Najstarszy dom w Północnej Karolinie pochodzi z 1815 r., co raczej nie robi większego wrażenia na mieszkańcach Europy. Dom nazywany jest od swoich właścicieli Alison-Deaver House i leży w hrabstwie Transylvania (tak, jest tam takie hrabstwo 🙂 ). Dom ten ma także mocno zaszarganą opinię i powszechnie uważa się, że coś w nim straszy.
W 1865 na tarasie tego domu zastrzelono mężczyznę, ówczesnego właściciela posesji i miało to związek z Wojną Secesyjną. Jego syn był kapitanem w armii Konfederatów a jego zadaniem było wyłapywanie dezerterów z armii. Nie był przez to najpopularniejszą osobą w okolicy i miał wielu wrogów – nawet we własnej rodzinie. Jeden z jego kuzynów postanowił wziąć sprawy we własne ręce i zastrzelić znienawidzonego kapitana. Zakradł się pod jego dom i na tarasie dostrzegł postać. Sądził, że strzela do swojego wroga, gdy tymczasem był to nieświadom niczego ojciec kapitana. Zastrzelony mężczyzna mocno krwawił a jego zabójca wciągnął jego ciało do wnętrza domu. Po dziś dzień na podłodze widać plamy krwi, których nigdy nie udało się domyć. Od tego czasu w domu zaczęły dziać się różne, niepokojące rzeczy. Z pokoju w którym wyzionął ducha ojciec kapitana często słychać po nocach dziwne jęczące odgłosy. Słychać także chrobot przesuwanych mebli.
Zjawisko to zbadało wielu znawców tematyki paranormalnej i doszli oni do wniosku, że to tragiczne wydarzenie jakie miało miejsce 150 lat temu odcisnęło się na stałe w strukturze tego domu i jak gramofonowa płyta odtwarza się często i regularnie. Istnieje jednak wiele miejsc w których coś straszy i które nie mają w swojej historii żadnego traumatycznego wydarzenia. Tak przynajmniej wydaje się ludziom którzy w nich mieszkają. Niechętnie opowiadają oni o niepokojących zjawiskach jakich są świadkami, ale też nie zgadzają się na publikowanie informacji na ten temat aby nie ściągać tym uwagi fascynatów fenomenu, z których wielu odczuwa to jako rodzaj ekscytującej rozrywki.
W zachodniej części Asheville w Północnej Karolinie stoi stary (jak na warunki amerykańskie oczywiście) budynek. Był on w opłakanym stanie i wymagał remontu. Często się zdarza, że renowacja wywołuje serię zjawisk paranormalnych, do tej pory uśpionych i nie dających żadnego znaku swojej obecności. Budynek w latach 60-tych zeszłego wieku (ale ten czas leci…) był restauracją serwującą potrawy z grilla. Właścicielom nie szło najlepiej, zbankrutowali i porzucili budynek na wiele lat. Ich spadkobiercy spróbowali szczęścia raz jeszcze i zdecydowali się na generalny remont budynku z zamiarem otworzenia tam restauracji serwującej przysmaki kuchni niemieckiej. Restaurację nazwano “Byrisch Haus & Pub”. Już podczas remontu okazało się, że w budynku dzieją się dziwne rzeczy. Robotnicy byli przerażeni pojawianiem się co jakiś czas latających naczyń, które z łoskotem rozbijały się o ścianę. Wielu z nich przysięgało, że widziało przy stoliku ubranego na czarno mężczyznę, który w milczeniu przesiadywał w okolicy damskiej toalety. Co jakiś czas robotnicy przemieszczający się w budynku nieoczekiwanie przechodzili przez miejsca, które były lodowato zimne!
Sprawą zainteresował się znany badacz paranormalnych tajemnic : Joshua P. Warren – mieszkaniec Asheville. Już na miejscu okazało się, że w całym budynku znajduje się wiele miejsc, które emanują dziwną energią. Warren skontaktował się z lokalnym historykiem Vancem Pollockiem, który znany jest ze swojego detalicznego podejścia do historii miejsca jakie bada. Pollock rozejrzał się po okolicy pubu i … niczego nie znalazł. Budynek stał na przedmieściach, na skraju farmy. Pierwszy właściciel restauracji – Gus Kooles – w czasach gdy serwowano tam jeszcze bbq nigdy nie doświadczył na sobie żadnych zjawisk paranormalnych. Miał on przyjaciela, który także był restauratorem i także na imię miał Gus a na nazwisko Adler. Gus Adler był niemieckim żydem, który przyjechał do Asheville w latach 30-tych i otworzył tam pierwszą w mieście niemiecką restaurację. Restauracja istnieje do dziś i nazywa się “Sky Club” bo jest zbudowana na szczycie góry z której rozciąga się piękny widok na Asheville. W czasach Gusa Adlera restauracja nazywała się “Heidelberg” i przynosiła spore dochody. Kiedy w Niemczech Hitler doszedł do władzy wszystko, co kojarzyło się z tym krajem natychmiast straciło w USA na popularności. “Heidelberg” nie była wyjątkiem. Dla Amerykanów mieszkających w Asheville fakt, że Gus Adler był żydem nie miał większego znaczenia. W ich oczach był mrocznym nazistą i restauracja nie tylko zaczęła raptownie tracić klientów, ale także była metodycznie wandalizowana przez krewkich mieszkańców Północnej Karoliny. Gus Adler w końcu zbankrutował i stał się alkoholikiem. Którejś nocy, kiedy wrócił do swojego domu upił się do nieprzytomności i zasnął z papierosem w ustach. Kiedy się obudził jego dom płonął. Usiłował wydostać się na zewnątrz, ale gęsty i duszący dym zabrał mu resztkę powietrza i przytomności. Kiedy dom ugaszono, znaleziono jego ciało na podłodze, gdy usiłował doczołgać się do drzwi i udusił się gęstym dymem.
Te informacje mocno zastanowiły Warrena. Odnalazł on stare zdjęcia Adlera i gdy pokazał je ludziom pracującym przy restauracji, którzy widzieli ducha w czarnym ubraniu, natychmiast rozpoznali go na zdjęciach! Aktywność ducha mocno wzrosła, kiedy w restauracji zamontowano palenisko. Dla Warrena stało się jasne, że nawet jeśli Gus Adler nigdy nie odwiedził restauracji swojego przyjaciela, to pojawił się właśnie teraz, gdy miejsce to stało się niemiecką restauracją – taką jak Adler kiedyś sam posiadał. Warren postanowił nawiązać kontakt z duchem poprzez tabliczkę ouija. Czas wydawał się być idealny – bo zbliżał się Halloween. Tabliczkę dostarczyła Shelly Right, właścicielka lokalnego sklepu sprzedającego magiczne przedmioty i rozpoczęto seans. Całość była rejestrowana przez lokalne media.
Joshua P. Warren zawsze stara się zachować zdrowy sceptycyzm w swoich paranormalnych śledztwach. Tabliczka ouija nie należy jednak do jego ulubionych instrumentów badawczych. Przeprowadził z tabliczką szereg eksperymentów zapraszając do nich osoby, które biegle się nią posługują. Podczas takich seansów takie osoby nigdy nie zawodziły i tabliczka rzeczywiście produkowała czasami całe sensowne zdania. Kiedy jednak Warren zawiązał takim osobom oczy – tabliczka zaczynała tworzyć słowa bez ładu i składu. To zasugerowało mu, że jeśli nawiązuje się za pomocą tabliczki ouija jakiś kontakt, to często jest to kontakt z podświadomością medium, które nią operuje.
Podczas seansu jaki przeprowadzono w “Byrsch House & Pub”, Joshua P Warren oświadczył, że daje zezwolenie na przyjęcie wszystkiego, co przejdzie do naszego wymiaru dzięki tej tabliczce. Było to niepotrzebne ryzyko z jego strony, które jednak w konsekwencji przyniosło nieoczekiwany efekt. Zaczął wywoływać ducha Gusa Adlera lub jakiejkolwiek istoty jaka zamieszkiwała to pomieszczenie. Strzałka na tabliczce zaczęła się poruszać. Najpierw wskazała na literę “O”, potem na “H” i… nagle zatrzymała się. Wszyscy czekali w napięciu ale… nic się więcej nie wydarzyło. Na seansie obecny był Vance Pollock i Warren zapytał go czy inicjały “OH” coś dla niego znaczą. Historyk zbladł… Okazało się, że człowiek, który zbudował dawną restaurację “Heidelberg” nazywał się Oliver Cromwell Hamilton, i wiedzę o jego osobie mógł posiadać jedynie bardzo wnikliwy historyk regionu. Powrócono do tabliczki ouija, ale ta do końca wieczoru milczała jak zaklęta. W końcu obecni na seansie ludzi zaczęli rozchodzić się do domów. Historyk nadal był zaskoczony obrotem sprawy i wywołaniem inicjałów Hamiltona. Wiedza na temat tego człowieka był bardzo niewielka. Amerykańskie lokalne archiwa pieczołowicie przechowują wszelkie dotyczące swoich mieszkańców. Nie jest trudno sprawdzić genealogię jakiejś osoby, ale w przypadku Hamiltona Pollock natrafił na poważne problemy. Informacje były tak skąpe, że historyk zaczął podejrzewać, że człowiek, którego przeszłość badał prowadził podwójne życie.
Pojawienie się inicjałów Hamiltona na seansie spirytystycznym podziałało mocno na wyobraźnię Vance Pollocka, który zaczął przetrząsać archiwum w poszukiwaniu klucza do zagadki tego człowieka. Już 24 godziny później udało mu się odnaleźć jego grób. Na kamieniu nagrobnym widniało jednak imię: John Joseph Carroll. Jak się okazało JJ Carroll był za życia znanym i popularnym katolickim księdzem w Chicago, który… zakochał się w kobiecie o imieniu Kate. Kiedy okazało się, że Kate jest w ciąży zabrał ją do Asheville, NC i tam zmienił swoją tożsamość na O C Hamilton. Opowiadał o sobie, że jest filantropem i budowniczym. Posiadał też dużą sumę pieniędzy i zbudował piękny dom na wzgórzu z Ashevile u stóp. Nikt nigdy nie odkrył jego prawdziwej tożsamości i mężczyzna dożył reszty swoich dni w Asheville.
Warren postanowił opowiedzieć całą historię obecnemu właścicielowi restauracji “Sky Club”, która kiedyś należała do Adlera pod nazwą “Heidelberg” a wcześniej była domem OC Hamiltona – byłego księdza z Chicago. Kiedy doszedł w swojej opowieści do momentu prawdziwej tożsamości Hamiltona ku jego zdumieniu okazało się, że właściciel “Sky Club” zna całą historię! Okazało się, że mieszkał on kiedyś w Chicago, gdzie szukał miejsca na otworzenie restauracji. Któregoś dnia natrafił na nieruchomość na sprzedaż, która w przeszłości służyła jako kryjówka Al Capone. Imię słynnego gangstera mało być magnesem dla przyszłych klientów restauracji. Zaczął on wnikliwie badać historię tego miejsca i podczas swojego historycznego śledztwa odkrył, że Al Capone miał swojego osobistego kapelana, który chrzcił jego własne dzieci miał na imię John J Carroll!
Joshua P. Warren zaczął się poważnie zastanawiać jakiemu duchowi otworzył drzwi podczas seansu w “Byrisch Haus & Pub”. Czyżby był to były ksiądz, który przez złamanie ślubów kapłańskich stał się grzesznikiem i przeklętą duszą? Otwarty portal pomiędzy dwoma światami był dla niego szansą aby dać znać o swoim istnieniu, o swojej przeszłości, grzechu i potrzebie wybaczenia, która pozwoli mu wyjść z czyśćca. Warren uznał, że jego obowiązkiem jest pomóc mężczyźnie. Do niemieckiej restauracji sprowadził księdza, który odprawił odpowiedni rytuał. Od tego momentu działalność paranormalna w restauracji ustała niemalże całkowicie. Jedynie co jakiś czas ktoś widzi w tym miejscu ducha Gusa Adlera, siedzącego w czerni niedaleko damskiej toalety.
Duchy które nie są odciśnięte w budynku jak to ma miejsce w Alison-Deaver House i są żywą, wchodzącą w interakcję z ludźmi świadomością mają wg J P. Warrena umiejętność przemieszczanie się nie tylko w przestrzeni ale i w czasie. Są w stanie podążać za konkretną osobą, konkretnym obiektem i niekoniecznie związane są z np z budynkiem, który za życia zamieszkiwały. Badanie tego typu zjawisk wymaga od badacze szczególnej uwagi a także ostrożności, bo nigdy nie wiadomo z kim ma się do czynienia po drugiej stronie portalu.
To ja się może podzielę swoją historią… Zacznijmy od tego że cierpię na bezsenność, regularnie powtarzającą się już od sześciu lat, zaczyna się ona +/- od października a kończy w styczniu lub lutym. Byłem z tym u różnych psychiatrów, brałem różne leki z różnym skutkiem, jednak paru latach mogę już powiedzieć że jak leki działają, to prześpię te 2,3,4 nocy przez 2 miesiące, może nawet tydzień, a jak nie działają – nie śpię wcale. Co dziwne, reakcja organizmu związana z brakiem snu jest najgorsza jedynie na początku, przez jakieś 2,3 dni, później organizm zachowuje się jakby wszystko było w porządku, tylko umysł reaguje z lekkim, ale dość wyraźnym opóźnieniem, jest lekkie pogorszenie pamięci itp. Ten rok nie był wyjątkiem. No i rozpoczął się nowy rok akademicki, a tu nagle dostaliśmy smutną wiadomość, że nasz kolega z uczelni zginął w wypadku samochodowym. I tu zaczyna się ciekawy matrix (nie wiem jak to nazwać), bo byliśmy na jego pogrzebie i w jego trakcie przypomniałem sobie że już jakieś 3 lata wstecz rozmawiałem z tym kolegą, rozmawialiśmy o swoich snach i on przyznał mi się że kilka już razy w życiu śnił mu się jego własny pogrzeb. Powiedział jakie osoby tam widział, że będzie orkiestra dęta, powiedział gdzie ja będę stał, okreslił datę (tydzień przed wszystkimi świętymi) i wszystko się niestety sprawdziło… Wiele myślałem nad tym później i nawet miałem tego rodzaju głupie przemyślenia czy to moja lub tego kolegi podświadoma wiara nie wywołała tego zdarzenia, ale doszedłem do wniosku że w tych jego snach były takie szczegóły które to wykluczały. Ale „najlepsze” było dopiero po pogrzebie. Otóż po tym zdarzeniu odkryłem u siebie wzmożoną umiejętność telepatii tego typu, że inni słyszą doskonale moje myśli ale jeśli się na mnie nie skupią, ja nie słyszę co oni myślą. Ponadto inne objawy były wg mnie z tego co wyczytałem bardzo podobne do schizofrenii, ale lekarz po zbadaniu mnie wykluczył tą chorobę. Pomimo moich prób wyłączenia tej telepatii nie udało mi się to, a byłem z tym już u lekarza i u różnych księży, udało mi się to tylko jak przespałem 2 noce. Jednak nie żałuję. Gdzieś wyczytałem takie mądre zdanie, że „telepatia jest kluczem do prawdziwego oświecenia” i to jest prawda. W ogóle od dziecka miałem telepatię i każdy ma, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy. Mógłbym tu podać setki przykładów z mojego życia albo moich bliskich ale musiałbym napisać drugi taki post jak ten ( 🙂 ). W skrócie powiem tylko o swoich wnioskach, a są one takie że to my sami prawie zawsze swoim strachem czy negatywnym myśleniem sprowadzamy na siebie negatywne rzeczy, po drugie nabiera sensu dla mnie powiedzenie, aby „nie myśleć o kimś źle” i rzucanie uroków, po trzecie zwierzęta wyczuwają nasz stan telepatycznie, być może zresztą kiedyś był to nasz jedyny język.
Wszystko super,ale ciekawi mnie to zdanie : „Kiedy w Niemczech Hitler doszedł do władzy wszystko, co kojarzyło się z tym krajem natychmiast straciło w USA na popularności. ” Kiedyś pisałeś coś ,że ideologia III rzeszy była całkiem popularna w Stanach np na Wall Street wisiały flagi ze swastyką . Może coś pomieszałem,ale tak mi się zdawało,że to ty o tym pisałeś. A sama historia to jak z jakieś książki normalnie 😀 Wesołych Świąt i nowego lepszego roku i żeby Atlantydy znów nie zatopiło jakieś tsunami 🙂
Nic nie pomieszałeś. Na Madison Square Garden rzeczywiscie wisiały swastyki ale widocznie na zadupiu takim jak Asheville jakos to nie przemawiało. Taki podano powód bankructwa Adlera. Kto wie jak bylo naprawdę… (może jednak ktoś wie)
Wesołych Świąt!