Wielu meteorologów dochodzi do zaskakującej konkluzji, że manipulacje pogodowe stały się nową meteorologiczną normalnością. Taki radykalny wniosek wynika z prostego faktu, że coraz trudniej jest przewidzieć pogodę nawet na kilka dni do przodu. Meteorologia jest dyscypliną naukową opartą na solidnej statystycznej wiedzy, obserwacji zjawisk i przewidywania ich efektów w postaci zmian pogodowych do jakich w ich wyniku powinno dojść. Posiada ona przepastne archiwum ekspertyz pogodowy, modeli komputerowych, pełne zrozumienie procesów zachodzących w klimacie i nadal nie jest w stanie przewidzieć jaka pogoda będzie za dwa dni. Obserwując prognozę pogody – zwłaszcza w sytuacji kiedy zapowiadała się gigantyczna śnieżna burza – wielokrotnie byłem świadkiem kompletnej kompromitacji telewizyjnego “zaklinacza deszczu”. Nerwowe napięcie rosło, gdy przez kilka dni budował on apokaliptyczny obraz śnieżnego armagedonu. Cały rejon przygotowywał się do odparcia tego ataku, szkoły i urzędy zamykano tego dnia nie chcąc narażać ludzi na trudy przedzierania się w trudnych warunkach i kiedy następował wyznaczony dzień… z nieba spadało najwyżej kilka płatków śniegu… Ludzie ze zdumieniem i frustracją wyglądali przez okna oczekując najgorszego, gdy tymczasem nic się nie działo. Jeśli zawodzi prognozowanie pogody, którą stara się przewidzieć sztab dobrze wyszkolonych i wykształconych ludzi posiadających dane satelitarne i najlepszy sprzęt meteorologiczny, to musiało w takim razie zajść coś jeszcze – manipulacja pogodą.
Mówienie o manipulacji pogodą na pierwszy rzut oka brzmi jak początek kolejnej szalonej teorii konspiracji, ale przecież już w latach 80-tych poprzedniego wieku Rosjanie przygotowując się do Igrzysk Olimpijskich w Moskwie zapowiedzieli, że zastosują najnowsze zdobycze nauki aby sprawić, że w czasie igrzysk niebo nad Moskwą będzie błękitne – i było! Wszystko to miało miejsce prawie 40 lat temu i od tego czasu wiele się zmieniło. Wpływanie i stymulowanie procesów atmosferycznych przekroczyło kilka rzędów wielkości. Co powoduje, że ktoś chciałby manipulować pogodą? Można podejść do tego w klasyczny sposób uznając, że jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze a pogoda, zwłaszcza ta właściwa to prawdziwe pieniądze. Utrzymanie przez kilka tygodni zimnej pogody opóźni plony a co za tym idzie wpłynie na ceny derywatów na giełdzie towarowej. Nie trzeba być rolnikiem, żeby na uprawach zarabiać ogromne pieniądze. Wystarczy wiedzieć czy plony będą na czas czy też będą spóźnione. Zimny miesiąc spowoduje większe zużycie paliw kopalnych, bo domy nadal trzeba będzie ogrzewać. Taką wiedzę również można zamienić na brzęczącą monetę. W czasach prezydenta Clintona powstał termin eko terroryzm, gdzie poprzez manipulowanie pogodą można wymusić na krnąbrnym kraju takie zachowanie, jakie się od niego oczekuje. Można to robić także we własnym kraju. Kalifornia od lat jest ofiarą permanentnej suszy. Wiele pól uprawnych jakie wydarto pustyni znów stało się pustynią i przy okazji zmieniło właściciela, bo taką ziemię od zbankrutowanych farmerów zakupiły wielkie korporacji płacąc za nią grosze. Od lat płonące lasy zniszczyły wiele domów a nawet małych miasteczek, które ludzie opuścili na zawsze. Co roku w kwietniu mierzy się grubość pokrywy śnieżnej w górach Sierra Nevada, bo na tej podstawie można określić ile wody będzie miała do swojej dyspozycji Kalifornia w ciągu gorącego zazwyczaj lata. Kalifornia jest warzywnym spichlerzem USA, bez jej rolnictwa wiele warzyw nie trafi na rynek co spowoduje kryzys i gwałtowny wzrost cen. Przez te kilka lat suszy warstwa śniegu w górach była zatrważająco cienka. Zanotowano nawet rok, w którym nie było jej wcale. W tym jednak roku wszystko się zmieniło. Najwyższy, historyczny poziom śniegu w Sierra Nevada został osiągnięty już w lutym a nie jak zazwyczaj w kwietniu. Z niedomiaru wody zrobił się nagle jej nadmiar, który w swoich skutkach jest równie niszczący. Woda zaczęła spływać w doliny i wylewać się z koryt rzek i strumieni. Zapora wodna w Orville wypełniła się wodą tak szybko, że zachodziła obawa, że tama pęknie i zetrze z powierzchni ziemi leżące u jej stóp miasta.
Pogoda jest niezwykle ważnym elementem każdego rodzaju ludzkiej aktywności. Ma na wszystko olbrzymi wpływ, dlatego ten kto posiada pogodę i potrafi ją kontrolować, kontroluje tak naprawdę niemalże wszystko. Gdyby hiszpańska armada płynąca w XVI wieku w stronę Anglii nie została rozbita przez potężny sztorm, historia dzisiejszej Europy wyglądałaby inaczej. Gdyby pogoda podczas lądowania Aliantów w Normandii w czasie II WŚ nagle stała się nagle sztormowa, kto wie ile lat dłużej trwałaby ta wojna. Przewidywanie a zwłaszcza umiejętna manipulacja pogodą jest wiec niezwykłym narzędziem kontroli. Tym narzędziem są smugi chemiczne popularnie nazywane chemtrails.
Chemtrails są przedmiotem zażartych dyskusji od lat. Nigdy oficjalnie nie potwierdzono ich istnienia, ale od kilku dekad stały się codziennym widokiem na niebie. Wciąż wielu ludzi oburza się, na samo wspomnienie, że zjawisko to nie jest naturalnym efektem tworzonym przez samoloty które ciągną za sobą smugi kondensacyjne a są częścią programu mającego na celu poważne zmiany pogodowe niezależnie od konsekwencji jakie ze sobą niosą. W Wikipedii już w pierwszym zdaniu nazywa się chemtrails teorią konspiracji, choć jak się dobrze przyjrzec wszystko widac jak na dłoni. Historia tworzenia smug chemicznych wcale nie jest taka krótka i zaczyna się w w 1945 r. kiedy to genialny matematyk z uniwersytetu w Princeton – John von Neuman zaprosił kolegów naukowców na konferencję poświęconą możliwościom modyfikacji zjawisk pogodowych. Taka umiejętność miałaby wg niego znaczenie dla… o nie… nie dla dobra ludzkości a dla przyszłej wojny! Taki był cel zjazdu tego szacownego naukowego gremium. Von Neuman jako pierwszy zdał sobie sprawę jak ważne są komputerowe modele pogody – dzięki temu można było stwierdzić w jaki sposób atmosfera zareaguje na zewnętrzną, chemiczną interwencję. Stąd już krótka droga prowadziła do kontroli nad klimatem. Von Neuman jako pierwszy zdał sobie także sprawę ze znaczenia takiego oddziaływania na pogodę, dzięki czemu można było osiągnąć globalne podejście do – oczywiście – inicjatyw politycznych. Trwała Zimna Wojna, którą można było wygrać bez krwawej jatki na polach bitewnych.
Rosjanie szybko zorientowali się jak wielkie znaczenie niesie ze sobą umiejętność manipulowania pogodą. Michaił Iwanowicz Budyko uznał, że należy znaleźć sposób w jaki można wpłynąć na promieniowanie słoneczne i rekomendował rozpylanie siarczanów w aerozolu w dolnej części stratosfery. Siarczany miały rozpylać samoloty i nazwano tą technologię w 1974 r. “Kocem Budyki”. Taka inicjatywa wymagała użycia tysięcy specjalistycznych samolotów i praktyczni Rosjanie uznali, że można rozpylać siarczany za pomocą pocisków artyleryjskich i rakiet.
Amerykański fizyk nuklearny Edward Teller, jeden z członków Projektu Manhattan napisał w 1997 r. pracę pt. “ Global Warming and Ice Ages: prospects for Physics Based Modulation of Global Climat Change” ( “Globalne Ocieplenie i Epoki Lodowcowe – przyszłość modulacji globalnych zmian klimatycznych na bazie fizyki”). Napisał m. in.
“jeśli polityka globalnego ocieplenia wymaga tego, że “coś musi zostać zrobione”, gdy nadal nie jesteśmy pewni czy trzeba robić cokolwiek, zwróćmy się do naszej unikalnej amerykańskiej siły tworzenia innowacji i technologii aby wpłynąć na globalne ocieplenie za pomocą najłatwiejszych do zastosowania środków. W czasie gdy naukowcy kontynuują swoje badania nad klimatycznym efektem gazów cieplarnianych powinniśmy zbadać sposoby wpływania na ten efekt. Wprowadzenie rozpraszających promienie słoneczne cząstek do stratosfery wygląda na obiecujące podejście. Czemu mamy tego nie zrobić?”
Jednak człowiekiem, który zdjął stygmat tabu z geoinżynierii był laureat Nagrody Nobla, holenderski naukowiec Paul Josef Crutzen – chemik atmosferyczny, zajmujący przyczyną powstawania dziur ozonowych. Jest on także nazywany “ojcem smug chemicznych”. Aktywnie wspierał on inicjatywę sztucznego ochłodzenie ziemskiego klimatu poprzez uwolnienie cząstek siarki w górnej części atmosfery, oraz innych elementów chemicznych w jej dolnej warstwie po to, aby odbić i rozproszyć promieniowanie Słońca z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Obecnie głównym promotorem geoinżynierii jest kanadyjski naukowiec z Harvardu dr. David Keith, który potrzebę modyfikowania zjawisk pogodowych opisał w książce “The Case of geoengeneering” (“Pochwala geoinżynierii”)
Punktem zwrotnym w rozumieniu procesów zachodzących w atmosferze był wybuch wulkanu Mt Pinatubo w 1991 r. Wulkan wybuchł w niezwykle gwałtowny sposób po 500 latach milczenia. Podczas tej erupcji do atmosfery dostały się miliony ton dwutlenku siarki i powstała ogromna chmura otaczająca Ziemię, co na kilka lat wywołało naturalny proces ochładzania się klimatu na naszej planecie. Dzięki satelitom po raz pierwszy w historii ludzkości można było obserwować skalę wybuchu i jego efekt na klimat. To Mt. Pinatubo stał się także odpowiedzialny za potężną dziurę ozonową nad Antarktyką. Dzięki temu wydarzeniu można było w pełni zrozumieć proces tworzenia się i wpływania na klimat Ziemi. Część naukowców starała się wskazać na nieobliczalne efekty manipulowania klimatem takie jak skrócenie pory monsunowej w Azji, dalszą redukcję strefy ozonowej, zakwaszanie oceanów, zmniejszenie ilości energii słonecznej, wykorzystywanie manipulacji klimatem przez wojsko, ludzkie błędy, problemy z prawem miedzynarodowym a także kwestie moralne. Zmiany dokonane dziś stworzą konsekwencje z którymi będą musiały radzić sobie przyszłe pokolenia zwłaszcza, że wraz z rozpylaniem substancji chemicznych w atmosferze zmieni się skład powietrza, którym oddychamy, co może mieć i ma poważny wpływ na całą ziemską populację. Nie trzeba daleko szukać przykładu takiego globalnego wpływu na jakość życia i zdrowie ludzkości. Od lat 60-tych każdego roku pompuje się w glebę miliardy ton trujących pestycydów i ich efekt na ludzkie zdrowie już daje znać o sobie. Człowiek odgrywając rolę Boga nie bierze często odpowiedzialności za swoje czyny i nie jest w stanie przewidzieć ich dalekosiężnego efektu – mimo to nie ma moralnych hamulców aby powstrzymać się od takiego działania zostawiając jego efekt następnym pokoleniom. Dr James Roger Fleming w książce “Fixing the Sky – Checkered History of Weather and Climat Control” (“Naprawianie nieba – burzliwa historia pogody i kontroli klimatu”) przestrzega przed eksperymentami z ziemską atmosferą pisząc:
“Geoinżynierowie doszli do wniosku , że XXI wiek będzie “geotechniczny” – że atmosfera jest ściekiem ludzkości, który potrzebuje naprawy a Ziemia potrzebuje termostatu. Poszukują na to sposobu poprzez geoinżynierię i odpowiednią technologię. Jest to tragikomedia nadmiernej pychy i naiwności. Manipulowanie globalnym klimatem jest niesprawdzone, niestabilne i niewiarygodnie niebezpieczne”
Głosy rozsądku są jednak wołaniem na puszczy….
Ciekawi mnie jedna sprawa . Prawdopodobnie to nic wielkiego i chodzi tylko o balony meteorologicznne bo wszystkie lataja na wysokosci powyzej 50000 ft a zastanawia mnie czemu widuje ja glownie w srdkowych stanach Arkansas Tennessee Oklahoma . Nie moge doszukac sie zadnych informacji na ten temat a obserwuje je tutaj https://planefinder.net
Dzieki za ten artykul po Polsku .
Ja jestem sfrustrowana bedac w Polsce pokazujac ludziom niebo . Oni uwazaja , ze ja jestem crazy . Ja uwazam , ze Polacy maj zamkniete mozgi na pewne informacje i sa streasznie zadufani w sobie i w swojej jezuickiej akademi .
Niestety nie tylko w Polsce ludzie się tym nie interesują. Kasa i nabijanie się z rzeczy które są „na topie” – nieważne, że kogoś obrażaja bezpodstawnie…
Pozdrawiam
Moi Kochani, tu nie ma głosu rozsądku… tu są mózgi zarażone 'bakcylem nadczłowieka’. Mają „gdzieś” zakazy rozpylania uchwalone przez 193 państwa, czy demonstracje przeciwko geoinżynierii czy chemtrails. To jest psychopatyczny 'wirus władzy’. Posiadania pieniędzy, złota i manipulowania ludźmi. A nawet zdziesiątkowania populacji ludzkiej, aby łatwiej było rządzić.
Podaję linka na film, ciekawy, choć troszkę przydługi. Uzbrojcie się w cierpliwość.
Chris, dziękuję Ci za różnorodność ciekawych tematów,
http://m.cda.pl/video/570570a2
Jak zwykle świetnie się czytało. Dzięki za Twoją robotę Chris i pozdrowienia ze Śląska! 😉
Powyższą „teorię spiskową” uzupełnijmy piątym sprawozdaniem Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Dokument z roku 2014 zwany AR5 (nr 5 od 1990r.) ostrzega, że programy „chemtrails” (w ich języku zwane SRM: zarządzanie promieniowaniem słonecznym) muszą być kontynuowane, jednocześnie zaprzecza ich istnieniu, dodatkowo potwierdza przeprowadzane eksperymenty polowe. Nie byle jakie, bo prowadzone przez wiele lat, obejmujące m.in. całą północną półkule czy Afrykę (tutaj brał udział m.in. Instytut Geofizyki UW). Liczne eksperymenty, nieistniejących lecz rekomendowanych do kontynuowania programów SRM, pozwoliły na wystosowanie opinii na ich temat przez Międzynarodową Radę do Zarządzania Ryzykiem (IRGC): „tanie, szybkie i niedoskonałe”. Pozostaje pytanie jak bardzo niedoskonałe? Zasadniczo bez udzielenia odpowiedzi, na konwencji ONZ w Japonii 2010 roku, 193 państwa uchwaliły zakaz rozpylania „Chemtrail” do atmosfery. Konwencja nakazuje, również zaprzestania kontroli i prac nad tym tematem rządom poszczególnych państw (rządowych raportów jest wiele, szczególnie warte uwagi są te tworzone przez odpowiedni komitet parlamentu angielskiego). Powody nacisków IPCC na uchylenie zakazu ONZ musimy szukać w powiązaniach biznesowych prezesów, sekretarzy i członków tych organizacji. Swoje zdanie na temat „Chemtrail” dosadnie wyraziła również, pracownik USDA i prezes ADC w swoim przemówieniu z 2007r. podczas debaty ONZ na temat globalnego ocieplenia. Uwzględniając treści wychodzące z ONZ, IPCC, IRGC, NASA, CIA, rządowych raportów, urzędników i innych źródeł naukowych czy politycznych, na temat kontroli poziomu dwutlenku węgla przez zarządzanie promieniowaniem słonecznym („Chemtrail”) dochodzimy do wniosku, iż jest to jeden wielki bełkot administracyjny, jakby zabezpieczający odpowiednie grupy interesów przed, jeszcze niezbadanymi, skutkami ubocznymi tych (zasadniczo codziennych) eksperymentów, zakazanych i niestosowanych lecz rekomendowanych programów geoinżynieryjnych.
Niesamowite! Żyjemy w kompletnej paranoi. Sprowadza sie to do argumentacji, że chemtrails są teoria konspiracji ponieważ ich nie ma dlatego, że stosuje się je codziennie. Dzięki TruHink.
Kilka lat temu wyszła książka Dr Rosalie Bertell w tym temacie i nie tylko. Polecam. Tyt.oryginału w jęz.ang.: Planet Earth. The latest Weappon of War. A critical study into the Military and the Environment. London 2000.
Jest też w jez.niem.: „Kriegswaffe Planet Erde” (małe wydanie, ale dostepna). Jedno istotne zdanie z książki: cyt.w tłumaczeniu: Zmiany w atmosferze i na ziemi mają całkiem inne przyczyny. Są wynikiem tzw. geoinżynierii, „broni plazmowej” i „wojen pogodowych”, które rozwijane już i stosowane są od kilkudziesięciu lat, szczególnie po odkryciach fizyka N.Tesli w związku z obchodzeniem się z falami elektromagnetycznymi, jednakże w utajnieniu, ponieważ to projekt wojskowy”. Kalifornia, o której mowa powyzej jest praktycznie martwa (rejon Shasta). Autorka wstępu nazywa to „alchemią militarną”. Dużo też mowy w publikacji i skażeniu i zagrożeniu rosnącym promieniowaniem będącym wynikiem nuklearnej technologii.