Świat zmienił się nie do poznania od czasu ataku na Twin Towers w Nowym Jorku, 11 września 2001 r. Od tego czasu na tzw. “bezpieczeństwo” wydawane są biliony dolarów. Niekończąca się wojna na wielką skalę trwa nieprzerwanie od tamtego pamiętnego dnia. Inwazje, zamachy stanu, miliony uchodźców, rewolucje i nieustannie rosnąca rola Wielkiego Brata w naszym życiu stały się codziennością. W tajnych bazach danych gromadzi się informacje o każdym i na każdego. Ulice i instytucje naszpikowane są kamerami śledzącymi każdy nasz krok. Nasze rozmowy telefoniczne i e-maile podlegają nieustannej kontroli. Środki bezpieczeństwa w portach lotniczych sprawiają, że odechciewa się w ogóle podróżować. Wszystko to ma służyć powstrzymaniu i ostatecznemu zdławieniu światowego terroryzmu, który zdaje się nic sobie z tego nie robić i rozwija się w najlepsze, tworząc nawet własne terytorium jak jest to w przypadku islamskiego kalifatu. Niemalże wszyscy odczuwamy skutki tych zmian i można zadać sobie pytanie: komu służy taka sytuacja? Kto na tym zarabia? Kto wyciąga z tego stanu rzeczy największe korzyści? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Joseph Farrell w swojej najnowszej książce pt: “Hidden Finance, Rogue Networks, and Secret Sorcery: The Fascist International, 9/11, and Penetrated Operations” (“Ukryte Finanse, wrogie sieci, ukryte czary: międzynarodowi faszyści, 9/11 i kontrolowane operacje”).
Nie trzeba wcale zagłębiać się w teorie konspiracji aby gołym okiem dostrzec pełzający faszyzm – szczególnie widoczny w krajach Zachodu. Kontrola społeczeństwa obejmuje każdy, nawet najdrobniejszy detal życia. Wszystko zaczęło się od brutalnego ataku terrorystycznego na USA w wyniku którego runęły wieże World Trade Center i uszkodzono Pentagon. Nawet dla laika wydawało się dziwne, że najlepiej uzbrojony kraj świata dopuścił do czegoś takiego, a skoro tak się stało, to prosta logika sugeruje, że gdzieś w amerykańskich strukturach władzy musi istnieć grupa, która umożliwiła dokonanie takiego ataku. Podczas ataku, który świat obserwował wygodnie przez transmisje tv, doszło jeszcze do innych wydarzeń, które wprawiały w zdumienie i przestrach. Prezydent Bush czytał właśnie książkę uczniom szkoły podstawowej, gdy nastąpił atak. Niezwłocznie udał się do swojego Air Force One i wydawało się, że powinien natychmiast polecieć do Waszyngtonu i stamtąd koordynować sytuację. Tymczasem amerykański prezydent poleciał w odwrotnym kierunku: do Luizjany – a jego samolot wylądował najpierw w bazie w Barksdale a kilka godzin później w Orfutt Air Force Base w Nebrasce. Nikt głośno nie zadał pytania: dlaczego? W Barksdale znajduje się zapasowy system odpalania rakiet nuklearnych a Orfutt jest centrum dowodzenia tymi rakietami. Kiedy George Bush dał krótkie przemówienie w bazie Barksdale – nie padło w nim ani raz słowo terroryzm! Co tak bardzo wystraszyło amerykańskiego prezydenta, że osobiście poleciał sprawdzić czy ma nadal pod kontrolą broń nuklearną? Czyżby spodziewał się ataku od środką? Ze strony jakiejś wewnętrznej, dobrze zakonspirowanej grupy?
Oficjalna wersja ataku mówi o tym, że terrorysta Muhammad Ata wraz ze swoją grupą porwał kilka samolotów pasażerskich, którymi następnie uderzono w Nowy Jork i Waszyngton. Nie każdy uwierzył w taką wersję i wielu ludzi uznało, że istnieje jeszcze drugie dno tej historii. Zanim doszło do ataku wiele krajów takich jak Francja, Wlk. Brytania , Niemcy, Rosja, Izrael, Egipt a nawet Talibowie (!) ostrzegały USA, że coś takiego może nastąpić. Prezydent Putin dzwonił osobiście do George Busha, żeby podzielić się z nim swoimi informacjami. Skoro więc było aż takie wiele ostrzeżeń, dlaczego nikt na nie nie zareagował? Czyżby ktoś pozwolił na to aby doszło do tej tragedii? Taka konkluzja wydaje się nie być pozbawiona rozsądku. Taką hipotezę nazywa się skrótem LIHOP (let it happen on purpose). W mniemaniu wielu kontestatorów oficjalnej historii 9/11 za zamachami stał ktoś jeszcze i tego kogoś upatrywano w grupie twardogłowych neokonserwatystów, którym przewodziła rodzina Bushów. Jednak mniej więcej od 2003 roku wokół oceny 9/11 zaczęło powstawać zupełnie inne podejście gdy okazało się, że tego akurat 11 września, 2001 r. w całym USA a przede wszystkim w Nowym Jorku przeprowadzono dużą liczbę symulacji ewentualnego ataku terrorystycznego (!) w ramach treningu służb bezpieczeństwa. Wiele z tych symulacji zakładało niemalże identyczny przebieg zdarzeń w porównaniu z tym, do czego rzeczywiście doszło podczas prawdziwego ataku. Np wprowadzono fałszywe odbicie radarowe do urządzenia kontroli lotów na lotniskach a także trenowano reakcję służb na wypadek, gdyby porwany samolot został wykorzystany do uderzenia w nowojorskie drapacze chmur. Trenowano także odparcie ataku na National Reconnaissance Office, ale najbardziej zdumiewające ćwiczenia przeprowadzono w amerykańskich siłach nuklearnych, które tego dnia postawiono w stan najwyższego alarmu. Jeśli dodać te wszystkie ćwiczenia do siebie, nietrudno jest dojść do wniosku, że wszystko razem przypomina sytuację w której zamordowano prezydenta Kennedyego, gdzie również przeprowadzano wiele treningów służb bezpieczeństwa dokładnie w dzień zamachu. Tak jak Harvey Oswald miał tamtego dnia kilku sobowtórów – jeden widziany przy kubańskiej ambasadzie inny w Luizjanie, kolejny w Dallas – tak Ata i niektórzy jego ludzie również mieli swoich sobowtórów w rozmaitych miejscach USA a nawet w Mexico City. Wskazuje to na metody działania ludzi, którzy mają wiedzę i kompetencje do organizowania ukrytych operacji. Podobieństwo pomiędzy zabójstwem prezydenta Kennedyego i 9/11 ma zbyt wiele wspólnych elementów aby było przypadkowe.
Niemalże od dnia ataku na WTC wielu ludzi – zwanych często zwolennikami teorii konspiracji uważa, że cala historia ma swoje drugie dno i uwikłani są w nią najwyżsi dostojnicy państwowi a także potężne szare eminencje amerykańskiej polityki i biznesu. Dr Webster Tarpley stworzył na ten temat przekonywującą teorię zwaną MYHOP (made it happen on purpose). Uznał on że wewnątrz amerykańskich struktur władzy znajduje się zakonspirowany element, który zaplanował całą tą operację. Ogromną ilość symulacji ataku terrorystycznego jakie trenowano akurat tego dnia trudno jest uznać za przypadek. Niestety ludzie którzy krytykują oficjalną wersję 9/11 nie tworzą jednego wspólnego bloku. Są podzieleni i skłóceni – zresztą podobnie jak społeczność ufologiczna. Nie stanowią więc w sumie większego zagrożenia i zajmują się wylewaniem kwasów na samych siebie. Wyzwiska też nie są rzadkością i każdy zażarcie broni swojej pozycji.
Tymczasem jeśli lepiej przyjrzeć się temu, co wydarzyło się 9/11 okazuje się, że można tam znaleźć nie tylko drugie, ale i trzecie dno. Joseph Farrell w swojej wspomnianej wyżej książce zauważył, że jest tu miejsce na co najmniej jeszcze jeden komponent. Jedna grupa mogła zniszczyć WTC używając np. termitu, co nie przeszkadzało innej grupie realizować własną koncepcję zniszczenia (jak ta opisana przez dr Judy Wood). Grupa pod takim trzecim dnem z pewnością była grupą doskonale radzącą sobie z organizowaniem ataku pod fałszywą flagą.
Jeśli połączyć ze sobą wszystkie elementy tego, co się wydarzyło widać od razu, że mamy do czynienia z ekipą niezwykle wyrafinowanych i kompetentnych graczy. Jednak nawet tak doskonale przygotowani ludzie pozostawili po sobie ślady. Stare przysłowie mówi, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze i to właśnie finansowy trop jaki zostawili po sobie sprawcy zamachu 9/11 wskazuje na tych, którzy za tym stoją.
Np. Security & Exchange Comission, która tuż po zamachu zawiesiła reguły clearingu papierów wartościowych, stała się przedmiotem prowadzonego w tej sprawie śledztwa. Komisja natychmiast zobowiązała pisemnie wszystkich swoich członków do tego, aby nie udzielali śledczym żadnych informacji. Do dziś tajna pozostaje dokumentacja dotycząca udziału Arabii Saudyjskiej w ataku na WTC. Były senator Bob Graham z Florydy, który w czasie ataku był przewodniczącym komisji do spraw wywiadu jest zwolennikiem ujawnienia tej dokumentacji. Jest pewien, że zawartość tych dokumentów ma olbrzymie znaczenie dla ujawnienia prawdy na temat 9/11 a także udziału w tym zdarzeniu rządów innych państw (!), co oznacza, że jest ktoś jeszcze poza Arabią Saudyjską, kto jest poważnie zamieszany w tą historię – co sugeruje wspomniane trzecie dno całej tej sprawy a także związanych z nią ludzi i instytucji stojących za atakiem.
Tuż po ataku w telewizji pokazano szereg wywiadów z pracownikami szkoły latania w Venice na Florydzie, gdzie mieli się szkolić domniemani arabscy zamachowcy, którzy później porwali samoloty i użyli je do zniszczenia wieżowców. Właścicielem szkoły latania był Rudi Dekker – człowiek o wielu podejrzanych związkach z najpotężniejszymi ludźmi Ameryki. Był on przedmiotem śledztwa agencji antynarkotykowej w sprawie przemytu zaawansowanych procesorów komputerowych a także wyrafinowanych konstrukcji lotniczych. Samoloty przemycał nad biegunem północnym (!) Jest to zaskakujące, bo biegun północny jest jedną z najbardziej monitorowanych części świata, gdzie ścierają się interesy USA, Kanady, Wlk. Brytanii i Rosji. Tak więc albo miał doskonałych pilotów lecących tuż nad powierzchnią lodu poza zasięgiem radaru, albo… miał zezwolenie na takie przeloty ze struktur wojskowych. Jest to niemalże klasyczny przykład związków z agencjami wywiadowczymi. W podobny sposób samoloty CIA szmuglowały kokainę z Ameryki Środkowej i broń w drugą stronę. Potwierdził to m. in Barry Seal, który pilotował samoloty CIA wożące kokainę z Medelin w Kolumbii do USA. To pokazuje, że Ata miał kontakty z międzynarodowym światem przestępczym powiązanym z najwyższymi szczytami władzy. Jeśli jednak chodzi u umiejętności lotnicze jakie terroryści mogli zdobyć w takiej szkole, to z pewnością nie należy ich przeceniać. Wielu doświadczonych pilotów uważa, że precyzyjne uderzenie ogromnym liniowcem pasażerskim w wieżowiec wymaga nie lada umiejętności. Wątpliwości wyraził także egipski prezydent Hosni Mubarak, który sam kiedyś był wojskowym pilotem i opowiedział o tym w wywiadzie dla amerykańskiej tv. Podobne zdanie wyrażali instruktorzy ze szkoły Dekkera. To każe zadać zasadnicze pytanie: Kto naprawdę piotował porwane liniowce? Czy może raczej sterowano nimi z zewnątrz?
Ludzie, których oskarżono o dokonanie zamachu nie zachowywali się jak typowi dżihadyści. Analizy ich postawy dokonał Daniel Hopsicker w książce pt. “Welcome to terrorland”. Odtworzył on ścieżki po których Mohammed Ata i jego koledzy poruszali się po Florydzie. Na tej ścieżce jest pełno klubów ze stroptizerkami, miejsca gdzie łatwo można kupić narkotyki i dobrze się zabawić. W samochodzie który wynajął (w Bostonie!) aby zdążyć na samolot z Portland do Bostonu znaleziono jego testament, który zaczyna się od zdanie ze dokument został stworzony w imię Boga i rodziny Aty. Żaden muzułmanin nie umieści w tym samym zdaniu Allaha i jakiegokolwiek człowieka. Większość ludzi, z którymi się kontaktował było Niemcami i Holendrami. Wolfgang, Kurt i Jurgen były imionami ludzi z którymi kontaktował się najczęściej. Ata był przesłuchiwany przez czeski wywiad z którego wynikało, że ma on powiązania z niemieckim BND. Mówił płynnie po francusku, niemiecku i hebrajsku (!). Okazało się że jego utracujszowski styl życia jest finansowany przez… niemiecki wywiad! Dziwne dossier jak na islamskiego fundamentalistę. Joseph Farrell w swojej książce dochodzi do wniosku, że Ata spełnił w zamachu 9/11 tą samą rolę jak Oswald w zabójstwie Kennedyego (!) Jeśli chcieć zorganizować skoordynowany atak, w którym bierze udział kilka porwanych samolotów, to czy ktoś zaryzykuje powodzenie tej operacji jadąc samochodem z Bostonu do Portland w stanie Maine po to, żeby wsiąść do samolotu lecącego z powrotem do Bostonu, porwać go i uderzyć nim w jedną z wież WTC? Nikt o zdrowych zmysłach nie zaryzykuje w ten sposób powodzenia całej operacji. Na dodatek Ata miał ze sobą bagaż (!) którego na końcu nie zabrał ze sobą a który został odkryty przez FBI w wynajętym przez niego samochodzie. W bagażu była literatura islamska i jego testament co stanowiło superwygodne dowody oskarżenia. To wskazuje, że Ata był kozłem ofiarnym w takim samym stopniu jak Oswald. Interesujące jest to, nazwisko Mohammed Ata ma związek z atakiem bombowym w Izraelu w 1986 r. co oznacza, że takie nazwisko powinno znaleźć się na liście osób niebezpiecznych i podejrzanych o działalność terrorystyczną. Ata przyleciał do USA z Hamburga i fakt ze jego nazwisko nie zostało wychwycone wskazuje, że ktoś mu to w Stanach umożliwił. Jego związki z rozmaitymi agencjami wywiadowczymi wydają się być oczywiste a on sam raczej pozował na terrorystę. Na dodatek nie był on jedynym Atą uwikłanym w ten zamach (!) Oprócz Aty, który dokonał zamachu na izraelski autobus inny Ata brał lekcje latania w szkole pilotażu w Alabamie.
Ata został namówiony do współpracy z wywiadem przez dwóch nieznanych Niemców w Kairze. Pojechał do Niemiec, gdzie nauczył się języka. Mieszkał w Hamburgu żyjąc na przyzwoitym poziomie niemieckiej klasy średniej i pracując jako profesor wizytujący.Stamtąd poleciał do USA, gdzie później zapisał się do szkoły latania w Venice na Florydzie. Kiedy jeszcze mieszkał w Niemczech był sponsorowany przez organizację dotowaną bezpośrednio przez niemiecki Bundestag jak student z kraju trzeciego świata. Organizacja nazywa się Carl Duisberg Centren. Karl Duisberg podczas I WŚ i zaraz po niej był szefem niemieckiej firmy Bayer. Był on jednym z tych genialnych finansistów, który stał za oszałamiającym sukcesem korporacji IG Farben, która była podstawą sukcesu gospodarczego hitlerowskich Niemiec. Dziwaczne połączenie pomiędzy Atą a IG Farben. I bardzo podejrzane. IG Farben mimo, że firmie udowodniono wspieranie nazizmu udało się rozwiązać dopiero w… 2003 r.
Wiele wskazuje na to, że wszyscy terroryści zgromadzeni wokół Aty i uważani za sprawców zamachu na WTC 11 września 2001 r byli czymś, co Amerykanie nazywają “patsy” czyli osobami podstawionymi, lalkami w czyichś dobrze zakonspirowanych rękach, które na koniec giną biorąc na siebie całą odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Tylko w taki sposób można przeprowadzić skuteczną akcję fałszywej flagi. Dla kogo więc pracował Ata i jego kolesie? Dla wrogiego elementu w amerykańskim rządzie? Czy może dla jakiejś doskonale zakonspirowanej i wpływowej międzynarodowej sieci, której powstanie sugeruje mroczne i pełne białych plam zakończenie II WŚ? Kto stoi pod trzecim dnem tej historii?
Ciekawy art dzięki, pozwolisz że wtrące 2 grosze
„Logika podpowiada, że gdyby okazało się – bez cienia wątpliwości – że Mossad maczał palce w ataku na WTC, to zapewne państwo Izrael byłoby już pieśnią przeszłości” logika tak ale rzeczywistość może być inna. Po obserwacjach tego czy tamtego, uważam że to Izrael a raczej ci którzy pozwalają temu tworowi istnieć ( czytaj finansjera pochodzenia żydowskiego) rządzą USA i wspierają tą władze która akurat im pasuje. Mossad miała środki i mógł mieć zielone światło od wszelakich władz czy to USA czy Izraela do przeprowadzenia tego typu akcji.
Z resztą wystarczy zobaczyć co się wydarzy po 11.09 i kto na tym zrobił biznes
Drodzy Panowie, czytając artykuł pomyślałem że ciekawe może się okazać zwrócenie uwagi na zamachy terrorystyczne we Francji i identyczną z opisanymi w artykule sytuację – przeprowadzone w tym samym dniu ćwiczenia różnych służb na wypadek ataku terrorystycznego ( niestety nie znam dokładnie szczegułów…)
Temat zamachu 9/11 został szeroko omówiony w szeroko rozumianym internecie. Sporo swego czasu na ten temat czytałem i szukałem. Jest sporo oryginalnie wyglądających materiałów video z czasów zamachu (1 wieża stała jeszcze) i kręconych niewiele później, z których jednoznacznie wynika, że to była wielka operacja typu mistyfikacji. Często pojawia się określenie w materiałach amerykańskich „inside job”. Z pewnością Chris znasz je.
Wyjaśnienia pułkownika Khalezowa są bardzo przekonujące, z racji jego wiedzy technicznej i 20 letniego doświadczenia w sprawach atomistyki. Mnie przekonują. Podaje on szereg przypuszczalnych wyjaśnień m.in. chęć ukrycia wątku p. Silvesteina, który zarobił kilka miliardów USD na ubezpieczeniach obu Wież. I niby przypadkiem je wcześniej kupił. O złocie, które zniknęło ze skarbca pod WTC Khalezow też wspomina. Warto ten wątek też rozważyć.
A niektórzy domniemani zamachowcy-samobójcy, z listy oficjalnie podanej przez USA, żyli i chyba nadal żyją, o czym również można przeczytać.
witam. swietny artykul. nie rozumiem jednak kwestii – po co w czasie dni podczas ktorych byly zamachy organizowano te cwiczenia antyterrorystyczne. tzn. ktos wiedzial i chcial przeciwdzialac, czy jak ?
Ćwiczenia antyterrorystyczne były zapewne po to, aby móc łatwiej poruszać się i kontrolować sytuację podczas ataku. Prowadziło je szereg agencji i żadna nie wchodziła w kompetencje tej drugiej zakładając że tamta realizuje swoje własne cele. Nikt więc nie zadawal pytań widząć „podejrzane” samochody czy ludzi przenoszących jakiś sprzęt czy pakunki… Także w przypadku jakiegoś niepowodzenia, zawsze można powiedzieć że był to trening. Zapewne powodów jest więcej, ale faktem jest, że tak 11 września jak i później podczas ataku na Londyn a nawet podczas maratonu w Bostonie akurat na dzień zamachu przygotowano serię ćwiczeń rozmaitych służb bezpieczeństwa. Tak samo było w dniu zabójstwa prezydenta Kennedyego. Dlatego nie może to być już tylko zbieg okoliczności.
Cwiczenia antyterrorystyczne sa tez swietnym sposobem i przykrywka do przygotowania sie do jakeigos przewidywanego aktu terroru bez wzbudzania paniki i sensacji wsrod ludnosci. Po prostu , jak mamy sygnal ze moze byc jakis zamach , to zarzadzamy „ćwiczenia” i mamy wtedy przykrywke do podjecia dzialan przygotowawczych i wyprowadzenia jednostek i sprzetu z koszar na ulice.
cyt: ” Prezydent Putin dzwonił osobiście do George Busha, żeby podzielić się z nim swoimi informacjami. Skoro więc było aż takie wiele ostrzeżeń, dlaczego nikt na nie nie zareagował?” – skad autor ma taka wiedze? wiele wywiadow angazuje mase srodkow i gotowki zeby zdobywac takie informacje a wystarczy zadzwonic do PAna Joseph Farrela..ale frajerzy…… I jak taka publikacje mozna traktowac powaznie? jak dla mnie traci bajkami dla doroslych. Masa polprawd, domniemań , teorii, ZERO źrodeł, literatury, faktow. w taki sposob mozna dowiesc wszytkiego łącznie z tym ze w Pcimiu i koziej wolce leci z kranu plynne złoto…..
Skąd taka wiedza? Wprost od Putina.
Na końcu tego filmiku Putin sam mówi, że dzwonił osobiście do Busha przeddzień ataku. Pisała też o tym „Izwiestia”. W sumie zanotowano co najmniej 54 poważne ostrzeżenia na temat zbliżającego się ataku od szefów rządów różnych państw, najważniejszych agencji wywiadowczych a nawet samych Talibów, którzy widząc co się święci przekazali swoje informacje amerykańskiemu ambasadorowi w Pakistanie. Dlaczego nikt nie zareagował – jak pyta sfrustrowany czytelnik? No właśnie o tym jest „Trzecie dno”, do którego wkrótce dodam kolejną część – jak się tylko obrobię w pracy.
Farrell jest dla mnie wzorem, bo wszystkie swoje wnioski tworzy na podstawie istniejących dokumentów. Zero fantazji – jak przystało na naukowca.
Ok dzwonil ,ale jak slychac, nie dzielil sie ŻADNYMI informacjami… Nie wiem Chris czy mowisz po rosyjsku ale Putin powiedzial tylko ze cyt: „cos pewnie szykuja bo zabili MAssuda”….jesli to Wg Farrela to jest ostrzezenie od Putina dla Busha ze bedzie zamach na WTC , to jest zwyczajna , lagodnie rzecz ujmujac , nadinterpretacja Pana Farrela. To po pierwsze. Po drugie nie wiem czy znasz ksiazke Vladimira Volkoff`a „Dezinformacja oręz wojny „…. Rosjanie sa w tym siwietni. To ze Putin cos twierdzi to nie oznacza ze tak jest….mowiac wprost, Putin nie jest wiarygodny .
https://www.youtube.com/watch?v=MxOD3H2cYXM
Praktycznie co drugie zdanie to klamstwo….. a Krym zajeły zielone ludziki ktore mundury kupily w sklepie z militariami………. Jak wiemy w Doniecku nie ma i nie bylo tez zadnego rosyjskiego zolnierza, a Malezyjski samolot zestrzelili Czukczowie……Pan Farrel napisze, ze Rosjanie nie zajeli Krymu bo PAn Putin przeciez to powiedzial? i wrzuci ten urywek z konferencji?
Kazdy czlowiek zyjacy w naszej czesci Europy wie ze jak Car, Pierwszy Sekretarz, Prezydent Rosji cos mowi(ł), to z prawda w łacińskim jej znaczeniu, nie ma to zbyt wiele wspolnego. Takie wypowiedzi Putina przytaczac jako dowod na cokolwiek moze tylko ktos kompletnie nie znajacy ROsji i Rosjan, wychowany i wyksztalcony w anglosaskiej tradycji i kulturze , tak jak Mr Farrel. Przy okazji polecam nastepna świetna ksiazke , byc moze nawet jako kolejny temat do wpisu na NowejA , albo dyskusji w Paranormalium….. o ile nie przekrecam nazwiska autorki…Ewa Kurek ” Rozumem Rosji nie pojmiesz? „
Przyjacielu
Skoro wiesz, znasz i rozumiesz lepiej – otwórz swoją własną stronę albo zmień kanał. Artykuł jest o 9/11 a ty uporczywie chcesz dyskutować o rosyjskiej duszy. Nie możesz mi kazać słuchać godzinnego YT, bo masz kilka sarkastycznych uwag kompletnie wyrwanych z kontekstu a już tym bardziej dawać mi listy książek do przeczytania. To nie dyskusja – to trollowanie.
Chris Przyjacielu
(bardzo mi schlebia ze tak mnie tytułujesz:) i pisze to calkiem serio,bez sarkazmu i ironii.)
Nic takiego nie napisalem, ze wiem czy rozumiem lepiej . Tez mysle ze jest w calej historii 9..11 sporo znakow zapytania…ale poszukiwanie odpowiedzi na nie, musi odbywac sie wg reguł logiki i prawdy materialej. Uwazam na podstawie tego co przeczytalem iwlasnie o tym pisalem w postach ze ksiazka Pana Farrela nie spelnia tych kryteriow i tyle. …Chris`ie , lubie zagladac na Twoja strone i wiekszosc tego co tutaj piszesz jest ok..ale pewne rzeczy tez trudno pozostawic bez komentu. jesli to uwazasz za trolowanie……. ok juz sie zamykam. Zamiast pieknie ( i ciekawie dla czytelnikow)spierac sie na argumenty, zawsze mozna zastapic to uwagami Ad Personam (TROLL), wtedy moze nikt nie bedzie sobie zawracal glowy argumentami,i szukal odpowiedzi na pytania …..zamiast tego zapolujmy sobie wesolo na czarownice….
PS
nie kaze Tobie niczego sluchac bo nie zamierzam nikogo do niczego zmuszac…. domyslam sie ze oprocz Ciebie i mnie na Twoje forum zalglada jeszcze pare osob i jak ktos jest ciekawy to sobie poslucha, jak nie, to nie poslucha ale tak czy inaczej niech sam sobie wyrobi opinie na dany temat, ….zdawalo mi sie ze to oczywiste….ale nie wykluczam ze moze tez czegos nie rozumiem.
Niedawno był tu artykuł o Otto Skorzenym, który komuś po II WŚ służył. Teoria międzynarodówki nazistów mimo, że jest dobrze udokumentowana przez JP Farrela z jakichś powodów przemilcza istnienie mossadu (oprócz tych dwóch najnowszych czytałem wszystkie blisko 20 jego książki i nie ma w nich słowa o służbach Izraela). A być może w tym kierunku należałoby by spojrzeć, bo Dimitri Khalezov, którego szczegółowe wyjaśnienie wszelakich szczegółów tego co się wydarzyło 11 września http://www.911thology.pl/nexus1.html , wskazał na Mike’a Harari z Mossadu jako organizatora tych wydarzeń. Oczywiście istnieje też możliwość, że sam Khalezov pomimo tego, że pokazuje co się tam wtedy stało może być dezinformatorem w kwestii tego kto to zorganizował tylko po to, żeby skierować gniew opinii publicznej na Izrael, żeby dokończyć holocaust.
Logika podpowiada, że gdyby okazało się – bez cienia wątpliwości – że Mossad maczał palce w ataku na WTC, to zapewne państwo Izrael byłoby już pieśnią przeszłości. Bez wsparcia USA i Europy nie jest ono w stanie przetrwać. Nie znaczy to jednak, że w ataku nie brał udziału jakiś element tej organizacji. Syjonizmu nie należy identyfikować wyłącznie z Izraelem podobnie jak faszyzmu z Niemcami. W pojęciu nazistowskiej międzynarodówki, obie te grupy mieszczą się doskonale. Łączy je ślepa nienawiść do świata i ludzi, chęć podporządkowania sobie i zniewolenia innych, umiłowanie praktyk okultystycznych i wiele innych elementów. To właśnie Joseph jako chyba jedyny pokazuje że nazizm nie jest wyłączny tylko dla czasów II WŚ, ale jest wciąż żywą i groźną ideologią. To właśnie ci ludzie być może tworzą tytułowe trzecie dno zamachu z 11 września.