Attyla – barbarzyński król i upadek Rzymu

Przeglądając moją biblioteczkę natrafiłem na historię Attylii – wodza Hunów no i zaczytałem się trochę…, jak zawsze w takich przypadkach. Książka nosi tytuł: “Attila The Hun – A Barbarian King and The Fall of Rome” (Hun Attyla – król barbarzyńców i upadek Rzymu”).  Napisał ją John Man i obejmuje ona czasy piątego stulecia naszej ery. Niemalże tysiąc lat później polski król wygrywa bitwę pod Grunwaldem a Europa technologicznie jest bardziej zacofana niż pod koniec czasów Imperium Rzymskiego. To daje sporo do myślenia. Poniżej fragment książki.

attila-the-hunPatrząc wstecz z perspektywy czasu widać, że ludzie wiedzieli, że nad Europę nadciąga coś złego, widzieli znaki, ostrzeżenia, cuda i zapowiedzi zagrożenia: trzęsienie ziemi w Hiszpanii, zaćmienie Księżyca, zorza polarna sięgająca swym nieziemskim światłem zbyt daleko na południe, jak widma uzbrojone w płonące lance polarnych regionów. W czerwcu 451 r. pojawiła się na porannym niebie kometa – Kometa Halleya jak ją dziś nazywamy – ze swoją rozjarzoną głową i rozciągniętym ogonem groźnym jak płonący pocisk wystrzelony z niebiańskiej katapulty. Zagrożenie budowało się nieustannie przez 50 lat – Wizygoci przejęli Akwitanię, Alanowie, Wandale i Swebowie rozproszyli się po północnej Galii, Burgundowie w Sabaudii, Frankowie osiągnęli Mozę, Północna Afryka została stracona, Brytania odcięta, Bretania żyła dla samej siebie, bagaudzcy bryganci byli poza wszelką kontrolą –  wszystko to na skraju budującej się kuluminacji.

Podejmując decyzję o inwazji Zachodu, Hunowie mieli podobny problem jaki mieli Niemcy przygotowujący się do inwazji Francji w 1914 i później w 1940 r. Od  strony Renu Francja posiadała doskonałą naturalną osłonę w postaci Wogezów ustępującym górom Eifel i Ardenom na północy. Praktycznie jedyna droga prowadziła przez Mozelę, przez dzisiejszy Luksemburg i stamtąd przez równiny Szampanii. Nie było jednak dobrym pomysłem przedzieranie się przez góry Francji (lub raczej Galii) jeśli armia była zagrożona od północy – z Belgii – w tym przypadku region zajmowali Frankowie.

Attyla miał problemy z Frankami. Król Franków zmarł (Meroweusz) a jego dwaj synowie sprzeczali się o sukcesję. Starszy udał się po pomoc do Attyli, młodszy mający piętnaście, góra szesnaście lat szukał pomocy u Rzymian i znalazł ją u Aecjusza. Priscus (kronikarz) widział tego młodego człowieka w Rzymie pod koniec 450 r. i jego wygląd zrobił na nim wrażenie:

“Jego pierwsza broda nie zaczęła jeszcze rosnąć, a jego lniane włosy były tak długie, że zasłaniały mu ramiona”.

Aecjusz adoptował go jako swojego syna – typowe w tamtych czasach narzędzie do wzmacniania przymierza – i młodzieniec wyruszył z powrotem objuczony darami i obietnicami. Oczywiście miał otrzymać pomoc potrzebną do zdobycia tronu i przez to wpaść w ramiona Rzymian. Niedobrze było mieć rzymskiego wasala na swoim prawym skrzydle, tak jak Niemcy w 1914 r. nie mogły dopuścić aby neutralna Belgia przeszła do obozu Ententy. Aby dokonać udanej inwazji Francji, Niemcy musieli zdobyć “biedną, małą Belgię”. Aby najechać Galię Attyla musiał najpierw zneutralizować biednych, małych Franków.

hunowie

Na początku 451 r. główna armia Attyli podążała  wzdłóż Dunaju maszerując po obu jego stronach, przekraczając wpływające do niego rzeki przez brody i pontonowe mosty zbudowane z kłód drzew wyciętych w okolicznych lasach. Jedno ze  skrzydeł poszło głęboko na południe by zawrócić w stronę Renu przez Bazyleę, Sztrasburg, Spirę, Wormację, Frankfurt nad Menem i dołączyć do głównej armii nadciągającej od Dunaju i Renu. Hunowe przekroczyli Ren prawdopodobnie w Koblencji, ścinając drzewa na skraju rzeki i budując z nich tratwy i pontonowe mosty aby przerzucić na drugą stronę rzeki swoje wozy.

Z tego miejsca w marcu 451 r. mógł Attyla wysyłać niewielkie siły aby zniszczyć tych Franków, którzy jeszcze nie sprzymierzyli się z Rzymianami. Potwierdza to fakt, że Childeryk, starszy syn, który początkowo szukał sojuszu z Attylą, wyrósł później wśród Franków na króla dużego formatu. Frankowie stworzyli swoje oddziały w armii Attyli a także Rzymu i nie byłoby to możliwe, gdyby wszyscy sprzymierzyli się z Rzymem, gotowi do zadania Attyli ciosu w plecy.

Wszystkie kroniki tej wojny mają źródła chrześcijańskie, bo chrześcijaństwo utrzymywało przy życiu ogień cywilizacji. Wszystkie były spisane później i w większości są to hagiografie biskupów męczenników po równo wypełnione historycznymi faktami i fantazją swoich twórców. Można jednak dzięki temu zaznaczyć na mapie drogę Attyli. Prawdopodobnie druga przeprawa na Renie miała miejsce w Sztrasburgu przy niewielkim oporze Burgundów. Główny atak nastąpił przy połączeniu Mozeli z Renem w Koblencji. Tej wiosny Hunowie i ich sprzymierzeńcy podążali krętymi drogami wzdłóż obu brzegów Mozeli by połączyć się przy kamiennym moście w Trewirze.

porta-nigra

Tak naprawdę powinni tam pozostać. Trewir był fortecą przez trzy stulecia i był także rzymską stolicą na północ od Alp do czasu, gdy administracja prowincji przeniosła się 50 lat wcześniej do Arles. Jego siedmiometrowe mury łączyły cztery bramy, z których jedna istnieje do dziś, uratowana przez greckiego mnicha, który zamknął się tam w jedenastym wieku chroniąc ją przed zburzeniem aureolą swojej świętości. Kiedy pojawili się Hunowie, północna brama błyszczała delikatną żółcią, ale wieki później pokryła się ciemną patyną wietrzejącego piaskowca i stała się Porta Nigra, Czarną Bramą. Nic w Galii – wtedy i teraz – nie pokazywało lepiej rzymskiej potęgi niż ta szwarzeneggerowska strażnica: 30 m wysoka, 36 długa, i 22 szeroka. Jej kamienne bloki, niektóre z nich z wydrapanymi imionami dumnych murarzy ważyły po 6 ton. Cięte brązowym piłami napędzanymi przez wody Mozeli, połączone były nie cementem a żelaznymi klamrami w trzypiętrową wieżę ze 144 arkadowymi oknami. Dwa arkadowe wejścia z wrotami i kamiennymi zaporami prowadziły do tego starego miasta, zamieszkałego przez 80 tys. ludzi. To był Rzym w miniaturze. Marmurowy pałac zbudowany przez Konstantyna w 300 r. obłożono 1.5 milionami płytek, przywiezionymi z Pirenejów i Afryki. Łaźnie miejskie były największe w imperium zaraz po łaźniach Dioklecjana i Karakalli w Rzymie, posiadały salę gimnastyczną, gorące, letnie i chłodne pokoje, opalany węglem piec i dwupiętrową piwnicę. Na stadionie 20 000 ludzi mogło oglądać walki gladiatorów, rzucanie przestępców lwom na pożarcie a także sztuki grane na podnoszonej scenie (wszystko dziś w ruinach).

attylaTrewir powinien zatrzymać w miejscu marsz Hunów. Ci jednak przeszli bez zatrzymywania się. Brak informacji na ten temat sugeruje, że garnizon miasta zmniejszony po tym jak stolicę Galii przeniesiono do Arles zamknął się w twierdzy i pozwolił barbarzyńcom obejść ją dookoła. Hunowie ruszyli przed siebie zostawiając straż tylnią i blokując dolinę na wypadek gdyby żołnierze z Trewiru odzyskali chęć do walki.

Jedyne informacje jakie posiadamy na temat następnego miasta na ich drodze dotyczą Metz. Wg kroniki, Hunowie oblegli miasto i powoli rozbijali jego mury obronne taranem. Jeszcze przed Wielkanocą część murów runęła. Szybka nocna szarża przez zrobioną w ten sposób wyrwę w murach doprowadziła do upadku miasta 8 kwietnia. Jeden z zakonników został wzięty do niewoli, innym poderżnięto gardła a wielu mieszkańców spłonęło żywcem we własnych domach.

Po tym zwycięstwie już tylko prosta droga prowadziła łagodnymi stokami Ardenów na płaskie przestrzenie campi, sawanny której nadano imię Campania a dziś Szampania. Region ten zwany był wówczas równinami katalauńskimi od łacińskiej nazwy lokalnego plemienia upamiętnionego dziś w nazwie miasta Chalons. Wówczas Hunowie ruszyli na północ do Reims, głównego miasta Galów, gdzie łączyły się sw-nikazywszystkie główne drogi. To starożytne miasto z forum i łukiem tryumfalnym zbudowanym przez Augusta było puste, bo jego mieszkańcy uciekli do lasu. Została tylko niewielka grupka licząca na cud z arcybiskupem i kilkoma księżmi na czele. Legenda mówi, że prałat Nikazy śpiewał Psalm 119 kiedy dotarli tam Hunowie. Prawdopodobnie liczył on, że ten najdłuższy z psalmów, ze swoimi 176 wersami da mu specjalną ochronę. Nie dał. Dośpiewał do wersu 25 –

“Moja dusza pokryta kurzem ożywiła się Twoim słowem”

kiedy huński miecz uciął mu głowę. Został on później beatyfikowany jako św. Nikazy.

Główne uderzenie Hunów poszło jednak na zachód w kierunku Orleanu, gdzie starzy wrogowie Attyli – Alanowie – przygotowywali się do obrony. Hunowie w swoich wozach poruszali się wolniej niż tempo blitzkriegu, pokonując 20 km dziennie, poprzez wsie opustoszałe ze strachu. Ci co posiadali cokolwiek zakopywali dobytek, bogaci trzęśli się w swoich ufortyfikowanych siedzibach, biedni uciekali do lasu i w góry.

5 comments

  • Historię piszą zwycięzcy i zawsze ją pisali. Jeśli coś w ogóle przetrwało, to albo potwierdzało racje aktualnych zwycięzców, albo im nie przeszkadzało. Fałszerstw historycznych w księgach jest co niemiara, są jednak tak sprytnie skompilowane, aby choć częściowo potwierdzać to, co funkcjonowało aktualnie w przekazie ustnym.

    W całej tej historii tylko to, że spisana została przez tzw. chrześcijańskich skrybów, jest niekwestionowaną prawdą 😉

    Hunów jako najeźdzców nie wiadomo skąd wymyślił Kościół żeby ukryć fakt, że to po prostu byli Słowianie z wedyjskiej federacji plemion słowiańskich. Hunowie znikąd nie przyleźli, zawsze siedzieli w centrum słowiańszczyzny, i w pierwszej kolejności trzymali za mordę tzw. Alanów, „swoich starych wrogów”. Tak zwani „Hunowie” wyruszyli z ekspedycją karną żeby powymiatać krystowierców na tyłach Wandali, którzy z kolei wcześniej wyruszyli z misją wyparcia Rzymian i oskrzydlenia Imperium Rzymskiego, w którym zalęgła się herezja opatentowana przez Żydów (a właściwie przez Sektę Babilońską) pod ukradzioną nazwą chrześcijaństwa od chrześcijaństwa aryjsko-wedyjskiego. Uderzenia na Franków i Alanów nie były prewencyjne, ale były celem samym w sobie, bo te pseudoplemiona były dywersantami, którzy przedarli się z terenów później zwanych Kaganatem Chazarskim, aby rozbić Imperium Lechitów. Alanowie to nazwa fałszywa, przerobiona przez kościelnych fałszerzy. Alan nic nie znaczy. Prawdziwa nazwa to Ulachowie. Ulach-Alach-Alah-Alan, czyli U-Lachowie, ludzie żyjący PRZY Lachach, na obrzeżu ich Imperium, czyli na U-Krainie. Wywodzili się z banitów wydalonych z Imperium w przesmyk pomiędzy morzami Kaspijskim i Czarnym, którym wiodła droga lądowa na Bliski Wschód, Półwysep Arabski i do Indii, a którym pchały się do nas plemiona tureckie i arabskie.

    Ulachowie, broniąc własnych tyłków, przy okazji bronili też dostępu tym plemionom dalej. Jako wyrzutki nigdy nie byli w przyjaznych stosunkach z plemionami słowiańskimi, ale podlegali Cesarzowi Lechitów. Często sprzymierzali się z Bizancjum i uczestniczyli jako wojska zaciężne w walkach z Galami (Słowianami rozprzestrzenionymi w Europie i na Bliskim Wschodzie pod nazwami Galów, Galijczyków, Galicjan i Galilejczyków), stąd też zalęgli się u podnóża Alp. Teraz ich matecznikiem jest Szwajcaria. Część z nich przyłączyła się do Wandali, gdy ci szli przez Galię, część została, i później zmieniła nazwę na Alemanów. Frankowie to też fałszywa nazwa. Część Ulachów podążając wzdłuż Renu dotarła nad Morze Północne, a ich nazwa pochodzi od polskiego słowa „franca” czyli syf (!) a nie odwrotnie! Jeszcze na starych, angielskich mapach, nazwy ziem galijskich na których się ta franca rozprzestrzeniła, są napisane ze słowiańską nazwą Francia , czyli „Western Francia”, „Mid Francia” i „Eastern Francia”, a nie „France” jak we współczesnym angielskim. Ci pseudo-Frankowie przywlekli ze sobą syntetyczny język „frankijski” czy „frankoński”, nie pasujący do niczego dookoła, którego przez ponad tysiąc lat nie dali rady narzucić podbitym przez siebie ludom, aż dopiero po Rewolucji Francuskiej stał się on przymusowo jedynym językiem „francuskim”. Trzeba tylko było jeszcze wyciąć w pień wandalską Wandeę. Tak samo ich pobratymcy, Alemanowie, czyli też Ulachowie, zwalili się z innym syntetycznym językiem, czyli „niemieckim” będącym językiem Sekty Babilońskiej, który na siłę wciskali kolejno podbijanym plemionom germańskim, czyli zachodnio-słowiańskim. I tak nagle pojawiły się w scytyjskiej przestrzeni jakieś języki anglo-germańskie, z których angielski to już w ogóle sklepali na kolanie, i to chyba dopiero ok. XVI wieku, i pojawiły się plemiona „niemieckie”, a w istocie słowiańskie przerobione przemocą na „Niemców”.

    Gdy Atylla ruszał na Zachód, to na Wschodzie Alanowie, czyli Ulachowie, najprawdopodobniej wyżebrali u Cesarza Słowian prawo do suwerenności w uznaniu swoich zasług w obronie granic Imperium, i założyli państwo, które nazwano Kaganatem Chazarskim. I znowu, żadne mityczne plemię Chazarów nie istniało. Chazar=Khazar=Kazar=Kozar=Kozak. To nie jest etnos, a profesja wolnego wojownika. Państwo było wieloetniczne, złożone z plemion w większości słowiańskich, a także tureckich, kaukaskich i mongolskich. Samodzielny byt państwowy, niezależny od Cesarza Lechitów, stał się jeszcze bardziej łakomym kąskiem dla Sekty Babilońskiej, która wcześniej operowała głównie w oderwanych od Imperium plemionach wywodzących się z Ulachów. Sekcie udało się przeforsować przymusowe wprowadzenie judaizmu jako religii państwowej, co doprowadziło do trwającej wiele lat wojny domowej, której jednym z powodów było narzucenie nie tylko religii, ale też języka „niemieckiego”, który dalej przeobraził się w słowiańsko-niemiecką mieszankę zwaną jidisz , a później do podjudzenia zżydziałych „Chazarów” do ataku na Imperium Lechitów. Jednakże uprzedzony o tym książę kijowski Światosław wykonał uderzenie wyprzedzające i rozgromił Kaganat. Znaczna część jego mieszkańców poczuła się wyzwolona, część Kozaków przeszła na trwałe na stronę Rusów, część ludności pozostała przy judaizmie, ale pod baczną kontrolą, a część tych nowo-Żydów zwiała do swoich ziomali, czyli rozprzestrzenionych po Europie Alanów-Alemanów i Franków, a także szukała schronienia przed Rusami w słowiańskich krajach, w których watykańska agentura Sekty Babilońskie brała ich pod opiekę . Osiedlali się w różnych miejscach i gdzie-nie gdzie byli stygmatyzowani herbami z motywem uciętej kozackiej łepetyny, jak to można zobaczyć np. w herbie czeskiego (sic!) rodu szlacheckiego o niemieckiej nazwie Schwarzenberg. Pozostali na swoich pieleszach na Ukrainie chazarscy Żydzi włącznie z Kozakami, mimo ich przejścia na prawosławie, zostali objęci infamią, przy czym panowie Ruscy aż do Rewolucji Październikowej trzymali za mordę Żydów, a panowie Polscy trzymali za mordę Kozaków, natomiast hołubili Żydów i jeszcze dodatkowo zwalali Kozakom na głowy następnych, wracających bumerangiem z tułaczki po Jewropie, skąd co przytomniejsi władcy wykopywali ich na flekach. To się szczególnie nie spodobało Kozakom, że polscy panowie narzucają im rządy wyznawców judaizmu, przez który wieki wcześniej ponieśli sromotną klęskę, i chociaż się od przeszłości odcięli, to dalej zbierają po łbach, i to od Żydów w pierwszej kolejności, co wywołało powstanie Chmielnickiego, i pogromy Żydów.

    Świeży zastrzyk krwi alańskiej dopomógł Alemanom w skuteczniejszym zniemczaniu Słowian, a po dwóch- trzech pokoleniach już mieli taką siłę, że wysyłali rycerzy- krzyżowców na krucjaty do Ziemi Świętej, skąd ci wrócili już jako Zakon Krzyżacki wspierany przez papieża i Cesarza, i wzięli się za dzieło wytępienia Sasów. Sasi, plemię słowiańskie, wycofali się pod naporem wojsk Karola Wielkiego na tereny Prus i przyjęli nazwę Prusów, a na opuszczone przez nich ziemie wkroczyli Alemanowie, którzy podszyli się pod .. Sasów!. Prawdziwi Sasi- Prusowie, wytrwale tępili wszelkie krystowiercze zakusy na ich wedyjską tożsamość, aż wreszcie zostali pobici i wyrżnięci przez Krzyżaków, którzy na ich terenach osiedlili osadników „niemieckich”, którzy z kolei znowu nazwali się Prusakami!

    Sama nazwa „Europa” też przyprawia historyków o ból …głowy. Żadnego sensownego wyjaśnienia nie mają, a przecież ono jest! Po rusku Europa to Jewropa! Jewr to Żyd, a ropa to brudna ciecz wytryskująca spod powierzchni, ale w tym przypadku nie chodzi o ropę naftową (po rosyjsku- niefta), tym bardziej 1000 lat temu nafta nikogo nie obchodziła, ale o syf! Czyli Jewropa to żydowski syf, obszar podbity przez Sektę Babilońską, której celem było rozbicie Słowian rękami Słowian przez ich podzielenie i skłócenie! Np. jeszcze w w połowie XIX w. 50% słów w języku rumuńskim było słowiańskich, a po przymusowej „romanizacji” języka dzisiaj jest ok. 14%! Tak wypierało się pierwiastki słowiańskie ze wszystkich języków!

    Język „francuski” ponoć wywodzi się z łaciny, tyle że… łacina jest językiem sztucznym, zrobionym jako język urzędowy Imperium Rzymskiego, w którym żadna grupa etniczna nie była na tyle silna, aby narzucić swój język innym! Warto się nawet zastanowić, czy w czasach Imperium łacina w ogóle istniała, czy też jest średniowiecznym wynalazkiem kościelnych skrybów, a łacińskie inskrypcje na zabytkach z epoki to gigantyczne fałszerstwa popełnione wieki później. Bo wynikało by, że w starożytności prawie każdy był poliglotą, ludzie i całe armie pętały się po całej Europie, i porozumiewały się bez przeszkód, a jak tu nauczyć analfabetę obcego języka bez szkoły i słownika? Czy przetrwał chociaż jeden słownik z czegoś-tam na łacinę? Wszystko „poprzepisywane” wiele razy z BENEDYKTYŃSKĄ CIERPLIWOŚCIĄ, …po łacinie, a oryginałów nie ma!

    Rzymianie to byli mieszkańcy miasta Rzym i obywatele Imperium, którego Rzym był stolicą, żaden etnos! Imperium upadło i w pięć minut nie został ani jeden Rzymianin poza mieszkańcami miasta Rzym! Większość tzw. Rzymian to byli Słowianie, którzy onegdaj podzielili się na dwa równoprawne imperia po daniu w dupę trochę za wysoko podskakującym Grekom, też Słowianom zresztą. Kiedy Aleksander Macedoński ośmielił się oblegać Kraków- miarka się przebrała.
    Po reaktywowaniu Imperium Rzymskiego jako Świętego Cesarstwa Rzymskiego już żadnych Rzymian nie było, poza mieszkańcami miasta o tej nazwie.
    W językach słowiańskich nie ma żadnych romanizmów, germanizmów czy anglicyzmów- to te języki zawierają slawizmy, a same są sztuczne!

    Imperium Lechitów jednak, wbrew pozorom, istniało. Pozory jego nieistnienia to brak zabytków materialnych w postaci okazałych budowli, jakie pozostały po kulturach basenu Morza Śródziemnego. Jest tak, ponieważ Imperium Lechitów kierowało się innymi zasadami. Władca nie był hegemonem, a ludność nie była bezwzględnie poddanymi, nie było niewolnictwa , więc nie miał kto wznosić okazałych zamków i świątyń tylko dla podkreślenia statusu władcy. Ludzie mieli zagwarantowanie życie w pokoju i w spokoju na własny rachunek, a nie pod potrzeby Cesarza. Oczywiście, dochodziło do tarć i walk pomiędzy sąsiadującymi plemionami, ale to były sprzeczki w rodzinie. Cała natomiast słowiańska rodzina jednoczyła się przeciwko zagrożeniom zewnętrznym, które mogły pozbawić ludzi wolności, uczynić z nich niewolników obcych władców, a Cesarz jedynie koordynował działania obronne.
    Dodatkowo, Słowianie kierowali się światopoglądem aryjsko-wedyjskim i starali się żyć zgodnie z prawami natury nie rozwijając nadmiernie techniki i technologii, czyli zupełnie świadomie żyli dość prymitywnie. U podstaw takiego myślenia leżała mądrość, że tylko ludzie żyjący zgodnie z naturą są w stanie szybko się pozbierać do kupy po wielkich kataklizmach naturalnych w rodzaju potopu, który wydarzył się w przeszłości, a ci, którzy zbyt mocno uzależnią swą egzystencję od techniki- zginą marnie. Słowianie przecież kontakty z ludami basenu Morza Śródziemnego utrzymywali, znali ich osiągnięcia, a mimo tego ich nie stosowali u siebie, i mając tysiące lat na nauczenie się- olewali to! Mało tego, tępili takie podejście do egzystencji, i to było przyczyną, dla której Sekta Babilońska postanowiła Słowian pokonać. Albowiem Słowianie stali na przeszkodzie rozwojowi techniki, dzięki której uprzywilejowana grupa Strażników Wiedzy, która tę wiedzę zawłaszczyła wyłącznie dla siebie, mogła by przetrwać kolejny globalny kataklizm, a na dodatek Słowianie zajmowali tereny w miarę bezpieczne w przypadku owego kataklizmu.

    Słowianie byli dość długo niepodatni na to, co było podstawą funkcjonowania obcych imperiów , a mianowicie na korupcję. To korupcja stała się powodem rozpadu Imperium Lechitów. Poszczególni wodzowie plemion stopniowo byli przekupywani pod szantażem militarnym, aby wprowadzać model państwa oparty na hegemonii władcy, i to się zaczynało im podobać. Podstawą szantażu militarnego była nowa, specjalnie w tym celu skonstruowana religia krystowiercza, która wmawiała atakowanym plemionom poczucie winy, iż są heretykami wypierającymi się Syna Bożego. Zastosowana została metoda, że aby opanować wroga, należy mu narzucić swoją religię jako państwową, i kapłanów jako swoją agenturę. W pierwszej kolejności ofiarą tej metody padło Imperium Rzymskie.

    Zastosowano też druga metodę, polegająca na rozmieszczeniu wszędzie swojej agentury tak, aby było całkowicie obojętne, kto z kim walczy i kto kogo zwycięża, skoro się kontroluje zwycięzcę.

    Czy to możliwe, aby już tysiące lat temu jakaś sekta robiła już przymiarki do przetrwania następnego kataklizmu, za następne wiele tysięcy lat? A czy możliwe jest istnienie od 2 tys. lat Kościoła? A przecież istnieje! Jest wiele tajemnic i pytań, na które ludzie chcieli by znać odpowiedź, i pytania swoje kierują do naukowców i historyków, ale jest tylko jedno pytanie zasadnicze, które wymaga odpowiedzi nie od naukowców i historyków, ale od rządów! To jest pytanie o istnienie innych cywilizacji w Kosmosie. A rządy ani nie zaprzeczają, ani nie potwierdzają! Pozytywna odpowiedź na to pytanie zmienia bowiem cały paradygmat! Jeżeli są inne cywilizacje w Kosmosie, to także były tysiące lat temu, a w tej sytuacji dawne legendy i mity jawią się w innym świetle. Zwłaszcza dotyczy to opowieści z Tablic Sumeryjskich o tym, jak to obcy przybyli na Ziemię i stworzyli ludzi, którzy ich potem nazywali Bogami. Zwłaszcza dotyczy to Biblii, w której Bóg ostrzega ludzi przed potopem. Bogowie po prostu salwowali się ucieczką z Ziemi bo, mimo ich techniki, nie byli w stanie powstrzymać kataklizmu. Potop przetrwało wielu ludzi w znacznym rozproszeniu. Odtwarzali oni populację poprzez krzyżowanie wsobne, przez co wykształciły się odrębne cechy antropologiczne i powstały różniące się od siebie fizycznie i kulturowo plemiona. Oczekiwali powrotu bogów, ale, skoro oni nie wracali, opowieści o nich zaczęły się mitologizować, a Strażnicy Wiedzy wykorzystali to do stworzenia politeistycznych religii pogańskich, które były jedynie nakładkami na materialistyczny światopogląd wedyjski przekazany ludziom przez bogów.

    Zastój w rozwoju techniki trwał aż do końca XVIII wieku, dopiero w XIX wieku nastąpiła erupcja odkryć, wynalazków i wiedzy wszelkich dziedzin. Tak to zaplanowała Sekta Babilońska, aby osiągnąć swój cel w końcowej fazie przed kataklizmem, bowiem gdyby starała się o to wcześniej, ludzie mogli by przejrzeć te plany i pozbawić ją ukrytej władzy, i całkowicie unicestwić. Aby zrealizować swój program do końca potrzebuje jeszcze dalszego rozwoju techniki, wprowadzenia Rządu Światowego i depopulacji, aby zminimalizować ryzyko własne. Odbywa się to pod płaszczykiem światowego kryzysu ekonomicznego, celowo wywołanego, bowiem zawsze można przewidzieć skutki swoich działań, także uboczne, i tak pokierować działaniami, aby skutek zasadniczy był postrzegany przez ludzi jako uboczny efekt dążenia do zupełnie innego celu.

    Czy jest możliwe, aby ktoś od tak dawna planował takie przedsięwzięcie, z którego skorzysta dopiero odległe pokolenie? Przecież to wykracza poza normalne pojęcia, patriotyzmu chociażby? Trzymając się Ziemi można się uprzeć, że coś w rodzaju interesu klanowego czy patriotyzmu jest na rzeczy, i nic więcej, ale czy musimy się trzymać Ziemi aż tak kurczowo?

    Egipski bóg Ra żył w ciele człowieka, którego sobie wybrał, a gdy ono się starzało, przesiadał się do innego ciała, i w ten sposób mógł żyć wiecznie, o czym uczono w szkołach 40 lat temu, a teraz w Wikipedii nie ma nawet wzmianki. Jest to więc pomysł i kwestia czysto techniczna, jak wgrać swoją pamięć w inny mózg. Mózg człowieka, tak jak komputer, ma swój przyrodzony BIOS i wgrane oprogramowanie funkcjonalne oraz wiedzę, czyli pamięć masową. Fale mózgowe są falami elektromagnetycznymi, które można nagrywać na zewnętrzne nośniki, a naukowcy zajmują się ich badaniem. Ostatnio ujawnili, że już są w stanie określić, o czym konkretnie człowiek myśli, czyli ujawnili tylko cząstkę tego, co są w rzeczywistości w stanie zrobić. Dochodzą do technologii, która mogła już być stosowana przez obcych tysiące lat temu, a może i od tysięcy lat jest w stałym użyciu? Aby z niej korzystać trzeba mieć stosunkowo niewielką hodowlę ludzi, ale trzeba miliardów ludzi, aby wykorzystując cały ich potencjał niepostrzeżenie stworzyć technikę, która pozwoli wyrwać się z planety. I te miliardy ludzi będą w końcowym momencie przeszkodą, której trzeba się pozbyć.

    Na świecie dochodzi co roku do zaginięć wielu tysięcy ludzi , w tym tysięcy dzieci. Stare dziady, będące jedną nogą w trumnie, angażują się w montowanie globalnej rozpierduchy, a przywódcy państwowi angażują się masowo w ten megaprzekręt- czym to uzasadnić, jak to powiązać? Może ktoś im dał bardzo atrakcyjną ofertę specjalną?

    • Hunowie to plemiona pochodzenia ugro-tureckiego pochodzacy z pogranicza dzisiejszej Mongoli,Syberi i Chin. Do Eoropy dotarli okolo 100 lat wczesniej niz Attyla zostal ich wodzem. Zamieszkiwali tereny poludniowej i srodkowej Europy, nie majac stalych siedlisk, jak to plemiona koczownicze. W zwiazku z tym ze byli dobrymi wojownikami wynajmowali sie do sluzby jako najemnicy , glownie w armi rzymskiej i bizantyjskiej, a takze dla tego kto im wiecej placil. W czasach Attyli byli juz wzglednie ucywilizowani. Attyla byl jednym z wodzow na sluzbie Rzymu. Jego walecznosc i charyzma pomogla mu stanac na czele prawie wszystkich Hunow. A zniszczenie Rzymu to poklosie tego ze cesarz rzymski odmowil mu dania za zone swojej siostry, co rownaloby sie zezwoleniu na stworzenie samodzielnego panstwa Hunow. Attyla byl wykorzystywany przez roznach wladcow Europy do swoich celow, w walkach z przeciwnikami. I raz byl po jednej stronie drugi raz po drugiej. Rozbici Hunowie zawrocili na wschod gdzie zmieszali sie z nastepna fala podazajacych za nimi pobratymcow, czyli z Madziarami, dzisiejszymi Wegrami.
      A w tym czasie Europa byla w zasadzie nie katolicka a arianska. Na temat Arian to prosze sobie poczytac, tylko nie wjezyku polskim , poniewaz w j.polskim nie ma praktycznie zadnych danych na temat tego chrzescijanskiego odlamu. Bracia Polscy czy Czescy, zwani Arianami to zupelnie inna histopria.

  • Dla mnie jest to mało znany kawałek historii.. Może głupie pytanie, ale większość Hunów była skośnooka ? ;p

  • Niesamowite jak Imperium Rzymskie zostało rzucone na kolana przez barbarzyńców. Imperium rozciągało się na całą Europę i jeszcze dalej, nic dziwnego,że odległe prowincje się ugięły,ale zawsze zastanawiało mnie jak sam Rzym swoją wyrafinowaną technologią dał się tak upokorzyć.

    • To drugi na tą skalę upadek rozwiniętej cywilizacji w znanej nam historii. Seria pomniejszych tylko to potwierdza. Ten pierwszy to upadek cywilizacji brązu: Egiptu i Sumeru. Oni także byli niezwykle zaawansowani technologicznie. Z tych pomniejszych tobędzie z pewnością upadek cywilizacji Majów. Przyczyna być może tkwi w… globalizacji. Imperia te stworzyły sieć powiązań na wielką skalę. Sieć ta z czasem stawała się coraz bardziej misterna i skomplikowana. Wystarczyło wówczas popchnąć jedną kostkę domina (czyli uruchomić brutalną siłę), żeby stworzyć reakcję łańcuchową i dosłownie położyć całość. Egipt rozwaliły najazdy do dziś tajemniczych Ludzi Morza, Majów brutalna długa susza. Sam Attyla tak skutecznie wyczerpał witalne siły Imperium, że kiedy wszedł do dzisiejszej Italii z zamiarem dobicia Rzymu, nad rzeką Pad musiał zawrócić bo jego armia nie miała po prostu co jeść…

Comments are closed.