły kontrolę na rządami, obstawionymi jakimiś miernymi marionetkami.
        Światowa gospodarka stoi na głowie, utrzymując pozory stabilności, tylko dzięki inzynierii i sztuczkom ekonomicznym, jakie były, nie do wyobrażenia, jeszcze 30 lat temu. Dziś już nikt nie nazywa ich szaleństwem.
        W krajach bulgocze, narastają nacjonalizmy, budzą się demony przeszłości.
        Czy , jak twierdzą niektórzy, zbyt długi okres bez wojny, ciężkiego kryzysu, prowadzi do degeneracji systemu społeczno-ekonomicznego? Czy, co kilka dekad, potrzebny jest, swego rodzaju reset?
        Dlaczego, przy tak ogromnym postępie technologicznym, obserwujemy jednocześnie rozkład cywilizacyjny, widoczny gołym okiem, nawet w najzamożniejszych punktach globu?
        W trakcie rozmowy ze znajomymi, zapytałem kiedyś, jak wyglądał by świat, gdyby grupa ludzi, zdawała sobie sprawę z tego, że jesteśmy na swego rodzaju kursie kolizyjnym i nic nie jest w stanie tego zmienić.
        Postępująca patologia, w wielu gałęziach ludzkiego istnienia, już bez znaczenia. Ponieważ…Idzie nowe? Inne? Coś leci w naszą stronę??
        sorry za lekki offtop

        • Hmmm, ja mam tak i jest to bardzo niepokojący wniosek niestety… Gdy zaczynam ze znajomymi czy z najbliższą rodziną podobne tematy, to trafiam na niesamowity mur i dziwne spojrzenia. Wolą pogadać o glupotach, religii albo naparzać się politycznymi argumentami. Strasznie widać sztucznie wytworzony dualizm, który istnieje od zawsze, bo tak jest stworzony system, każdy chce machać swoją chorągiewką czy to jest PIS, czy PO czy też Legia Warszawa albo Górnik Zabrze… Nie widać końca tego wszystkiego

          • U mnie jest podobnie. Ze znajomymi nie da się porozmawiać o niczym innym, jak tylko o rzeczach bez znaczenia, o wyjazdach, meblowaniu, remontach, czy działkach. Ludzie są tak mocno przytwierdzeni do podłoża, że nie są w stanie wznieść umysłu ponad poziom nadawania tv i podywagować o sprawach, o których nie usłyszą w telewizorni. A że my nie oglądamy tv od paru ładnych lat, to nawet nie wiemy, co jest na topie, jaka celebrytka pokazała biust, albo kto się rozwiódł. Umysły zniewolone, otumanione, karmione medialną papką i pseudoliteraturą pisaną na akord… Że też ludziom nie szkoda na to czasu i życia…

            • No dokładnie tak jest, i nie piszę z przekąsem, bo trzeba mieć czas na przyjemności jakieś, ale jest tak w większości przypadków, że wieczorem ludzie patrzą na wiadomości, pogodę a potem szukają jakiegoś filmu, albo programu żeby zapchac sobie czas… No ale, tak to wygląda jak społeczeństwo jest indoktrynowane od najwcześniejszych lat.

Comments are closed.