Krzysztof Kolumb już od wieków uznawany jest za odkrywcę Nowego Świata. Istnieje jednak wiele poważnych dowodów, że inni Europejczycy zrobili to przed nim. Wikingowie np. przekroczyli pólnocny Atlantyk 500 lat wczesniej. Żeglarze z Irlandii, Walii, Francji i Północnej Afryki także dotarli do lądu po drugiej stronie Atlantyku na długo przed narodzinami Kolumba. Kontrowersyjny odkrywca Ameryki jest więc co jakiś czas detronizowany ze swojego oficjalnego miejsca lecz mimo to – w szkolnych podręcznikach wciąż dzierży swoją – niezasłużoną palmę pierwszeństwa. Nawet w czasach, gdy Kolumb przygotowywał swoją słynną wyprawę byli tacy, którzy odwiedzili Amerykę już kilka lat wcześniej. Hiszpański żeglarz – Martin Alonso Pinzon – wziął udział w pierwszej wyprawie Kolumba w 1492 r., wiele jednak wskazuje, że odwiedził on już ten kontynent wcześniej. Zrobił to conajmniej trzy razy i nigdy nie doczekał się oficjalnego uznania swego osiągnięcia.
Martin Alonso Pinzon urodził sie w 1441 r. i był ważną osobistością w swoim rodzinnym mieście Palos de la Frontera w Hiszpanii. Był potomkiem żeglarskiej rodziny, która swoją fortunę zawdzięczała morzu. Od dziecka zdobywał morskie doświadczenie i szybko stał się znakomitym nawigatorem, budowniczym i właścicielem statków a także kupcem przewożącym towary do wszystkich znanych europejskich portów.
W 1488 r. wziął udział w ekspedycji francuskiego żeglarza – Jeana Cousin z Dieppe. Na pokładzie jego statku pelnił odpowiedzialną funkcję pilota, co oznaczało, że był on głóownym sternikiem i nawigatorem. Z Cousinem żeglowali razem wzdłóż wybrzeży Afryki, gdy na wysokości Zielonego Przylądka potężny atlantycki prąd – zwany dziś Prądem Kanaryjskim, odpechnął ich od lądu i skierował na drugą stronę Atlantyku. Kiedy na horyzoncie pokazał się ląd, okazało się, że jest to wybrzeże dzisiejszej Brazylii. Wpłynęli w Amazonkę, ale nie założyli kolonii. Ich głównym celem był powrót do domu. Wyprawa ta jest wspomniana w przynajmniej trzech dawnych pozycjach: Leona Gudrina – “Navigateurs Francais”, Charlesa Estancelina – “Navigateurs Normands” i w pracy M Gaffarela, który pisał o Francuzach w Nowym Świecie. Wg francuskich autorów Cousin i Pinzon stanowili niezbyt udaną parę wspólników. Jean Cousin był kapitanem a Pinzon pilotem, czyli jego podwładnym, ale znany był z tego, że nie lubił się podporządkowywać rozkazom. Cousin nazywał Pinzona buntownikiem. Wg Francisa Parkmana (“Pioneers of France in the New World”), zachowanie Pinzona sprawiło, że Cousin po prostu wyrzucił go z pracy.
Mimo, że byli on pierwszymi, zanotowanymi w historii Europejczykami, którzy dotarli do Brazylii, żeglarza z Palos ani jego kapitana nigdy nie uznano odkrywcami Ameryki. To jednak nie zniechęciło Pinzona nieustannie żądnego przygód i sławy. Słyszał on o planowanej wyprawie Kolumba i postanowił wziąć w niej udział. Jedna z opowieści na ten temat mówi, że król Ferdynand nakazał Pinzonowi pomóc w wyposażeniu wyprawy Kolumba i żądał aby cały port Palos wsparł organizowaną transatlantycką wyprawę. Jednak większość kupców i żeglarzy z Palos nie ufała genueńskiemu, włoskiemu kapitanowi i odmówiła pomocy. Musieli się jednak ugiąć pod rozkazem króla. Do naszych czasów nie przetrwała umowa pomiędzy Pinzonem a Kolumbem. Podczas poźniejszego procesu sądowego przeciwko rodzinie Kolumba, oficjalny odkrywca Ameryki miał zoferować Pinzonowi połowę zysków z rejsu i prawo do wszystkich honorów z tym związanych. Taką wersję wydarzen podał jeden ze świadków podczas procesu – Bartolome de las Casas. Inny świadek zeznał, że Kolumb za udział w wyprawie obiecał Pinzonowi wszystko cokolwiek ten sobie zażyczy i publicznie nazywał go swym bratem. Pinzon zabrał się energicznie do pracy i zaczął od tego, że zwolnił wszystkich ludzi zatrudnionych przez Kolumba. Nie przyjął także okrętów na jakich Kolumb chciał wyruszyć w podróż. Zainwestował za to pół sumy pieniędzy (pół miliona maravedis w gotówce), jaką król Ferdynand wsparł wyprawę i wynajął na jej cel własne okręty i załogę.
Wiadomo dziś także jak wiele do jej sukcesu dołożył sam Kolumb. Był on doświadczonym żeglarzem, który bywał w północnej Irlandii. To tam podczas sztormu zmyło z pokładu kilku czarnoskórych członków załogi statku Kolumba a ich ciała znaleziono poźniej wyrzucone na brzeg. Żeglował także o wiele dalej na północ, mijając po drodze Islandię i wpływając na wody znane od setek lat Wikingom, o których krążyły opowieści jak to odnaleźli ląd po drugiej stronie oceanu. Sam mieszkał wraz z żoną Filipą Perestrello na niewielkiej wyspie Maderze. Wyspę odkrył jej ojciec, członek zakonu Templariuszy, który po kasacji przemianowano w Portugalii na Zakon Rycerzy Chrystusa. Od swojego teścia otrzymał Kolumb w prezencie zestaw map, które sugerowały istnienie lądu po drugiej stronie Atlantyku. Kolumb miał także liczne i ważne znajomości we Florencji. Korespondował z tamtejszym uczonym Paolo del Pozzo Toscanellim, znanym geografem, z którym dyskutował możliwści podróży morskiej do Chin. Ale Martin Pinzon miał także swoje własne znajomości i dojścia.
Wiosną 1492 r. Pinzon wypłynął nagle i w pośpiechu do Rzymu. Miał tam dostarczyć ładunek sardynek, ale wszystko wskazuje na to, że była to tylko przykrywka do prawdziwego celu podróży. Jego prawdziwym celem było znalezienie kogoś, kto umożliwi mu dostęp do Biblioteki Watykańskiej. Jak wynika z pamiętników spisanych przez syna Martina Pinzona – Ariasa – prawdopodobnie pomógł mu w tym sam papież Aleksander VI. Papież urodził się w Hiszpanii jako Rodrigo Borja, ale kiedy jako kardynał przeniósł się do Rzymu, jego nazwisko zmieniono na bardziej łacińskie Borgia. Był on jednym z najbardziej kontrowersyjnych następców św. Piotra w historii papiestwa. Oskarżano go o cudzołóstwo, a on sam nie miał problemu z oficjalnym uznaniem własnych dzieci. Był także podejrzany o kazirodztwo, korupcje i morderstwa. Pochodził z hiszpańskiej Walencji a rodzina Borjas bardzo dobrze znała Pinzonów.
Biblioteka Watykańska do dziś owiana jest legendą i z pewnością kryje w sobie wiele skarbów. Wiele map jakie tam przechowywano, zrabowano podczas IV Krucjaty z biblioteki greckiego Konstantynopola. Często rozważa się wpływ informacji pochodzących z wypraw Kolumb na powstanie słynnej mapy tureckiego admirala Piri Reisa, na której zaznaczono wschodnie wybrzeże Ameryki Południowej. Kolumb zdołał jednak dopłynąć jedynie do ujścia rzeki Orinoko a na mapie Reisa zaznaczono Patagonię a także zarys Antarktydy, o ktorej istnieniu w tamtych czasach nikt nie miał pojęcia! Czy papież był zainteresowany wyprawą mogącą odkryć nienany dotąd ląd? Wszystko wskazuje, że tak. W 1891 r. dr Luka Jelic de Spalato mający dostęp do zasobów Biblioteki Watykańskiej odkrył papieską bullę Aleksandra VI z instrukcją określającą warunki na jakich mają być wybierani biskupi na Grenlandii. Mało kto w tamtych czasach miał świadomość istnienia tego lądu i wykazywał nim zainteresowanie. Dlatego papież musiał wiedzieć, że był to jeden z przystanków Wikingów drodze do Ameryki i z powrotem. Być może Pinzon odkrył w bibliotece dokument wskazujący, że w czasach króla Salomona w transatlantycki rejs wybrała się królowa Saby, która miała powiedzieć, że wszystko co tam znalazla jest piękniejsze od tego w Afryce i Europie. Fakt istnienia takiego dokumentu potwierdzają protokoły z przesluchań Pinzona z czasów procesu w Sewilli w 1515 r. Na mapie Piri Reisa jej centrum znajduje się w Syene w Egipcie co sugeruje wyprawy faraonow na drugą strone Atlantyku. Taką możliwość potwierdził póżniej Norweg, Thor Heyerdahl organizując wyprawy „Ra” i „RA II” na statkach uplecionych z egipskiej trzciny. Sam Kolumb odkrywając w czasie swoich wojaży kolejne wyspy nazywał je zazwyczaj imionami świętych lub symbolami. Raz jednak zrobił wyjątek nazywając jedną z wysp – Saba – na cześć legendarnej króolowej. Dziś ta niewielka karaibska wyspa jest własnością Holandii.
Wprawa Kolumba opuściła Hiszpanię w trzy okręty: “Nina”, Pinta” i “Santa Maria”. Martin Alonso Pinzon dowodził Pintą i to on prowadził całą grupę przez większość drogi. Jego zastępcą (maestre) był jego młodszy brat Francisco Martin Pinzon. Jego dwadzieśla lat młodszy brat – Vincente Yanez Pinzon – dowodził “Niną”. Bracia z pewnością nie dzielili z Kolumbem jego chrześcijańskiej pokory. Nazwa statku “Pinta” oznacza “malowana” albo “puta” czyli prostytutka. “Nina” to hiszpańskie słowo określające małą dziewczynkę i kojarzy się dwuznacznie podobnie jak “Pinta”. Flagowy okręt Kolumba też miał takie imię, ale zminił je na bardziej dostojne “Santa Maria”.
Rejs przez Atlantyk trwał tak długo, że zniecierpliwiona załoga była bliska otwartego buntu. 22 września Kolumb posłał mapę na “Pintę” i Martin Pinzon studiował ją przez trzy dni. Tymczasem buntownicze nastroje sięgnęły zenitu i wszystkie oczy były wpatrzone w Kolumba jako sprawcę nieszczęścia. Kolumb poprosił o pomoc Pinzona a ten poradził mu, żeby powiesił sześciu najbardziej buntowniczych marynarzy a ich ciała wyrzucił za burtę. Powiedział, że jeśli Kolumb tego nie zrobi, to on z bratem zrobią to za niego. Napiętą sytuację rozładował sam Pinzon, krzycząc do żeglarzy wściekłym głosem “Adelante! Adelante!” Co znaczy “Do przodu”. Żeglarze darzyli go wielkim szacunkiem i wrócili do pracy wierząc, że ich pilot zna kierunek do którego płyną. Mottem miasta Palos – a większość z zalogi stamtąd pochodziła – było: “Wierz w Boga i przyj do przodu”. Kilka dni później marynarz na bocianim gnieździe dostrzegł ziemię, zmieniając tym samym na zawsze bieg historii.
Kiedy Pinzon przyłączył sie do Kolumba miał ok. 46-50 lat i był to zaawansowany wiek jak na żeglarza. Publicznie popierał Kolumba, ale w głębi ducha miał własne plany i nie chciał grać drugich skrzypiec u włloskiego przybłędy. Mimo, że dotarł do amerykańskiego kontynentu przed nim, to bohaterem był jedynie w rodzinnym Palos. Inna sprawa, że Jean Cousin także nic nie zyskał na odkryciu nowego kontynentu. Kolumb z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że bez Pinzona jego wyprawa nie ma szans powodzenia i cierpliwie znosił fochy krnąbrnego Hiszpana. Jednak w listopadzie Pinzon ostatecznie postawił na swoim i odmówił posłuszeństwa Kolumbowi wycofując się z wyprawy po pretekstem szukania złota, o ktorym mieli mu powiedzieć Indianie zabrani przez niego na pokład. Wyruszył w kierunku Kuby, odkrywając po drodze Haiti, ale Kolumb podejrzewał, że planuje on szybki powrót do Hiszpanii po to, by sobie przypisać palmę pierwszenstwa odkrycia nowego lądu. Wrogość pomiędzy dwoma żeglarzami wzrosła do tego stopnie, że gdy Kolumb zobaczył na mapie naniesioną nowoodkrytą rzekę nazwaną przez Pinzona własnym nazwiskiem, natychmiast zmienił ją na Rio de Gracia.
Nie da sie jednak zaprzeczyć, że mimo niechęci Kolumb zawdzieczał braciom Pinzon bardzo wiele. Oprócz niewątpliwej wiedzy na temat transatlantyckiej żeglugi zawdzięczal Martinowi Pinzonowi uciszenie jawnego buntu w jego załodze, co mogło się dla Kolumba i jego planów skończyć tragicznie. Wkrótce okazało się, że drugiemu z braci – Vincente – który został z Kolumbem po odpłynięciu “Pinty” z Martinem Pinzonem na pokładzie – być może zawdzięcza życie.
Kolumb był wyczerpany wizytą krajowców i miał zszargane nerwy, kiedy wokół “Santa Marii” naliczono ich ponad 2 tys. 4 stycznia, 1493 r. wyruszył w stronę otwartego morza. Wiała lekka bryza i woda wydawała się spokojna a on sam poczuł się bardzo senny. Powierzył więc ster doświadczonemu marynarzowi a ten z kolei – także zmęczony – postawił przy sterze 14-letniego chłopca. Firmowana przez hiszpańskiego króla zamorska wyprawa na którą złożyło się wielu inwestorów spoczęła w rękach niedoświadczonego nastolatka. Na nieszczęście nie trzeba było długo czekać. Prowadzony niewprawną ręką żaglowiec wkrótce osiadł na rafach. Właściciel statku, Juan de la Cosa zabrał jedyną dużą szalupę ratunkową i ruszył w kierunku “Niny” w poszukiwaniu pomocy. Bez niej załoga “Santa Marii” zdana była na pomoc tubylców, co mogło się skonczyć róźnie a tego Kolumb nie chciał. Pomoc z “Niny” przyszła w samą porę i uratowano załogę oraz ładunek statku. Podobno Kolumb był tak wstrząśnięty przebiegiem wypadków, że płakał przez dwa dni a następnie o katastrofę oskarżył załogę pochodzącą z Palos. Z drewna odzyskanego z wraku “Santa Marii” zbudowano na brzegu niewielki fort, w ktorym zostało 40 ludzi. Większość z nich pochodziła z Palos. Dwa dni później, 6 stycznia, 1493 r. “Nina” spotkała na morzu “Pintę”. Martin Pinzon byl wściekły, że Kolumb zostawił na brzegu jego ludzi, których znał od lat. Niektórzy z nich byli nawet z nim spokrewnieni. Kolumb nie pozostawał mu dlużny i straszył Pinzona, że każe go powiesić. Kolumb dotarł do tego samego miejsca dziewięć miesięcy póżniej podczas swojej następnej wyprawy by stwierdzić, że wszyscy pozostawienie mężczyźni już nie żyją.
15 marca, 1493 r. ”Nina” wpłynęla do portu w Palos, z którego wyruszyła w sierpniu poprzedniego roku. “Pinta” przypłynęla kilka dni później. Martin Pinzon był poważnie chory i nie stanowił już żadnego zagrożenia dla Kolumba. Kilka dni później zmarł w swoim domu prawdopodobnie na syfilis, który złapał być może podczas swojej pierwszej transatlantyckiej podróży. Pochowano go zgodnie z życzeniem w klasztorze La Rabida. Rodzina Pinzona uznała jednak, że wszystkiemu winien jest Kolumb i odmówiła mu pomocy w następnej wyprawie. Wyjątkiem był jednak młodszy brat Martina – Vincente. Pinzonowie uważali, że to ich patriarcha powinien być oficjalnym odkrywcą Nowego Świata, że Kolumb skradł mu ten przywilej uznając go za zwykłego załoganta.
6 czerwca, 1499 r. Vincente Pinzon podpisał umowę na zorganizowanie własnej ekspedycji, z której 80% odkryć miało zostać jego własnością. Wraz z czterema okrętami i 75-osobową załogą wyruszył do Brazylii, tą sam drogą, którą wcześniej żeglował jego brat Martin podczas wyprawy z Jeanem Cousinem. Pod koniec roku udało mu się dopłynąć do celu. Zbadał ujście Amazonki a także tereny dzisiejszej Wenezueli. Niestety, jak sie okazało nic nie zyskał na swoim sukcesie. Papież Aleksander VI podpisał tzw. Traktat z Tordesillas, w którym przyznawał Brazylię Portugalii. W kilka miesięcy po Pinzonie do Brazylii dopłynął Pedro Alvares Cabral. 22 kwietnia, 1500 r. przejął cały rejon w swoje posiadanie. Cabral był członkiem Zakonu Rycerzy Chrystusa a jego wysoki społeczny status zaćmił zasługi Pinzona. Cabral nazwał odkrytą ziemię Wyspą Prawdziwego Krzyża, co króol Portugalii zmienił na Wyspę Świętego Krzyża. Nazwy Brazylia zaczęto używac dopiero po 1511 r. i pochodzi ona prawdopodobnie od słowa “brasa” – rożarzony węgiel. Slowem tym Portugalczycy nazywali cenne drewno o takim kolorze jakie pozyskiwano z nowej kolonii. Była to więc trzecia transatlantycka wyprawa klanu Pinzonów do Nowego Świata i żadna z nich nie przyniosla im spodziewanych zasług. Kolumbowi również nie wiodło się w Hiszpanii. Po początkowym sukcesie zaczęto traktować go z wrogością i nienawiścią, która przetrwała tam przez następne setki lat. Zmarł w 1506 r cierpiąc na syndrom Reitera, który dziś nazywa się reaktywnym zapaleniem stawów. Niemiecki doktor Reiter, który jako pierwszy opisał tą chorobę, był związany z partią nazistowską w czasach Hitlera i wyrzucono jego imię z podrecznikow medycznych. Śmierć Kolumba stała się okazją dla rodziny Pinzonow do otworzenia przewodu sądowego aby przejąć część zysków jakie otrzymywala rodzina Kolumba z racji odkrycia przez niego Ameryki.
Sprawę prowadził Arias Perez Pinzon, syn Martina, który przedstawił sądowi dowody, że to dzięki mapie jakią jego ojciec zdobył w Watykanie, można było dotrzeć do lądu po drugiej stronie oceanu. Proces sądowy rozpoczął sie w 1508 r. i trwał aż do 1536 r. Znany był pod nazwą pleitos colombinos. Świadkowie w sprawie podkreślali znaczenie rodziny Pinzon w Palos i że to Martin a nie Kolumb odkryl Amerykę. W 1524 r nowy prokurator w sprawie anulował wszystkie części procesu wygrane przez rodzinę Kolumba i korzystając z zeznań żyjących uczestników pierwszej wyprawy uznał, że odkrycie stało się możliwe dzięki Martinowi Pinzonowi. Jednocześnie potwierdzil, że tytuł Admirała Indii i związana z nim pensja należy się Kolumbowi i jego spadkobiercom. Pinzonowie symbolicznie, ale w końcu zostali docenieni. W 1519 r. król Karol I nadał rodzinie Pinzonów tytuł szlachecki a na ich herbie widnieją trzy karawele z czerwonymi krzyżami Templariuszy na żaglach a także dwóch tubylcow na wyspie.
Dziś, po pięciuset latach od tamtych wydarzeń w Palos stoją dwa monumenty poświecone Pinzonom. Jeden upamiętniający Martina a drugi Vincente, którzy dla mieszkańców miasta są prawdziwymi odkrywcami Nowego Świata. Obaj także są przedstawieni na hiszpańskim znaczku pocztowym i tym samym wreszcie doczekali się należytego uznania.
A ja myślę, że jako pierwsi odkryli Amerykę Indianie
Jakbyś mógł, to zamieszczaj pod takimi tematami jakieś bibliografie z których korzystałeś. Chętnie bym je przejrzał
Super się czytało 🙂 Jestem ciekaw jednej rzeczy. Nie wątpię, że w szkołach nawet nie ma wzmianki o Pinzonach, ale ciekawe jest czy na studiach historycznych itp coś o nich jest. W moim mniemaniu teksty tego typu są najlepsze i najfajniej ci wychodzą( historia o której mało kto słyszał) PS musisz wrócić do sagi o Templariuszach.
Cieszę się że historia przypadła do gustu. Dopisuję Templariuszy do listy zamówień. Coś się ostatnio ta lista krótka zrobiła… Są na niej trzy pozycje. Brien Foerster, naziści w kosmosie i Templariusze… Reszta zamówień zrealizowana – chyba że ktoś ma jakieś reklamacje 🙂