To kolejny wpis o amerykańskiej (s)elekcji na NA i mam nadzieję, że już po tym pierwszym ci którzy mnie znają wiedzą, że interesuje mnie nie tyle sam wynik prezydenckich wyborów co raczej zjawisko w jakim bierze udział nie tylko stojący przed “wyborem” amerykański obywatel , ale każdy człowiek na świecie. Taka już mroczna rola imperium, że ma ogromny wpływ na wszystko co dzieje się od Radawy po Pernambuco.
Obecny cykl wyborczy w USA wywołuje ogromną ilość emocji polaryzując doszczętnie ten nieszczęsny naród do stopnia przypominającego czasy tuż przed wybuchem Wojny Secesyjnej. Jednocześnie panuje wszechobecna tendencja do podejrzliwego patrzenia na wszystko co ma jakiś wpływ na wybory. Mój kolega, którego nazywamy Pan Krzysztof (bo tak się przedstawia osobom z którymi nie chce się spoufalać 🙂 ), przysłał mi link do YT, gdzie pokazano schemat w jaki sposób wyszukiwarka Google wpływa na kampanię wyborczą. Człowiek który jest autorem wideo zapowiedział, że chce głosować na Donalda Trumpa i zamierza wpisać w wyszukiwarkę zdanie: “Jak zagłosować na Donalda Trumpa” (“How to vote for Donald Trump”). jak wiadomo wyszukiwarka Google to stwór inteligentny i już podczas wpisywania stara się odgadnąć intencje pytającego. W filmiku już od samego początku wpisywania pytania pojawiają się sugestie jak zagłosować na Hillary Clinton. Nie ma ani jednej na temat Trumpa. każda kolejna dodana do zdania litera dokonuje jedynie rekonfiguracji propozycji, gdzie za każdym razem występuje Hillary Clinton. Bohater filmiku wysnuwa więc wniosek, że Google w ten sposób wspiera opcję i wybor Hillary. Jak wiadomo Google zostało założone przez byłych agentów CIA a w agencji tworzenie czyjegoś profilu psychologicznego na podstawie rozmaitych elementów z życia takiego człowieka to codzienna bułka z masłem.
Postanowiłem sam, również przeprowadzić ten mały eksperyment i sprawdzić jak to zadziała w moim przypadku. Kiedy zacząłem wpisywać pytanie w wyszukiwarkę niemalże natychmiast pojawił się Donald Trump! Ani śladu po Hillary. Nic – najmniejszej nawet wzmianki i sugestii. Jako człowiek oswojony z teorią konspiracji zacząłem się zastanawiać jak do tego doszło… jak dużo wie o mnie wyszukiwarka Google, która być może nie tylko pamięta wszystkie rzeczy o które kiedykolwiek pytałem ale – kto wie – może także zbiera inne informacje jakie czytam i sprawdzam w internecie już bez udziału Googli. Co prawda pisałem ostatnio o amerykańskiej elekcji ale tam mieli miejsca po równo obydwoje kandydaci – na dodatek zasugerowałem, że zwycięży Hillary a mimo to Google uparcie podsuwały mi Trumpa. Nie czytały wiec mojego wpisu…..
Skąd wiec mogły wiedzieć, że moje preferencje są znacznie bardziej konserwatywne? Nie wychylam się w dyskusjach politycznych bo w moim pojęciu robią one więcej złego niż dobrego. Przede wszystkim antagonizują ludzi. Nie uczestniczę też w badaniach opinii publicznej, nie wypełniam ankiet a gdy zadzwoniła kiedyś do mnie pani o niezwykle dystyngowanym i arystokratycznym głosie z pytaniem o moje polityczne preferencje (reprezentowała znaną organizację do sprawa badania opinii publicznej), wydukałem niezbyt grzecznie, że nie mam czasu ani preferencji żeby jej odpowiedzieć. Mimo to Google doskonale wskazały tą stronę która jest mi bliższa. I wtedy przypomniałem sobie ze 4 lata temu poszedłem na nieszczęsne wybory w rozpaczliwej próbie ratowania kraju przed drugą turą Baracka Husseina…, a 4 lata wcześniej głosowałem na McCaina i na laskę z Alaski Sarę Palin nie dlatego, że tak mi sie podobali, ale że wierzyłem naiwnie w wybór mniejszego zła… To właśnie wtedy BHO doszedł do władzy. A to oznacza, że Google chyba mają dostęp do takich informacji, co z kolei nie powinno dziwić zważywszy że jest to przybudówka CIA…
Oznacza to także, że każdy z nas posiada taką swoją wirtualną kartotekę, którą codziennie czymś nowym uzupełnia. zapowiedział to już dawno Zbigniew Brzeziński, który mówił o narzędziach kontroli nad populacją, które obejmą KAŻDEGO pojedyńczego obywatela naszej planety. Proponuję żeby każdy spróbował poobserwować co podpowiadają mu Google i skąd się to mogło wziąć – ta wiedza bezdusznej przecież maszyny…
Na koniec wpisałem w Google po polsku: “Głosuję na” i natychmiast pojawiły sie propozycje aby glosować na Komorowskiego, Korwina, Bronka i PIS…. 🙂
PS. Poprawiałem błędy w tym wpisie i jeszcze raz rzuciłem okiem na ostatni wycinek z Googli sugerujących mi jak głosować na Trumpa. Trump już rozgościł się w sugestiach wyszukiwarki, ale popatrzcie jakie strony zaproponował mi Google do przejrzenia! Najwyżej jest artykuł Michaela Moore’a obrzydzające Trumpa i sugerujący, że jest… terrorystą! Notka o Elisabeth Warren, która rozszarpałaby Trumpa gołymi rękami i dopiero później jest oficjalna strona Trumpa, która przecież zawiera najdokładniejsze informacje jak na niego zagłosować. Może więc pan w Rebel Media miał jednak rację a sama wyszukiwarka jest o wiele bardziej inteligentna niż nam się wydaje. 🙂
PS2: Obejrzalem filmik raz jeszcze i dopiero teraz zauważyłem, że pytanie jest tam zadane nieco inaczej: „How can you vote for….” czyli „Jak możesz zagłosować na…” I rzeczywiście! Efekt jest taki sam. Google nie chą w ogóle przywołać Trumpa nawet jeśli napisać Donald …
Za to jest Hillary i sugestia jak głosować bez dokumentu stwierdzającego tożsamość….
Chris…..ciesz sie ze po wpisaniu slowa donald…google nie podpowiedzialy….Tusk:):):) a tak na serio……mam wrazenie ze tegoroczne amerykanskie wybory to wybor miedzy dzuma a cholera….obym sie mylil….
Hmmmmmm…. Brudy jakie znaleziono na Trumpa są niewinną igraszką w porównaniu z poważnymi i udowodnionymi przestępstwami Hillary… Na dodatek okazało się że prawo dotyczy wszystkich oprócz niej. Logika podpowiada, że lepiej zaryzykować i wybrać nieznane i niepewne wiedząc, że nie ma co oczekiwać nic dobrego po tej chorej na ambicję pani.
Sprawdziłem. Jest tak jak piszesz. Po wpisaniu donald otrzymałem josh donaldson.
🙂