Magowie bogów cz.2

II Debata (Nie)kontrolowana w Radio Paranormalium była dokończeniem pierwszej i tematu Zaginionych Cywilizacji opisanych przez Grahama Hancocka w książce: “Magowie Bogów” (Wydawnictwo Amber), co nie dziwi bo temat jest ważki. Wszystko bowiem wskazuje na to, że historia naszej planety pełna jest białych plam. Widoczne gołym okiem ślady pozostawione przez nieznaną nam cywilizacje, które zupełnie nie pasują do oficjalnej, akademickiej historii sugerują, że w odległych czasach prehistorycznych istniała kompletnie nam dziś nieznana, wyrafinowana technologicznie kultura. Nie wiemy kim byli ludzie, którzy zamieszkiwali te miejsca, co daje szerokie pole do najdzikszych spekulacji. Wielu uważa, że wykonane z wielką precyzją budowle stworzyły istoty z innej planety, bo poziom wykonania niektórych z nich jest trudny do osiągnięcia nawet przy użyciu współczesnych maszyn. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej tym zabytkom nieznanej nam (na razie) historii, trudno jest znaleźć choćby jeden element, który w sposób niezbity wskazywałby, że został stworzony przez istotę pozaziemską, zdolna przemieszczać się po bezmiarze przestrzeni międzygalaktycznej.

Graham-HancockGraham Hancock uważa, że za tymi śladami po nieznanej kulturze stoją ludzie tacy sami jak my dziś, a ich zaawansowaną cywilizację zniszczył jakiś potworny, naturalny kataklizm. W zgliszcza zamieniła się także wiedza, jaką ci ludzie zdobyli i jedynie jej resztki kontynuowane były przez znane nam z czasów bardziej współczesnych cywilizacje starożytnego Egiptu czy Sumeru. Szczególnie Egipt jest miejscem gdzie wiedza ta nie tylko została przechowywana, ale i dalej rozwijana, co przyczyniło się do niezwykłej pozycji jaką państwo faraonów osiągnęło w starożytności. Od egipskiego słowa khemia pochodzi dzisiejsze słowo chemia. Arabowie nazywali tą naukę, opartą na transmutacji ziemi słowem al-kimiya, co znaczyło tyle co “egipską nauka” i dało początek słowu alchemia. W ten właśnie sposób doceniano mistrzostwo Egipcjan w niektórych przynajmniej dziedzinach wiedzy.

Takim mistrzostwem była z pewnością umiejętność tworzenia tzw. technologicznych artefaktów takich jak słynna Arka Przymierza. W biblijnym przekazie można znaleźć opowieść o straszliwej tragedii Filistynów, którzy w bitwie z Izraelitami (pod Eben-ezer) przejęli Arkę i wywieźli ją jako trofeum wojenne do miasta Ashdod. Ciekawi co znajduje się w środku akacjowej skrzyni lekkomyślnie otworzyli Arkę. Była ona od wewnątrz wyłożona na przemian warstwą złota i kolejną warstwą akacjowego drewna. Arka zamknięta była ciężkim złotym wiekiem na którego szczycie umieszczono wizerunki dwóch klęczących aniołów, ze skrzydłami skierowanymi do siebie. Po otwarciu wieka mieszkańcy Ashdod przemaszerowali przed Arką ciekawie zaglądając do jej wnętrza. Wszyscy Ci, którzy to zrobili – nie dożyli następnego dnia i w krótkim czasie zmarli. Dziś uważa się, że śmierć tych ludzi była skutkiem jakiejś gwałtownej, pokrywającej ciało krwawymi liszajami choroby. Można odnieść wrażenie, że oddziaływało na nich silne promieniowanie radioaktywne, emanujące z wnętrza Arki. To prawdopodobnie z tego powodu Arka była wyłożona złotem, bo złoto zapewnia skuteczną ochronę przed promieniowaniem.

Arka-i-Filistyni

To co wskazuje, że megalityczne budowle odległej starożytności są raczej dziełem ludzkim niż przybyszów z kosmosu można – wg Grahama Hancocka – zobaczyć na przykładzie jednego z cudów świata jakim jest Wielka Piramida w Gizie. Jeśli piramidę miałyby zbudować istoty zdolne do podróżowania w kosmosie – co oznaczałoby niezwykle wysoki stopień zaawansowania technologicznego – to z pewnością nie popełniłyby wielu drobnych, aczkolwiek istotnych pomyłek jakich dopuszczono się przy budowie obiektu. Np. długość boków piramidy różni się od siebie niekiedy nawet o 18 cm. Krótko mówiąc każdy z jej boków jest innej długości. Nie są to różnice wielkie, ale wskazują, że budowniczowie piramidy popełniali pomyłki, co jest rzeczą właściwą człowiekowi. Wielka Piramida jest niemalże perfekcyjnie zorientowana w kierunku północnym. Niemalże, bo błąd wynosi 3 minuty (3/60 stopnia). Jest to i tak precyzja niezwykła, jak na kogoś, kto budował piramidę tysiące lat temu. Jednak nie można tolerować takiego błędu u kogoś, kto posiada technologią pozwalającą na podróż międzyplanetarną. Mając tak zaawansowaną technologię przybysze z kosmosu powinni zbudować piramidę w sposób perfekcyjny.

ptak-z-Sakkary

Faktem jest, że nie wiemy jak wysoki poziom rozwoju prezentowała owa Zaginiona Cywilizacja. Czy zdolna była ona stworzyć pojazdy poruszające się w powietrzu? Taką możliwość sugerują kolejne, interesujące artefakty, jak choćby ten przechowywany w kairskim Muzeum i zwany Ptakiem z Sakkary. Ptak ten już na pierwszy rzut oka przypomina współczesny szybowiec a przeprowadzone na nim badania w tunelu aerodynamicznym wykazały, że w pełnej skali był on zdolny do utrzymania się w powietrzu. W tej samej gablocie umieszczono także inne, staroegipskie figurki ptaków ale model Ptaka z Sakkary różni się od nich swoim wyglądem. Ma on np. pionowy ogon, pozwalającym na stabilizację i sterowanie szybowcem podczas lotu. Model egipskiego szybowca ma tysiące lat, podobnie jak wzmianki o wimanach opisanych w indyjskich Wedach. Wimany, latające pojazdy indyjskich bohaterów nie tylko latały, ale były także uzbrojone w śmiercionośną broń i staczały pomiędzy sobą powietrzne walki. Opowieści te są tak niezwykłe, że niektórzy uważają je za fantazje antycznych skrybów a inni… za dowód na obcą wizytację z kosmosu. Tymczasem możemy mieć do czynienia nie tylko z jedną Zaginioną Cywilizacją, ale także z wieloma innymi, które istniały jeszcze wcześniej i również spłonęły niemalże doszczętnie w brutalnym cyklu rozwoju i upadku.

Cuzco

W Peru do dziś widać ślady istnienia co najmniej dwóch odrębnych od siebie, ale doskonale rozwiniętych cywilizacji. Niektóre budowle, jakie dotrwały do naszych czasów różnią się od siebie niekiedy w sposób fundamentalny wskazując, że w każdym z tych przypadków zastosowano odrębną, nieznaną nam dzisiaj technikę. Inaczej zbudowano np. potężne mury Sachsayhuaman, gdzie idealnie dopasowano do siebie niekształtne, niekiedy ważące kilkadziesiąt ton głazy, a inaczej budowle Coricanchy w niedalekim Cusco. Budowle te tworzono z doskonale przyciętych i obrobionych, ukształtowanych geometrycznie i dopasowanych do siebie bloków skalnych o conajmniej metrowej grubości.

Sachsayhuaman

Dziś nie wiemy co stało się z prehistorycznymi budowniczymi, wznoszącymi te niezwykłe budowle, które nadal wywołują podziw nad wiedzą i inżynieryjnymi umiejętnościami ich twórców. Można jedynie przypuszczać, że koniec ich cywilizacji wyznaczyły jakieś straszliwe wydarzenia jak np. uderzenie komety, czy katastrofalne trzęsienie ziemi wraz z tsunami, które cofnęły ludzkość do punktu wyjścia i trzeba było zaczynać wszystko od początku. Proces ten niezwykle barwnie opisał Platon w swojej wizji końca Atlantydy, która miała stopniem swojego rozwoju przewyższać nawet to, do czego tysiące lat później doszli pomysłowi Grecy. Zresztą sami spróbujmy wyobrazić sobie gwałtowny koniec naszej obecnej cywilizacji i tempo w jakim ludzkość cofnęłaby się w sposób błyskawiczny w epokę kamienia łupanego. Coraz mniej ludzi w naszych czasach jest w stanie żyć bez energii i urządzeń potrzebnych do zbudowania choćby kurnika. W naszym społeczeństwie wszyscy zależymy od wszystkich i jeśli ta zależność w którymś miejscu pęknie – np. na skutek globalnego kataklizmu – nasza cywilizacja, z której jesteśmy dziś tak dumni w oka mgnieniu stanie się… prymitywna. Jedyna wiedza jaką dziś posiadamy pozwala na życie w świecie o wysokim stopniu technologii, i bez tej technologii nie wiedzielibyśmy już jak żyć. Dziś taki globalny kataklizm przetrwaliby co najwyżej Buszmeni z Kalahari, lub Indianie z amazońskiej dżungli, którzy są mistrzami przetrwania i potrafią się obejść bez zdobyczy naszej cywilizacji. Na barkach tych właśnie ludzi – których dziś uważamy za prymitywnych – spoczęłaby odbudowa i stworzenie całej cywilizacji od nowa, co zajęłoby tysiące lat, osiągnęliby oni konieczny do tego poziom wiedzy. To także tłumaczy tą swoistą amnezję, która sprawiła, że nikt dziś nie pamięta tych którzy budowali Gobekli Tepe czy Puma Punku. Technologia więc jest krucha i może zaginąć bez wieści. I to samo może przydarzyć się również nam. Dlatego szukając śladów ludzi, którzy nadal nie znależli sobie miejsca w naszej historii, powinniśmy z ich wzlotu i upadku wyciągnąć wnioski dla siebie.

http://www.paranormalium.pl/1689,sluchaj

15 comments

  • Przeczytałem „Magów Bogów” Hancocka.

    Teoria ciekawa i sprawiająca wrażenie logicznie poprowadzonej. I bardzo prawdopodobnej w świetle najnowszych dowodów. Mam jednak kilka znaków zapytania.

    Gdzie Hancock widzi macierzyste ziemie i tereny zamieszkania tej ogólnoświatowej cywilizacji? W Ameryce Północnej, która wg niego najmocniej ucierpiała w czasie potopu? Czy może na Jawie i Sumatrze?
    Tylko z drugiej strony, gdyby to była Jawa i Sumatra (tworzące przed potopem jeden ląd sundajski), to przecież potop nie miałby tam bezpośredniego wpływu. W jaki sposób choćby najszybciej podnoszący się poziom mórz mógłby zniszczyć całą cywilizację tam zamieszkiwaną? Tego Hancock nie wyjaśnia.
    Po macoszemu traktowany jest w książce temat Puma Punku, chyba najbardziej niezwykłego megalitycznego miejsca w historii Ziemi. Czy to miejsce wraz z pobliskim Tiahuanaco to też pozostałość po dawnej cywilizacji? Czy dosięgły je wody potopu, (czy wielka woda mogła oddziaływać bezpośrednio aż tam?)? Wygląda jakby tak rzeczywiście było, bo wszystko tam leży porozrzucane niczym klocki w dziecinnym pokoju, przykryte grubą warstwą osadów, a jednak Autor nie sugeruje takiego scenariusza. W ogóle jakby marginalizuje ten temat, takie odnoszę wrażenie. A może Puma Punku po prostu…nie pasuje do jego układanki?
    Dziwi mnie i dziwiło wcześniej (pamiętam że pisałem o tym pod jednym z wpisów na NA), że Hancock tak lekką ręką przymila się akademii, uznając, że Rzymianie z pewnością mogli przesuwać i ciąć wielkie bloki kamienia. No jak to? Jeżeli dopuszcza możliwość, że U-kształtny mur i trylit to dzieło znacznie bardziej starożytne, a w świątyni Jowisza nie ma nawet zbliżonych ciężarem kamieni (max 350 ton, z tego co pamiętam, a trylit to ok 800 ton), to jasne jest, że Rzymianie nie przeciągnęli nigdy takiego ciężaru. A już z pewnością nie przeciągnęli tych ogromnych kamieni w kamieniołomie o ciężarze – 900 (Kamień Ciężarnej Kobiety) oraz tego drugiego – o ciężarze 1600(!) ton (dane z książki).
    Notabene, chciałbym zauważyć, że TYCH KAMIENI, TAK NA MARGINESIE NIE PRZESUNĄŁ NIKT i NIGDY. Bo po prostu leżą w kamieniołomie. Więc nie zrobili tego ani Rzymianie, mimo, ze mogli je wyrzeźbić, ani żadni hipotetyczni przodkowie sprzed kilkunastu tysięcy lat, a przecież w teorii HANCOCKA stali wyżej w rozwoju. Ten fakt zdaje się mu umyka.
    Autor daje przy okazji pstryczka w nos innym „alternatywnym”, jak o nich mówi historykom, którzy wg niego dali się wpędzić w ślepy zaułek, skupiając się na tym, że takich kamieni przesuwać się nie da.
    To tyle w temacie moich wrażeń. Mam nadzieję na kontynuację tematu na NA 🙂

    • Też właśnie przeczytałem w końcu „Magów..” a wcześniej „Ślady palców bogów” i mam podobne wrażenia. Hancock w obu książkach daje tylko samych kandydatów na starożytną Atlantydę ? Zresztą -już tu chyba nawet Chris mówił- jeśli to była cywilizacja o zasięgu planetarnym, to jest wiele takich miejsc na Ziemi gdzie znajdziemy jej pozostałości. Hancock z jednej strony stara się trzymać akademickich ustaleń, akceptuje niektóre ich tezy, a z drugiej strony strony przecież stara się podważyć tak wielki dogmat we współczesnej archeologii i historii jak to, że cywilizacja rozpoczęła się dopiero 5000 lat temu od zera, po prostu nie stawia się w jednej szufladce z „alternatywnymi” żeby nie zostać okrzyknięty „oszołomem” itp. ale powoli, ostrożnie stara się przeforsować swoje dowody podpierając się zresztą możliwie jak najbardziej naukowymi dowodami. Widać tą ostrożną postawę szczególnie w rozdziale o komecie, gdzie podaje bardzo dużo powodów, ale i w rozdziale o arce Noego gdzie stwierdza, że nie ma naukowych dowodów na to że góra Ararat była kiedykolwiek zalana tak, żeby mógł tam wylądować jakiś statek i żeby Arka tam została odnaleziona, a w późniejszej argumentacji o twórcach Gobekli Tepe podpiera się starożytnymi przekazami, że Arka tam właśnie osiadła.

      • Właśnie, jeżeli była to cywilizacja o zasięgu planetarnym, to z pewnością nie zniszczył jej potop, bo po prostu jego wody nie mogły zalać całej Ziemi i tutaj widzę luki w teorii Hancocka. Przypisywane tamtym hipotetycznym przodkom ruiny Puma Punku, czy pozostałości na Jawie i Sumatrze, czy megality z Malty i wiele, wiele innych bardzo odległych od Ameryki miejsc było bezpieczne przed bezpośrednią powodzią. Tu widzę lukę w teorii.
        Jeszcze taka inna rzecz, którą sobie przypomniałem: w rozdziale o Libanie Autor dziwi się, że mury trylitu są ułożone nielogicznie: na dole małe (stosunkowo) kamienie, potem większe, a na samej górze ogromne 80-tonowe bloki. Nie ma on jednak pomysłu ani nie daje żadnej hipotezy na to dlaczego tak jest.
        Wspomniany nieraz Robert Bauval, autor hipotezy o związku piramid z gwiazdami Oriona, również ma swoje pomysły na temat początków egipskiej cywilizacji. Pisze o nich w książce Czarne źródło (doskonała), jednak nie widzę tam wielu punktów zbieżnych z teoriami Hancocka. To właśnie te różnice, które dzielą różnych „alternatywnych” historyków/archeologów/badaczy są słabą stroną ich badań. W ogóle mam wrażenie, że ta książka wyszła zbyt wcześnie. Że to wszystko, choć logicznie poprowadzone, to jednak nie jest monolitem.

  • Jeszcze na początku XX wieku francuzi w koloniach północnej afryki wykorzystywali termity do budowy dróg i w tym miejscu jest najprawdopodobniej rozwiązanie jak te budowle zostały zbudowane. Małe robaczki pod mikroskopem przewyższają najbardziej zaawansowane współczesne maszyny o kilka rzędów. Moim zdaniem dawniej wiedziano jak tresować zwierzęta tak żeby wykonywały konkretny rodzaj pracy, bo jakieś popłuczyny zostały do teraz (psy na policji, gołębie na poczcie, foki w nurkowaniu głębinowym). A sprawa kamiennych ścian z Peru została już wyjaśniona, mianowicie liście jednej z tamtejszych roślin mają właściwości zmieniania skały w substancję przypominającą plastelinę także nie ma potrzeby szlifowania kamieni w konkretnym kształcie tak żeby pasowały do innych.

    • Jakie jest źródło z którego czerpiesz wiedzę na temat zmiękczania skał i dlaczego dzisiaj nie stosuje się tej technologii do zmiękczania skał na plastelinę i konstruowania budowli, wg Ciebie?

  • A co, jeśli cała historia ludzi na to słońce (obecny cykl precesyjny) została zaplanowana (może tylko w ogólności) przez członków tej poprzedniej cywilizacji, po to aby.. nie wiem, przy końcu tego czasu, gdy zaczną się geologiczne kataklizmy przy życiu pozostały tylko osoby najmniej samolubne, o jak najlepszych cechach charakteru, najbardziej prospołeczne, a naczelni psychopaci naszej planety i mniej winne osoby, winne głównie przyzwoleniu na oddawanie swojej suwerenności, same się unicestwią przyjmując CHIP i stając stając się cyborgami (w warunkach totalnej zagłady cywilizacji i tak nie mogą liczyć na bunkry czy elektronikę). Czy podobieństwa między Jezusem a Quetzalcoatlem i Kukulkanem są przypadkowe ? Może wszędzie na Ziemi na poważniejszych poziomach zarządzania jest tak, że władzę mają jakieś tajne służby specjalne (może to polska specyfika karze mi tak myśleć ;p), a realny wpływ na najważniejsze wydarzenia ma kilka lub kilkanaście osób na Ziemi, realizując jakiś pradawny plan, a reszta z tych na szczycie może nawet nie wiedząc o tym, realizować wytyczne. Na przestrzeni wielu wieków do tego celu może posłużyć religia. Czy to przypadek, że konkwistadorzy wraz z ich ekipą kapłanów tak bardzo zgadzali się wyglądem z mitycznymi bogami i ich orszakiem (bogowie biali, brodaci, odziani w lśniące zbroje a orszak ubrany w stroje czarne ) ? Wiem, że to trochę trąci New Age, nie mówię że Jezus był kosmitą, ani w ogóle że poprzednia przedpotopowa cywilizacja była wspierana przez kosmitów (chociaż czemu nie, w końcu odnaleziono czaszkę Starchild, a i ludzkich, ale wydłużonych było wiele – chyba że celowe modyfikacje genetyczne lub fałszerstwa na potrzeby wkręcenia ludzi w inwazje kosmitów i przeforsowania jednej chorej światowej religiii/ nihilistycznej filozofii / NWO). Kierunek w jakim pójdzie cywilizacja w dużym stopniu da się przewidzieć nawet z samej geografii, nawet tylko patrząc na mapę. Może ci przedpotopowi ludzie, mając już doświadczenia z wojną i mając wiedzę o tych regularnych cyklach i na pewno potrafiąc w znacznym stopniu czysto „technicznie” lub „mentalnie” przewidzieć przyszłość uznali, że przyszłym ludziom wystarcza spokojnie ta planeta, byle kierowali się w swoim postępowaniu miłosierdziem. A szczęście to stan ducha i jego jakość nie zależy od techniki (ona ułatwia ale i zniewala i odejmuje siły psychiczne) i ilości przeżytych lat (podobno nawet eskimosi są najszczęśliwsi :), nie wiem jak aborygeni), człowiek to takie stworzenie że prawie do wszystkiego się przyzwyczai. A chociaż wolność wyboru jest konieczna do szczęścia, nadmierna ilość możliwości tylko pogarsza sprawę, weźmy np dzisiejsze próby zrobienia tysiąca-pińcet-sto-dziewińset płci. Zresztą to pewnie część wielkiego planu Boga/Atlantów/Mzimmu aby głupi wyrznęli się sami, a później, w nowym cyklu, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem będzie „nowe niebo i nowa ziemia”, gdzie wszyscy się będą kochać ze wszystkim.. hmm..

  • Ostatnio miałem przyjemność lub też nie, pogadać z paroma osobami na tematy starożytności. Napiszę więc tak; Jeśli ktoś historię zna tylko ze szkoły,albo jest tylko ukierunkowany na jedną dyscyplinę wiedzy to z taką osobą nie da się dyskutować. Kiedy jednej osobie powiedziałem,że za pomocą miedzianych narzędzi nie da się uzyskać takiej precyzji i nawet nie da się myśleć o cięciu w tak twardym materiale to ta osoba, próbowała mi wmówić,że w takim razie Egipcjanie musieli mieć stalowe narzędzia….!!! Druga z kolei osoba, stwierdziła bez niczego,że „A może jednak się da”. Jeśli ktoś nie zainteresuje się tematem z szerszej perspektywy to zauważy nieścisłości w tych wszystkich „naukowych” teoriach. Koleś z linku, co podał Marcin typowo próbuje bronić teorii o prostocie wykonania takich megalitów nie biorąc pod uwagę…tak naprawdę niczego. I oczywiście już sztandarowe twierdzenie,że ludzie w tamtych czasach nie mieli co robić i cały czas kuli w kamieniu. Bogowie obym nigdy nie musiał wdawać się w dyskusje z kimś tak ograniczonym.

    • Sir_Artorias: ja nie odniosłem takiego wrażenia. Wydaje mi się, że tam padają argumenty ugruntowane. Zarówno z jednej jak i drugiej strony. Jak mówię, warto tę dyskusję przeanalizować wraz z linkami, które tam padają. Mnie to wszystko zafrapowało i zacząłem się nad tym zastanawiać. Kilka tez, tak na szybko, wyrywkowo:
      – skoro Grecy robili kapitele kolumn z niebywałą finezją – lud z Puma Punku bez problemu mógł skonstruować gładkie płaszczyzny i wcięcia, bo one (proste linie i płaszczyzny) są mniej skomplikowane niż finezja kapiteli.
      -jeden profesor pokazał, że w ciągu 1.5 h potrafi zeszlifować i dopasować do siebie dwa kamienie. Skoro więc on potrafi to zrobić w ciągu tak krótkiego czasu, to co potrafi doświadczony kamieniarz w nieograniczonym czasie?
      -mierzymy ich własną rachubą czasu i własnymi miarkami. Oni odczytywali czas inaczej i nie było problemu spędzić nad jednym kamykiem, miesiące i lata.

      To, jak mówię, wyrywkowe przykłady i tu brzmią banalnie. Ale w tekście przybierają formę bardziej poważną, i muszę przyznać zastanawiającą, prawda?

      • Problem tkwi w tym,że Grecy znali i koło i byli można by rzec ojcami takiej „współczesnej” matematyki. A kim byli ludzie z Puma Punku? Jeżeli weźmiemy pod uwagę opinię akademii to byli prymitywnymi indianami ,którzy nie znali koła, pojęć matematycznych a także mieli bardzo prymitywne narzędzia. Więc jak tu porównywać wyczyny Greków do tego.? To tak jakby porównywać dzisiejsze wiedzę techniczną do tej ze średniowiecza…

        Nie wiem o jakim profesorze piszesz i czy jest jakiś film do tego,więc nie będę się wypowiadał,ale dam taką ciekawostkę. Widziałem kiedyś film jak jakiś koleś pokazał,że miedzianymi dłutami(tak mi sie zdaje,ze to ten materiał) które wbił młotkiem po długości w wielki kamień da się go rozłupać. Ta technika jest uznawana przez egiptologów za oficjalną,którą wykorzystywali Egipcjanie przy budowie piramid. Oczywiście problem powstaje wtedy kiedy zacznie się myśleć i co dalej…Bo takie rozłupanie nie wiąże się ani z jego precyzyjną obróbką ani z jego transportem ani z ekonomią takiego przedsięwzięcia.

        Po trzecie. Może coś pokręcę bo nie przebrnąłem przez wszystkie strony tego forum,ale ten koleś chyba myśli,że Puma Punku to tylko kilka tych „kamyków”,a przecież to tylko pozostałość bo penie znacznie większym kompleksie, który pewnie w kolejnych częściach znajduje się pod ziemią…Dlatego uważam,że te jego argumenty są bardzo ograniczone i starają się wytłumaczyć wszystko jak najprosciej,niestety tak się nie da.

        Kiedyś też byłem po stronie akademii. Jak pierwszy raz czytałem naszą wspaniałą Nową Atlantydę( a jestem z nią już jakieś 6 lat) to sam nie wiedziałem czy wierzyć w to,czy traktować jako bajki(artykuł o piramidzie w Bośni). Ale ja człowiek otwartego umysłu musiałem sprawdzić pare rzeczy sam i okazało się ,że moje wyobrażenia na wieeele tematów było zupełnie inne od rzeczywistego stanu rzeczy. Pierwszy przykład piramidy i Egipt. Kiedy człowiek drąży temat to nagle zaczyna inaczej postrzegać pewne rzeczy. Mogę się założyć o dwa piwa 😀 ,że koleś z tego forum; nie tyle na oczy co chociaż na jakimś porządnych video(jak te Briena Foerstera)nie widział jak naprawdę wygląda takie Puma Punku czy chociaż Piramidy i okolice. To tyle, odmeldowuje się 😀

  • Bardzo dobry tekst i świetna druga część debaty.
    Ja nie biorę udziału w debatach na antenie, dlatego mogę swobodnie”nie zgadzać się z dyskutantami”, co teraz uczynię 😉

    Ponownie nie mogę zgodzić zgodzić się z p. Cielebiasiem, który twierdzi, że koncepcja Magików Bogów nie tłumaczy wszystkiego, po czym proponuje by dorzucić do niej na dokładkę przybyszów z kosmosu. Nie sądzę, żeby przybysze z kosmosu byli potrzebni do wytłumaczenia powyższych rzeczy. To klasyczne mnożenie bytów ponad potrzebę. Cywilizacje mogły powstawać i upadać cyklicznie, będąc na różnym stopniu rozwoju, a Sfinks czy inne kamienne struktury mogą swobodnie być pozostałościami po naszych przodkach sprzed np 20 tys lat. Chris pisze o tym w powyższym tekście.
    Zgadzam się natomiast, że ta koncepcja nie tłumaczy wszystkiego. Ale nie tłumaczy teraz, w ramach swoich ograniczeń. Być może uzupełniona i bez białych plam będzie spełniała te wymagania.
    Skoro więc odrzucamy możliwość „bogów z kosmosu” ponownie, o czym pisałem w moim komentarzu pod poprzednim artykułem o debacie, przychodzi mi nie zgodzić się z teorią, że poprzednie cywilizacje były na poziomie Egiptu czy Sumeru. W żadnym wypadku nie mogły być, skoro uznajemy, że ani Egipt ani inne cywilizacje nie miały technicznych możliwości tworzenia megalitów, piramid etc. Sądzę, że to logiczne. Zadam takie pytanie, które wg mnie jest pytaniem wiele mówiącym i dającym do myślenia, choć oczywiście, które niczego nie dowodzi:
    – kiedy patrzymy na wytwory znanej nam cywilizacji, bez trudu zgadujemy w jaki sposób je wykonano, znamy i rozumiemy konstrukcję, przeznaczenie. Weźmy np. średniowieczne zamki, są one wytworem naszej cywilizacji, przy użyciu techniki, którą rozumiemy, a jednocześnie cywilizacji, stojącej na niżsym stopniu niż nasza (bo starsza, bo z niej się rozwijaliśmy)
    Dlaczego zatem NIE ROZUMIEMY sposobu wykonania piramidy, murów w Saksayuaman, architektury Puma Punku?
    Nie pytamy już jak wykonano piramidę, ale dlaczego po tylu tysiącleciach, stojąc na tak wysokim, w porównaniu do nich szczeblu rozwoju nie umiemy ich prześwietlić?
    Sądzę, że odpowiedź jest jedna: zbudowano je za pomocą technik i umiejętności wykraczające poza nasz poziom i zdolność wyobrażenia. 🙂
    Pozdrawiam!

    • Marcin – doskonała analiza! Zaginiona Cywilizacja szła zapewne zupełnie inną drogą niż my i problem w jej zrozumieniu tkwi w tym, że patrzymy na nią w naszych obecnych kategoriach. NP. dla naszej historii używanie pisma ma fundamentalne znaczenie. Nie potrafimy sobie bez niego wyobrazić istnienia naszej kultury, gdy tymczasem tamta zaginiona – najwyraźniej tego nie potrzebowała… Tych różnić można znaleźć więcej. Co mogło oznaczać „pomieszanie języków” po zburzeniu Wieży Babel? Czyżby wcześniej świat mówił jednym i uniwersalnym? itd itd… Czy telepatia mogla być sposobem porozumiewania się? Jeśli tak, to tamci ludzie byli zupełnie wolni od plagi fałszu, obłudy i podstępu na fundamentach którego zbudowaliśmy naszą… Dlatego nie potrzebowali broni i fortyfikacji…
      Takie pytania może nie brzmią zbyt naukowo. ale tylko poprzez wystawienie głowy z pudelka naszego paradygmatu życia mamy (ewentualnie) szansę dojrzeć to, co mogło się dziać wiele tysięcy lat temu…

      • Dzięki. Cóż, staram się patrzeć na sprawę z pozycji zdroworozsądkowych oraz z perspektywy tego co odkryto, nie oddając się za bardzo spekulacjom.
        Jeszcze fascynujący był dla mnie ten fragment o „krwiożerczości bogów”, którzy żądają ofiar ludzkich – stąd wojny, stąd ofiary. Nie rozumiem tego jednak. Nie potrafię wyobrazić, po co bogom ofiary z ludzi w sensie korzyści. Myślałbym raczej o tym, że takie wojny to może próba utrzymania w ryzach ludzkości, lub sposób na regulowanie populacji.

        ***

        Chris, chciałbym zaproponować coś pewne źródło, które mogłoby stanowić jakąś pomoc do konstruowania następnych artykułów. Czytałem to już dawno temu i przyznam, że jestem pod wrażeniem tej dyskusji, którą w 2008 roku toczyli ze sobą userzy pewnego forum. Tematyką była starożytność i megality (a jakże!), a spierali się tam przedstawiciele dwóch opcji – bodajże jakiś inżynier o poglądach akademii, oraz jakiś zwolennik alternatywnych opcji. W skrócie: uważa on – (i próbuje dowodzić!), że wszystkie megality to prosta praca, niewymagająca żadnych narzędzi. Wiem, wiem, kiedy to piszę, to brzmi jak banał, ale w jego ustach banałem nie jest.
        Całość jest spora, bogata w odnośniki do źródeł (niestety w większości anglojęzycznych), ale warto przez to przebrnąć i poświęcić trochę wolnego czasu. Najciekawsze zaczyna się od 4 strony:
        http://www.historycy.org/index.php?showtopic=20803&st=45

  • Serwus Chris – czy temat labiryntu z Hawary, ma lub może zaistnieć jako coś więcej niż informacja? Ktoś wydziubał pomiędzy kamieniami jakieś poszlaki? Czy Graham odnosił się kiedyś do słów Herodota, opisującego ten kompleks?

    • Nie przypominam sobie aby Hancock jakoś szerzej rozpisywal się o tym labiryncie, ale temat niezmiernie ciekawy! Dobry pomysł na następny wpis w NA 🙂 Patrick Geryl napisał o labiryncie książkę a nasz profesor Michałowski wypowiadał się na ten temat w szacownym żurnalu egiptologicznym w … 1968 r. (!)

      • gdyby tak zdmuchnąć cały piach z tych ogromnych budowli i wygramolić się z wiedzą zaginionych horyzontów pod pachami… może wówczas kombinowanie w wygodnych prawidłach systemu nabrałoby rozpędu, a strach przed utratą emerytury, został zrzucony na margines? byłoby przepysznie 🙂 dzięki za nazwiska i ciekaw jestem czy ktoś ostrzy kielnie po skanie dr Carmen i… ale poczekam na artykuł

Comments are closed.