Przez całe lata – mając wizerunek latającego spodka przed oczami – tworzyliśmy sobie obraz przybyszy z innej planety. Tymczasem obraz UFO jest bardziej skomplikowany, tak jak słusznie swego czasu podejrzewał Jacques Vallee. Wszechświat jest olbrzymi i niezmierzony. Czy żyje w nim jakaś obca inteligencja? Prawdopodobnie tak. Czy rozgrywają sie w nim rzeczy działające poza naszym wymiarem postrzegania? Prawdopodobnie tak. Czy przybywają na Ziemię istoty z innych planet? Prawdopodobnie tak! Tą wyliczankę można ciągnąć bardzo długo. Żyjemy w gąszczu zjawisk, których natury nie potrafimy zrozumieć. Badacze duchów i zjawisk paranormalnych obserwują często orby pojawiające się w miejscach uważanych za nawiedzone. Orby zachowują wyniosłą obojętność tak wobec ludzi, którzy ich postrzegają jak i wobec siły energetycznej, która mieszka w takim miejscu. Jeśli jednak te same orby obserwować w połączeniu z obserwacją UFO, zaczynają się dziać różne, zaskakujące rzeczy. Znane są przypadki uleczenia z raka w sytuacji, kiedy chora osoba była świadkiem UFO i całemu wydarzeniu towarzyszyły orby. W takim przypadku orby nie chciały już zachować dostojnej anonimowości. Nie tylko uleczyły chorego człowieka ale utwierdziły go w przekonaniu, że jest to doświadczenie religijne. Orby potrafią działać także w drugą stronę i wyrządzić człowiekowi krzywdę. Nnie sposób zrozumieć zasady tego zjawiska. Przypomina to sytuację kiedy kładzie się smartfona przed krową i oczekuje się, że wie jak jak z niego skorzystać. DeLonge mowi o tym w sposób oczywisty, bo informacje te – oczywiście nieoficjalnie – zostały mu powiedziane przez ludzi wysoko postawionych w aparacie wladzy. Odnosi się to także do wielu sytuacji znanych z mitologii i uznawanych za fantazję swoich twórców, gdy tymczasem to wszystko wydarzyło się naprawdę. Bogowie zawsze byli w centrum ludzkich awantur i rzeczywiście stawali to po jednej to po drugiej stronie. Bogowie nie tylko wspomagali jednych ludzi przeciw innym, ale także walczyli sami ze sobą. Dokładnie taką sytuację obserwowali ludzie z Kultu Cargo na Południowym Pacyfiku! Widzieli Japończyków walczących przeciwko Amerykanom. Opowiadali później o niezwykłej broni jaką bogowie mieli do swojej dyspozycji i o potężnych maszynach, na których mogli unosić się swobodnie nad ziemię. Takiego rodzaju opowieści można znaleźć w wielu pismach ze starożytności i być może część z nich powinniśmy odczytywac dosłownie zamiast doszukiwać się poetyckiej paraboli. W Księdze Rodzaju jest mowa o synach Boga i córkach człowieka i chyba nie ma na świecie ani jednego biblisty, który potrafiłby zrozumieć znaczenie tych wersów. Synom Boga spodobały się ziemskie kobiety do tego stopnia, że zaczęli mieć z nimi potomstwo. Tyle, że potomstwem okazały się niebezpieczne monstra – hybrydy. Nazywano je Nephilim, co często tłumaczone jest jako giganci. Zaraz po tym Bóg oburza się na zaistniałą sytuację do tego stopnia, że postanawia zniszczyć całą planetę, co daje początek historii Noego. Mamy więc dziwaczne przejście, zaczynające się od istot, które z pewnością nie są ludźmi! Są synami Boga, ale są także synonimem zła. I powstaje tu od razu pytanie: dlaczego Bóg jest niezadowolony z tego, co popełnili jego synowie? W Biblii mamy także historię Dawida i Goliata, gdzie Goliat przedstawiony jest jako potomek Nephilims. Większość z nich zginęła w Potopie, Goliat jednak przetrwał. Podobnie rzecz ma się z greckimi mitami, uważanymi za nonsens, gdy tymczasem są to być może historie jakie wydarzyły się naprawdę. Jedna z takich dobrze poinformowanych i wysoko postawionych w amerykańskiej administracji osób poinformowała Toma, że zamiast rozglądać się w poszukiwaniu ET po innych planetach, wystarczy popatrzeć na historię naszej własnej i przeczytać grecką mitologię, gdzie aż roi się od pozaziemskich istot. Tą sugestię przekazały mu trzy różne osoby (jedną z nich okazał się Jim Semivan – były agent CIA, ktory w służbie dla agencji spędził 25 lat, z czego wiele w zarządzie organizacji). Greccy bogowie pochodzili z innego niż nasz świata. Przebywali na naszej planecie od dawna i dopiero w czasach greckiej mitologii po raz pierwszy pokazali się człowiekowi. Dali Grekom architekturę, alfabet i demokrację. To dlatego architektura stolicy USA naśladuje grecką a właściwie nawiązuje wprost do bogów z kosmosu, którzy kiedyś mieszkali na Ziemi.
Jacques Vallee od dawna sugeruje, że nasza planeta ma nad sobą system kontroli, znacznie bardziej skomplikowany niż kilka latających spodków z innej planety. Obcy przybywają na Ziemię zbyt często i zostają zbyt długo, interweniując nieustannie w sprawy ludzkie. Vallee jednak nigdy w pełni nie wyjaśnił tej kwestii. Można więc założyć, że to właśnie religie zostały stworzone jako ten system kontroli. Jeśli ktoś pojawia się na Ziemi mając do swojej dyspozycji potęgę i możliwości, których ludzie nie posiadają w sposób naturalny przejmuje kontrolę nad człowiekiem pod każdym względem. Kontroluje świadomość a także jego czyny. Zorganizowana religia jest stworzona przede wszystkim do kontroli – inaczej nie byłaby w stanie funkcjonować. Dlatego z taką zaciekłością religia zderzyła się z mistycyzmem i szamanizmem, które funkcjonują poza systemem. Religie ustawiają nas przeciwko sobie a mistycy uczą rozumieć siebie nawzajem. Mechanizm kontroli sprawia, że jesteśmy zmuszeni do pewnych zachowań i działań, które bez tego nigdy by nie miały miejsca. Można nawet wysnuć wniosek, ze człowiek od samego początku swojego istnienia został społecznie zorganizowany wokół klasy kapłańskiej. Ludzkość grupuje się nie tylko wokół Jezusa, Allaha czy Buddy, ale także wokół Hitlera, Napoleona cz Piłsudskiego – dokładnie na tej samej zasadzie.
William Bromley napisał w swoim życiu tylko jedną książkę, ale za to niezwykle ważną. Nosi ona tytuł “Gods of Eden” (“Bogowie Edenu”). Pierwotnym zamiarem Bromleya było napisanie książki historycznej a skończył na opowieści o Obcych, ich interwencji i systemie kontroli nad człowiekiem, jaki stworzyli. Jednym z tych narzędzi kontroli nad czlowiekiem jest wojna. Ludzkość od niepamiętnych czasów jest ze sobą w stanie wojny i można odnieść wrażenie, że nikt do końca nie rozumie jaka jest prawdziwa natura wojny i kto naprawdę zyskuje na konflikcie. Napisano na ten temat szereg polityczno-ekonomicznych teorii ale jakoś nikt nie zauważył w nich roli ET w wywoływaniu takich wojen. Wielu badaczy UFO zauważa jednak, że głównym powodem zaangażowania Obcych w życie człowieka jest tania siła robocza. Z najstarszych mitów wyłania się obraz człowieka – niewolnika stworzonego przez bogów, którzy wykorzystują go do własnych celów. Tak opisują rolę człowieka sumeryjskie opowieści. Człowiek zostaje stworzony z boskiej esencji jednego z bogów i krwi innego boga, którego zabito. Stworzono z krwi i gliny figurkę, w którą tchnięto życie a my jesteśmy potomkami tego pierwszego człowieka. Szeroko opowiadał o tym Zecharia Sitchin, który wyczytał na glinianych sumeryjskich tabliczkach o konflikcie pomiędzy bogami, których efektem było m.in. stworzenie człowieka. Historia ta nieco przypomina tą opisaną w Księdze Rodzaju. To właśnie w tym micie stworzenia Sumerowie opisują to, co widzieli na własne oczy i próbują zrozumieć sens tych wydarzeń a także własną w nich rolę. Sumerowie zbudowali niezwykłą cywilizację jakiej wcześniej nie znał świat i mimo wszystko byli przekonani, że tak naprawdę są niewolnikami.
Być może odwlekanie w nieskończoność ujawnienia prawdy o UFO wynika właśnie z tego, że ludzkość niezbyt łatwo zaakceptuje fakt, że jest tylko narzędziem a nie partnerem dla przybyszów z innej planety. Że jesteśmy manipulowani przez nich poprzez całą naszą historię, czego wynikiem były powtarzające się regularnie masakry, pochłaniające miliony istnień ludzkich. Nie jesteśmy po prostu panami samych siebie, tylko do kogoś należymy. Na dodatek to nie jest jeden właściciel, bo jest ich wielu, którzy jakby tego było mało, to się jeszcze nawzajem zwalczają. Stary dobry Charles Forth miał moment olśnienia, kiedy powiedział: “Jesteśmy czyjąś własnością.” Religie monoteistyczne mówią o tym wprost. Należymy do Boga czy nam się to podoba czy nie i jeśli zechcemy to kiedyś zmienić spotka nas sroga kara. Człowiek jednak co jakiś czas buntuje się przeciwko swoim właścicielom. Buduje wieżę sięgającą nieba lub piramidy aby dorównać bogom. Jednak każda taka próba kończy się źle i kosztuje ludzkość bardzo wiele. Być może zniszczenie odległych w czasie ludzkich cywilizacji, także tych, o których pamięć przetrwała tylko w legendach (Atlantyda) było karą za próbę wymknięcia się spod kontroli bogów. Ludzie oddają cześć i wyznają wiarę w istoty pozaziemskie również z powodu niezrozumienia znaczenia fenomenu. Często wierzą, że po drugiej stronie czekają na nich kosmiczni bracia a tak z pewnością nie jest, bo Obcy – tak ich często nazywamy – wcale nie są na Ziemi tacy obcy. Są tu dłużej niż my i zamieszkują nie tylko Ziemię ale także obrzeża układu słonecznego. Stworzyli również własny sposób porozumiewania się z nami.
cdn (?)
We wszystkich tych „mitach” o stworzeniu człowieka nijak nie pasuje mi kwestia duszy, którą roboczo określam jako „Windows”. Skoro przyjmujemy, iż źródła starożytne mówią prawdę o bogach, ich wojnach etc, to jednocześnie musimy zakładać, że opisy duszy, reinkarnacji itd, również są prawdziwe. Przyjmując proste porównanie: ciało ludzkie – wyprodukowane, czyli taki komputer, dalej system operacyjny, żeby ustrojstwo działało – dusza-Windows. I tu pojawia się największy problem. O ile Windows może się nam co najwyżej zawiesić w trakcie wykonywanych poleceń, to z człowiek z dusza-windowsem, może się już poważnie „zbiesić”. Te kwestie mnie osobiście prowadzą do wniosku, iż „kontrolerzy” sami nie są tacy wszechmocni i wszechwładni, i nad nimi również jest siła – nazwijmy to – wyższa. Ta z kolei siła wydaje się być sprawiedliwa wobec wszystkich „podopiecznych” i ingeruje jedynie na zasadzie Karmy.
Biografia Jobsa pióra Isaacsona, zawiera opowieść Steve’a o dniu, który zmienił wszystko w świecie raczkującej elektroniki uwczesnych komputerów. Pewnego poranka, kordony ciężarówek wojskowych, jeżdących po ciasnych uliczkach Doliny Krzemowej -niczym firmy kurierskie- dostarczały tajemnicze paczki wraz z instrukcją jak wykorzystywać ich zawartość… Co to było, gdzie trafiło i co o tym myślał założyciel Apple znajdziecie w książce. Jeśli zaś ktoś jest ciekawy jak to zagadnienie odnosi się do autora powyższego tekstu – zapraszam do dyskusji.
P.s. winno być „powyższego tekstu” zamiast „autora powyższego tekstu”.
Musisz podpowiedzieć co masz na myśli. Czy to, że Jobs porównał ciężarówki do PC? I że ludzie w miastach nie potrzebują ciężarówek, więc trzeba im dostarczyć inny, mniejszy pojazd? Jak np Apple..?. Prawdę mówiąc nie pamiętam, żeby to było w książce Isaacsona…, ale może mi pamięć siada 🙂 Zwłaszcza, że – jak utrzymujesz jest to bardzo ważny przykład.
Zrozumienie działania, produkowanie oraz wykorzystanie lamp elektronowych oraz późniejszych tranzystorów było naturalnym rozwojem uwczesnej myśli technologicznej. Gwoździem programu stały się układy scalone… Historia wymienia rewolucyjne pomysły takich nazwisk jak Terman, Shockley i Moore. Ten pierwszy zebrał najlepsze umysły na Stanfordzie, które m.in. komercyjnie wytwarzały technologie dla wojska, ten drugi zrekrutował z tamtąd trzeciego i eureka! Powstał układ scalony i nazwa Dolina Krzemowa. Niby wszystko jasne i logiczne ale jak zauważył Jobs nikt zasadniczo niewiedział i nierozumiał jak powstał, oparty na krzemie, układ scalony. Po prostu powstał wraz z instrukcjami, które pozwoliły na jego replikowanie -czyli drukowanie na waflu krzemowym wymyślnych schematów układów scalonych, projektowanych przez (powstających jak grzyby po deszczu) firmom. Pojawiały się ciężarówki dostarczające technologie z instrukcją do jej reprodukcji. W tym wszystkim przewija się Bell i Roswell, a znakomicie rozwija ten wątek pułkownik USarmy P. J. Corso w swojej ksążce „Dzień po Roswell” -szczególnie polecam rozdział „Układ scalony: od Roswell do Doliny Krzemowej”. Niestety nie udało mi się zlokalizować tego fragmentu w książce z Isaacsona.
P.S. Doskonałym uzupełnieniem, pobocznie ukazującym potęgę technoligiczną III Rzeszy – na której zgliszczach rozpoczęła się Zimna Wojna jest książka Brzezińskiego „Wschód czerwonego księżyca”.
Wymienione źródła hronologicznie obrazują, tajemniczo szybki, rozwój epoki krzemowej.
Cdn? Tak jestem za,tylko co na to ci „inni”. Kaczmarski pisał : więcej wiedzieć niepotrzebne jeśli żyć chcesz wiecznie….
Pozdrowienia.
Jeśli chrześcijaństwo upada, lub inaczej mówiąc, nie sprawdza się jako narzędzie kontroli, może właśnie dlatego sięga się po islam.
Tak właśnie.
Poza tym ci stworzeni w Sumerze, to nie my.
To stwory, podobne tylko do człowieka.
Ludzie na Ziemi ju z byli, nawet teraz nie wiemy od ilu set tysięcy lat.
Słowianie to ludzie, nie stwory.
Czas więc porzucić stworzone dla nas religie.
Chris, jest trochę literówek: „Jacques Valle od dana sugeruje”, „Nnie sposób zrozumieć zasady”.
Co do tekstu: biolog ewolucyjny powie, że wojna jest wynikiem najgłębiej zakorzenionego w naszym jestestwie pragnienia przetrwania i rywalizacji.
Co do wojen „bogów” w przeszłości: nie powiedziane jest, że walczyli kosmici. Dzikusy, ci od kultu cargo, widzieli walczących ludzi. Być może nasi przodkowie dziesiątki tysięcy lat temu, też widzieli…ludzi.
cdn? Jestem za 🙂 A może byś tak rozwinął temat chemtrailsów, czy wiadomo coś nowego na ich temat.