Żyjemy w świecie smartfonów i tabletów, otoczeni farmami serwerów, strzegących swoją zawartość przed niepowołanym okiem. Pod naszymi stopami kłębią się całe autostrady światłowodów. Zwykła lodówka, czy zmywarka ma dyskretny napis smart, który sugeruje niepokojące możliwości wykraczające poza bezmyślną użyteczność urządzenia, do którego przywykliśmy. To jest nasz świat. Każdy z nas jest do czegoś podłączony. Tak wygląda prosty fakt naszego życia. Jeśli nie ma czegoś w sklepie, kilka kliknięć w telefonie sprawi, że pożądany przez nad przedmiot jest natychmiast pakowany i wysyłany do nas czasem z bardzo odległego zakątka świata. Życie jest piękne! Prawda? Jest jednak ktoś, kto wie w jakim sklepie właśnie byliśmy. Wie czego w nim szukaliśmy. Wie nawet co będzie w przyszłości przedmiotem naszego pożądania… No i co z tego że wie – ktoś powie. Jutro samochód UPS czy DHL podrzuci nam zamówienie, za które nie trzeba było nawet uiścić opłaty! Można więc zająć się małymi przyjemnościami i odpalić niewinną grę Pokemon Go. Bardzo wciągającą grę. I nie ma się czemu dziwić, bo stworzono ją za pieniądze CIA… Czas na czapeczkę z folii aluminiowej…
10 lat temu John Hanke założył firmę o nazwie Keyhole. Nazwa pochodzi od rodziny satelit z lat 60-tych. Satelity te czasem nazywano Corona i szpiegowały głownie ZSRR. Były to ukryte i czujne oczy amerykańskiego wywiadu. Firma Hanke nawiązywała swoją nazwą do idei tych satelit, bo jak sama nazwa wskazuje, dzięki jej produktom można było zajrzeć przez dziurkę od klucza i zobaczyć coś z ukrycia, szpiegując każdego za takimi drzwiami. Hanke założył firmę, która zajmowała się szpiegowaniem. Pierwszym produktem firmy Keyhole było stworzenie superszczegółowej mapy świata, co od razu wzbudziło zainteresowanie CIA. Oczywiście nie w sposób bezpośredni. Firmę która reprezentowała CIA, założono za pieniądze agencji a jej nazwa to: In-Q-Tel. In-Q-Tel poszukiwała interesujących technologii, które mogły się przydać w pracy CIA czy NSA i inwestowała w firmy z obiecującymi produktami. Dla CIA był to bardzo wygodny sposób inwestowania w technologie wykorzystywane później na polu bitwy. In-Q-Tel zainwestowała w Keyhole duże pieniądze krótko po założeniu tej firmy. Jej produktem był program “Earth”. Dziś znamy go pod nazwą “Google Earth”, bo Google w końcu kupiła Keyhole. Z kolei głownym inwestorem Google jest … CIA. To właśnie Hanke stworzył Google Map, Google Street View jaką dziś znamy. Wszystkie te informacje na ten temat są łatwe do odnalezienia w… Google Search 🙂
Tymczasem John Hanke nagle przestał pracować w sekcji map w Google i założył niewielką firmę wewnątrz Google o nazwie Niantic Labs. Miało to miejsce w 2010 r. Firma nazywała się Niantic Labs i stworzyła trzy produkty: wszystkie trzy były aplikacjami na telefon komórkowy. Aplikacje te zachęcały użytkownika do dotarcia w jakieś fizyczne, geograficzne miejsce i zrobienie fotografii tego miejsca a także zostawienie komentarza. Aplikacja nazywała się “Field Trip” ale się nie przyjęła. Drugą była gra “Ingress” . Miała ona dużo elementów z “Field Trip”, ale przy tym była grą wideo. Zachęcała aby udać się w jakieś miejsce, gdzie patrząc przez telefon można było dojrzeć… ukrywające się szaraki! Można je było także odstrzelić, bo gra dotyczyła inwazji obcych na Ziemię i byla luźo oparta o serial “X-files”. Najnowszą grą z Niantic Lab jest “Pokemon Go”. Obecnie “Niantic Lab” nie jest już częścią Google, bo stała się zupełnie niezależną kompanią. Tyle, że w jej radzie nadzorczej siedzą te same grube ryby, które zarządzają firmą In-Q-Tel. Taką osobą jest np. jest Gilman Louie. Zdobył on niezliczoną ilość nagród przyznawanych przez CIA ludziom, którzy przysłużyli się agencji. Tymczasem gra “Pokemon Go” stała się niezwykle popularna i w błyskawicznym tempie została zaakceptowana na całym świecie.
Gra błyskawicznie zyskała sobie miliony wielbicieli. Jednak pierwsze 50 milionów “szczęściarzy” instalujących grę, musiało spełnić pewne warunki… W momencie kiedy instalowali “Pokemon Go” musieli podpisać zgodę, że aplikacja będzie miała dostęp do wszystkich informacji jakie znajdowały się na danym telefonie, włączając w to listę kontaktową, miejsce w którym się przebywa, pliki medialne: zdjęcia, video, muzykę a także dostęp do wszystkich plików z prawem do ich zmiany (a także dostęp do funkcji delete, import na obcy serwer a nawet zmian w treści pliku) Gra miała także pełen dostęp do kamery. Zgoda obejmowała także automatyczne połączenie z urządzeniami bluetooth. Instalacja gry wymagała posiadania konta w Google co dawało jej twórcom dostęp do konta emailowego a także możliwość odbierania i wysyłania z niego e-maili.
Ze względu na niezwykłe możliwości szpiegowskie gry niemalże natychmiast zakazano używania tej gry na Kremlu. Zakaz ten jednak nie dotarł do takich miejsc jak Racca czy Mosul. Tam tez w przerwach w walkach ścigano Pokemony, dokładnie obserwując kamerą telefonu teren dookoła, nie mając w ogóle świadomości tego, że gonitwa za Pokemonami służy ustalaniu celów dla rakiet Hellfire. Rządy wielu krajów zwołały poważne narady jak zapobiec graniu w Pokemony w miejscach specjalnego znaczenia dla tych krajów. A Pokemony można ścigać wszędzie – nawet w Białym Domu. Jedyną kontrolę nad tym, gdzie można grać w tą grę a gdzie nie można – ma firma Niantic Lab. Pokemon stał się doskonałym szpiegiem. Może włączać mikrofon i przekazywać rozmowę kogoś, kto nieświadom sytuacji stoi w pobliżu gracza w Pokemony. Jeszcze lepiej gdy taka osoba jest w zasięgi kamery telefonu. Można wysłać całą armię graczy w miejsce, które ma się pod szczególna obserwacją i wykonają oni swoje zadanie… oczywiście ścigając Pokemony.
Ciekawe też jest to, że jeśli powiedzieć użytkownikom do kogo należy gra i co dzięki temu agencje mogą osiągnąć – wzruszają oni ramionami. Mówią, że albo nie mają nic do ukrycia, albo ze gra daje im tyle przyjemności, że gotowi są zrezygnować ze swojej prywatności. Nie ma dla nich znaczenie, że rujnując swoją własną prywatność, narażają przy okazji wszystkich, którzy znajdują się w promieniu 10 m od ich telefonów. Nieświadomie i z łatwością podłączają się do domowych sieci internetowych, których często nie chroni nawet hasło. Dzięki temu w jednej chwili są w stanie przejąć wszystkie informacje jakie znajdują się na urządzeniach elektronicznych w takim domu (tak działa Google Car).

Firma Niantic po kilku dniach sprzedaży swojej gry zrezygnowała z tak szerokiego i niczym nieograniczonego dostępu do telefonów użytkowników. Publicznie przyznała ze było to błędem. Jednak w tym czasie zgromadzono dane z ponad 50 mln urządzeń na całym świecie! Eksperyment wykazał, że kontrola nad tym co robi populacja jest nie tylko możliwa, ale jest przy tym dziecinnie łatwa. Pokusa aby wciągnąć sie w taką grę jst zbyt silna i wiedząc o tym firmy takie jak Niantic lab już szykują kolejne atrakcje.
nie łykajcie wszystkiego co jest hitem.pokemony przynosza takie zyski ze dobro kraju,szpiegostwo irosby CIA sa wysmiewane na starcie.liczy sie ze produkt jest hitem,jego jak najszybsze zalanie swiata co daje idrazu gotówke tworcą oraz mozliwie bezpieczny produkt.nikt normalny nie dal by zeszmacić tego fenomenu jakims szpiegostwem.za duzo kasy by stracili.pozatym te nazwiska ? ok.ale gosc od Ninantic naprawde robi gry.a tego sie nie da podrobic bo zaraz my gracze to wyczujemy i albo typa zjedzieme hejtem na internecie ,albo nie zagramy w jego gre.a to jest katastrofa dla developera.
tak tylko panie Chris juz takiego fenomenu nie bedzie.bo co go zdobedzie? amerykanski kaczor donald ktorego sciagnie moze 1000 osob a zagra 35? wilk i zajac? nieee….pokemony to szalenstwo.teraz wyszla pelnoprawna czesc na KONSOLE z krwi i kosci(bo granie na komórkach to 'szit’ ) gdzie samej gry w samej japonii sprzedano w dwa dni okolo 2 i pol miliona.w tym przemysle jak gra ma milion sprzedazy ever to mowia ze sie sprzedala dobrze.nieliczac fenomenu Call of Duty czy Batlefield.pozatym na tej kurze co znosi nie zlote ale platynowe jaja jakim jest Pockemon to reke tezyma NINTENDO.moze Pan slyszal?;) jest to przebogata firma ,bo jako jedna z niewielu zarabia odrazu na sprzedazy.Sony i ich Playstation zaczelo przynosic jakistam zysk po trzech latach dopiero.NINTENDO ma kase pozatym jest to ponad stuletnia firma i zaloze sie ,ze nue poszla by tak latwo na sledzenie graczy.a jesli CIA by nalegalo,to wystawilo by furgonetke pieniedzy i dziekuje..powiedzialo(nintendo) by prosze dac spokój naszym gracza bo przez was sa jakies afery.a znam sie na tym .pozatym sposob myslenia tworcow pockemon to nie jest amerykanski spisob myslenia.tam maja wiecej poczucia ,ze donosicielstwo i szpiegowanie. szkodzi im samym.takze dziekuje za uwage.i sorry za bledy literowe ,ale zainstalowalem na ipadzie najnowszy soft i ktos jakby siedzial na moim tablecie bo dziwnie dziala.o! sprzetami od amerykanow bym sie przejmowal bardziej..zreszta Apple tez sie nie zgodzilo jak to biede CIA chcialo zlamac najprostrzego iphona 5c.apple sie nie zgodzilo i czesc.a ja osobiscie jakbym mial take korporacje w reku to w d**pue mialbym szpiegostwo,dobro kraju czy inne konstytucje tylko dalej zalewalbym swoim ,mozliwie bezpiecznym produktem rynek.logicznie myslac.
To jest naprawdę hardcorowe. Proste i genialne zarazem. Interesuję cię jakiś budynek, rejon, dajesz info że są tam pokemony i masz go pod obserwacją z różnych ujęć. Dziżas oni naprawdę mają ludzi za głupków i co najgorsze wcale się nie mylą.
Rzucają cukierek w tłum przedszkolaków, a te biegną po niego na ślepo.