Egipskie piramidy od tysięcy lat toczą nieustanny bój z czasem i mimo szram i pęknięć wciąż dotrzymują mu pola, potwierdzając legendę własnej niezwykłości i wyjątkowości. Nikt dzisiaj nie wie skąd pochodzi ten niezwykły i jedyny w swoim rodzaju architektoniczny kształt budowli. Mimo nieodpartego uroku z pewnością nie jest to najpraktyczniejszy sposób zagospodarowania przestrzeni mimo to, ludzkość od tysiącleci ma obsesję piramid i można je znaleźć niemalże w każdym zakątku świata (jeśli wliczyć w to kopce i kurhany). W naturalny sposób powstaje pytanie: do czego służy taka budowla? Czy rzeczywiście jej jedyną funkcją jest bycie ekstrawaganckim grobowcem władców? Trudno w to uwierzyć i nad rozwiązaniem tej zagadki głowi się tysiące ludzi.
Piramidy zazdrośnie strzegą swojej tajemnicy, ale co jakiś czas jej strzępy objawiają się nam w nieoczekiwany sposób. Podobno Francuz Antoine Bovis odwiedził Wielką Piramidę w Gizie i kiedy inni w niemym zdumieniu kontemplowali cud starożytnej architektury on bez żenady zaczął grzebać w śmietnikach. W jednym z nich znalazł martwe zwierzaki, które mimo, że spędziły w śmieciach długi czas nie wykazywały objawów rozkładu ciała i w naturalny sposób się zmumifikowały. Bovis stanął przed życiową szansą, bo mógł popracować nad teorią empirycznie sprawdzoną szkieletami w śmietniku, że piramida wcale nie była grobowcem a faraonów chowano – przynajmniej na jakiś czas – we wnętrzu budowli, bo jej niezwykłe właściwości spowalniały – a kto wie – może nawet zatrzymywały proces rozkładu ludzkiego ciała. Dzięki temu tak zabezpieczone mumie dostały jedyną w życiu (oczywiście tym pozagrobowym) szansę aby zachować swe doczesne szczątki przez wieki a może nawet milenia. Zamiast tego Bovis wpadł na pomysł przechowywania jedzenia bez lodówki – której zresztą w tamtych czasach jeszcze nie wynaleziono. Budował niewielkie piramidki i zawieszał w nich kawałki ryby i wołowiny – podobno uzyskując efekt zabezpieczenia mięsa przed rozkładem. Nie wiadomo jaki dokładnie był efekt jego doświadczeń bo kuriozalny pomysł po prostu nie chwycił.
Inny biznesmen – Czech Karel Drbal – również budował niewielkie modele piramid, w których… ostrzył żyletki. Był tak przekonywujący w swoim odkryciu, że swój pomysł nawet opatentował, dzięki czemu żyletki “Dukat Zlato” były ostre jak brzytwa dwa razy dłużej, gdy przetrzymywano je w pudelku o kształcie piramidy. Odkrywca energii piramid uzasadniał w swoim wniosku patentowym, że dzięki jego odkryciu socjalistyczna Czechosłowacja zaoszczędzi rocznie wiele ton wysokiej jakości stali, którą można wykorzystać do produkcji czeskiego Porsche – Skody 110R. Niekonwencjonalna metoda Drbala niespecjalnie przekonywała urzędników czeskiego biura patentowego i wzbraniali sie przed jego wydaniem przez 10 długich lat. Umęczeni uporem wynalazcy “żyletki faraona” – skapitulowali i prosty jak piramida instrument trafił nawet do sklepów. Dziś urządzenie Karela Drbala traktuje się z pobłażliwym uśmieszkiem, ale ukraiński fizyk dr Wołodymyr Krasnohołowiec postanowił sprawdzić odkrycie Czecha w warunkach eksperymentu naukowego. Zbadano żyletki produkowane przez 4 różne firmy, które ułożono na szklanych płytkach pełniących rolę rezonatora. Żyletki ustawiono w piramidzie i zorientowano je geograficznie ze wschodu na zachód. Cały eksperyment trwał przez 30 dni. Ostrza żyletek zbadano za pomocą mikroskopu elektronowego i stwierdzone głębokie zmiany w strukturze morfologicznej stali, co w efekcie rzeczywiście dało efekt naostrzenia żyletki. Z każdej z badanych żyletek odcinano przed eksperymentem niewielki fragment ostrza po to, aby mieć materiał porównawczy. W innym eksperymencie ustawiono żyletki w orientacji północ – południe, ale ich ostrza nie wykazały żadnej zmiany.
Najdalej w nieoficjalnych eksperymentach z piramidami poszedł Rosjanin (z ukraińskim rodowodem) – Aleksander Gołod. Obsesyjnie budował on po całej Rosji sporych rozmiarów piramidy z włókna szklanego i rurek PCV. Stworzył ich ponad 20-cia, ale znalazł wielu naśladowców i dziś nikt dokładnie nie wie ile ich jest – nie tylko zresztą w Rosji, ale i po całym świecie. Największa z nich – zbudowana w 1999 r. – miała 44 m wysokości i ważyła 55 ton. Gołod nazwał ją “Złotym Podzialem”. Okazało się, że piramidy wchodzą w jakąś tajemniczą interakcję nie tylko ze swoim otoczeniem ale i z ludzkim organizmem. Wspomagają przede wszystkim jego system odpornościowy, ale mają też i inne tajemnicze właściwości. Swoją pierwszą piramidę – zbudował Gołod w 1989 r. pod Moskwą w rejonie Ramieńskim. Miała 11 m wysokości i dziś już nie istnieje. Efekty jego doświadczeń były tak zaskakujące, że natychmiast jego budowlami zainteresowała się Radziecka Akademia Nauk i… Armia Czerwona. We wnętrzu piramidy energetyzowano kryształy, których kilogram zabrano w 1998 r. – w kosmos na stację Mir, gdzie miały one wspomóc nie tylko jej załogę, ale i w ogóle uszczęśliwić cały świat. Kryształy przebywały na orbicie okołoziemskiej przez rok a Rosjanie tak mocno wierzyli w ich moc, że rosyjski kosmonauta Afanasjew zabrał kilka ze sobą na stację kosmiczną ISS. Budowla zaczęła przynosić spore dochody, gdy zaczęto sprzedawać energetyzowaną w jej wnętrzu wodę: po 100 rubli za 5-litrowy baniak. Miała ona pomagać na wszystkie możliwe schorzenia – od raka po niepłodność. Piramidami fascynowali się tacy ludzie jak inżynier Łozino-Łoziński – twórca najpotężniejszej rakiety na świecie, która jednorazowo wyniosła w przestrzeń kosmiczną Burana. Przy piramidach pracował Gieorgij Greczko – 4-ty rosyjski kosmonauta. Obaj planowali wzniesienie 88 metrowej piramidy – dwa razy większej od “Złotego Podziału”. Zauważono bowiem, że im większa jest piramida, zwiększa się także jej energia działania. Do jej budowy jednak nie doszło. Armia i naukowcy nagle i zupełnie nieoczekiwanie stracili zainteresowanie badaniami tajemniczej energii piramid.
Gołod nie był pierwszym Rosjaninem, który miał obsesje piramid. Do dziś istnieje solidna, zbudowana z kamienia piwnica na wino hrabiego Orłowa, zbudowana w XiX w. Goście hrabiego przysięgali, że nawet najcieńsze wino w niej przechowywane nabierało niezwykłego smaku i szlachetnego aromatu. Największa piramida Gołoda powstała 38 km od Moskwy i kosztowała podobno milion dolarów. Piramida w Gizie ma kąt 52 stopni a piramida Gołoda 73 stopnie. Kąt ten był wynikiem matematycznych obliczeń, których efekt końcowy dał nazwę piramidy: “Złoty Podział”. Przy budowie tych piramid nie stosowano metalu, który zakłócał jej pracę. Piramidy szybko stały się lokalną sensacją i miejscem pielgrzymek tysięcy ludzi. Materialistycznie nastawienie jeszcze nie tak dawni obywatele Związku Radzieckiego nagle poczuli mistyczną moc piramid. Nowy Rok miał mieć szczególne znaczenie i tego dnia piramidę odwiedzało nawet 20 tys. ludzi.
Najstarszą, istniejącą do dziś piramidę zbudował Gołod w czerwcu 1997 r. nad jeziorem Seliger w Ostaszkowie, niedaleko Tweru. Miała 22 m wysokości i była dokładnie o połowę mniejsza od będącego dopiero w planach “Złotego Podziału”. Podczas budowy tej piramidy radar wojskowy zanotował niezwykłe zjawisko jakim była ogromna kolumna jonowa, którą emitowała piramida na wysokość półtora kilometra. Kolumna ta utrzymała się aż do zakończenia budowy piramidy a jej szczegółowe badania prowadzono za pomocą balonu meteorologicznego. Niektórzy uważają, że dzięki tej gwałtownej wymianie jonów nastąpiło załatanie dziury ozonowej nad Rosją. W jej okolicy nieoczekiwanie zaczęły rosnąc i kwitnąć rośliny z gatunku uznanego za wyginięty. To był – jak się okazało – dopiero poczatek interesującego eksperymentu. Dwa komplety po cztery piramidy rożnej wielkości ustawiono w Baszkirii, w Astrachaniu, niedaleko pól roponośnych i badano w nich zachowanie się ropy naftowej. Podobno ropa z dnia na dzień straciła lepkość i tym samym podwyższyła znacząco swoją jakość. Głównym celem budowy piramid było w tym przypadku zmniejszenie zanieczyszczeń ekologicznych jakie niosło ze sobą wydobycie ropy a zwłaszcza unoszących się w powietrzu trujących gazów. Naukowcy uważają jednak, że zbudowanie tych piramid nie zmieniło niczego w rozsypującej sie ekologii regionu, ale sam Gołod zapewnia, że zatrucie powietrza zostało zmniejszone conajmniej o połowę. Jak było naprawdę nadal jest przedmiotem zajadłej debaty.
Rosyjskie piramidy wzbudzają zainteresowanie tysięcy ludzi, gotowych poddać się działaniu energii jaką emitują. Piramidy te w przeciwieństwie do egipskich okazały się jednak bardzo kruche. 29 maja, 2017 r. największa piramida Gołoda nie wytrzymując starcia z bardzo porwistym wiatrem, rozsypała się na kawalki – spadając na sąsiadującą z nią fermą strusi. Piramida zbudowana bez jednego gwożdzia miała już nadgnitą konstrukcję i nie była w stanie wytrzymać uderzenia wiatru ocenianego na 50m/sek. Sam Gołod, który pojawil się na miejscu katastrofy zapewnił, że dołoży wszelkich starań aby ją odbudować.
Jak widać na załączonym filmie „Крушение пирамиды Голода на Новорижском шоссе 29 05 2017 Ураган”, piramida była bardzo cienkościenna. I tu nasuwa się pytanie czy jakikolwiek inżynier budownictwa miał wgląd w plany konstrukcyjne? Bo jak widać bezpieczeństwo tej budowli stało pod wielkim znakiem zapytania.
Chris dobrze że piszesz. Pozdrowienia z Polski.
Co do konstrukcji piramidy i jej właściwości to byłoby dobrze gdyby podjął się jej badania jakiś naukowy zespół i czy ma to robić na istniejących starożytnych strukturach czy na nowej budowli? Ale najpierw należałoby określić jakie parametry otoczenia takiej piramidy badamy. No i mam na myśli również jej wnętrze.
Jeśli na nowej budowli, to: czy należy nakreślić jej strukturę wewnętrzną np. kopiując tę największą z Gizy czy pozostawić wewnątrz pustą przestrzeń? Wbrew pozorom warunki naukowej obserwacji to nie jest trywialna rzecz.
Pozdrowienia.
Po co szukać tak daleko. Piramida – hotel stoi przecież na Śląsku w Tychach.
Znane mi piramidy mają bardzo mało wspólnego z piramidą Cheopsa. Piramida egipska posiadała potężną energię, którą jakby nie chce dostrzec (akceptować) współczesna wiedza akademicka. Na piramidę spojrzałem po przez posiadaną wiedzę radiestezyjną w tekście „Piramida, stereotyp, radiestezja” http://radiestezja.piszecomysle.pl/ .
Bardzo ciekawa teoria z kumulowaniem energii przez piramidy. Może jednak jest jakies ziarnko prawdy w tym, że byly to grobowce, co więcej faktycznie mogly byc spichlerzami które gwarantują zachowanie świeżości przechowywanych produktow. Bez wątpienia są to niesamowite struktury które wykorzystywały pierwotną energię ziemi, teraz juz zapomnianą lub co gorsza specjalnie nie rozpowszechniana.