Zagadka czaszki Starchild

Czaszka Starchild, jest jednym z najdziwniejszych obiektów jakie do tej pory odnaleziono na Ziemi. Fundamentalnie różni się od czaszki ludzkiej lub jakiegokolwiek innego zwierzęcia. Przywodzi na myśl szaraków ET, sugerując kosmiczne pochodzenie – zresztą w ten sposób powstała jej legenda. Lloyd Pye, który poświęcił badaniom nad nią ostatnią część swego życia miał obsesję tej czaszki i chciał za wszelkie cenę znaleźć odpowiedź czym ona tak naprawdę jest. Wierzył, że jest to czaszka kosmicznego dziecka. Nie doczekał jednak tej odpowiedzi. Pye zmarł w grudniu 2013 r. na raka krwi. Okazało się, że tego typu choroba miała już miejsce w jego rodzinie. Dowiedział się o raku na 3 miesiące przed śmiercią i niestety przegrał swoją batalię.

Historia znalezienia czaszki sięga lat 30-tych. Znalazła ją nastoletnia dziewczyna z meksykańskiej mieściny Barrance del Cobre, 160 km od miejscowości Chihuahua. Dziewczyna wiedziona ciekawością, wbrew woli rodziców poszła do pobliskiej opuszczonej kopalni miedzi. Znalazła tam leżące obok siebie dwa szkielety. Nie wiadomo co jej strzeliło do głowy tego dnia, ale zebrała kości do koszyka i ukryła je na pustyni obok kopalni. Tej samej nocy spadł tam rzęsisty deszcz. Kiedy dziewczyna wróciła w to miejsce na drugi dzień – kości zostały wypłukane przez wodę i jedyne co znalazła to dwie czaszki.

Obecną właścicielką czaszki Starchild jest Melanie Young. Przez wiele lat była pielęgniarką w szpitalu Lubbock w Teksasie na oddziale onkologii dziecięcej. Po kilkunastu latach pracy w szpitalu postanowiła otworzyć własny gabinet masażu. Mąż jednej z pracownic gabinetu znał właściciela czaszki Starchild, którą wkrótce po jego śmierci otrzymał w spadku. Ponieważ wiedział, że Melanie zawsze interesowała się ufologią, dlatego uznał, że powinna ją zobaczyć. Początkowo wysłał jej kilka zdjęć by po kilku dniach przynieść czaszkę do gabinetu. Kiedy Melanie otworzyła pudełko zobaczyła w nim dwie czaszki. Jedna bez wątpienia należała do człowieka mimo, że miała rozliczne, abnormalne cechy, ale ta druga była czymś zupełnie innym. Była to słynna później czaszka Starchild, która odmieniła jej życie.

starchild2

Melanie szybko zorientowała się, że zbadanie czaszki przekracza nie tylko jej wiedzę, ale także energię i możliwości finansowe. Na którejś z konferencji ufologicznych poznała Lloyda Pye i opowiedziała mu o posiadanym znalezisku. Lloyd zapalił się do projektu a Melanie całkowicie mu zaufała i przekazała mu czaszkę. Miało to miejsce w lutym 1999 r. Lloyd Pye przyjmując czaszkę zwrócił uwagę, że utrzymywanie jej istnienia w tajemnicy może być niebezpieczne. Informacje tego typu zawsze przeciekają na zewnątrz i ktoś być może zechce ukraść czaszkę posuwając się nawet do zabójstwa. Dlatego Lloyd i Melanie ustalili, że jej istnienie należy ogłosić światu a samej czaszce trzeba było nadać imię. Melanie uznała, że chce pozostać w cieniu i nie ujawniać swojej osoby w obawie, że może to wpłynąć na jej pracę w szpitalu, gdzie zajmuje się noworodkami. Wobec tego Lloyd przejął całą odpowiedzialność za dalsze losy Starchild na siebie.

Czaszkę Starchild – Gwiezdne dziecko – nazwano tak ze względu na jej niewielkie rozmiary, bo na pierwszy rzut oka wyglądała jak czaszka dziecka. Jednak dalsze oględziny budują wiele wątpliwości. Przede wszystkim czaszka ma zęby dorosłego człowieka – więc z pewnością jej właściciel nie był dzieckiem. Płaty czaszkowe są ze sobą zrośnięte, co również wskazuje na bardziej dojrzały wiek osobnika. Nikt tak naprawdę nie wie jak wyglądał Starchild za życia. Bez znajomości struktury mięśni nie da się odtworzyć wyglądu twarzy. Można jedynie snuć przypuszczenia i dokonać rysunkowej interpretacji, która niekoniecznie jest prawdziwym odzwierciedleniem tego jak wyglądał Starchild. W czaszce zwracają uwagę olbrzymie oczodoły, które kończą się na jej bokach. Można przyjąć, że taka osoba doskonale widziała w ciemności. Jej oczy były spłaszczone. Dziś wiemy, że spłaszczone oczy tworzą się w przestrzeni kosmicznej np. u astronautów, którzy spędzają wiele czasu na Stacji Kosmicznej. Melanie wymyśliła imię Starchild i choć dziś wie, że nie był to najlepszy wybór – imię przylgnęło do czaszki i właśnie jako Starchild stała się sławna.

Wszystko zmieniło się wraz ze śmiercią Lloyda Pye. Melanie była zrozpaczona. Uznała jednak, że rozpoczęta nad czaszką praca musi zostać zakończona. Na kongresie ufologicznym w Arizonie poznała Chase Kloetzke i tak zaczęła się ich współpraca. Chase Kloetzke pracowała przez wiele lat dla DoD (ministerstwo obrony narodowej) Pochodzi z wojskowej rodziny i jest specjalistą w dziedzinie biomechaniki m. in. tworząc protokoły ochronne dla sił specjalnych. Jej mąż a także dzieci również związane są z US chase-headshot1Army. Jest także pełnym entuzjazmu ufologiem, współpracuje z MUFON i bada ten fenomen w sposób naukowy. Zajmuje się również kryptozoologią. Szukała kryptydów w bagnach Luizjany, jaskiniach North Caroliny i kopalni węgla w Kentucky. Chase uważa, że ilość przypadków UFO wzrasta z każdym rokiem. Do MUFON wpływa średnio 900 zgłoszeń miesięcznie. Przypadki te zazwyczaj dzielone są na dwie grupy: na ziemskie i pozaziemskie UFO, co wymaga nieco odrębnego podejścia.

Chase Kloetzke pomaga Melanie w uporządkowaniu spraw formalnych związanych z czaszką a także w poszukiwaniu wykwalifikowanych genetyków, którzy podjęliby się dokończenia badań DNA. Chce aby wszelkie badania na czaszce, były prowadzone w sposób niezależny. Jej celem jest dokończyć to, co rozpoczął Lloyd Pye. Jeśli Starchild okaże się ludzką hybrydą lub kosmitą to będzie to przede wszystkim dowód na to, że nie jesteśmy we wszechświecie sami. Ważne jest dla niej także to, co zbadania tajemnicy Starchild może przynieść ludzkości. Kości czaszki są lekkie, ale o niezwykle silnej strukturze. Być może poznanie ich budowy pomoże ludzkości w stworzeniu takiego typu kości dla człowieka. DNA pobrane z czaszki jest zanieczyszczone. Czyste DNA znajduje się jedynie w jej zębach. Posiada ona tylko dwa zęby, dlatego do tej pory nie zdecydowano się pobrać z nich DNA w obawie przed ich zniszczeniem. Na początku było ich trzy, ale jeden z nich zniszczyło laboratorium próbujące pobrać DNA.

Starchild Skull genetic enigmaWydawałoby się, że mając w posiadaniu tak unikalny obiekt jak czaszka Starchild – nie będzie trudno znaleźć laboratorium, które podejmie się badań i wesprze – widząc w tym własną korzyść – projekt finansowo. Jednak badania takie są bardzo kosztowne. Samo uruchomienie mikroskopu elektronowego już kosztuje pieniądze. Poza tym naukowcy niechętnie zajmują się badaniami związanymi z pozaziemską cywilizacją w obawie o własną reputacje, która może ucierpieć, gdy ich nazwisko będzie związane z jakimś kontrowersyjnym obiektem, który oficjalnie (bez żadnych dowodów!) został uznany za pseudonaukowy. Wystarczy otworzyć Wikipedię aby o tym przeczytać. Wiąże się to z kompletną obojętnością lub niechęcią, z jaką czynniki oficjalne traktują UFO i ewentualność istnienia pozaziemskich cywilizacji. Np. neurolog – Steven Novella uznał, że jest to czaszka dziecka, które cierpiało na wodogłowie. Melanie Young w swojej pracy na oddziale noworodków widziała wiele przypadków wodogłowia u dzieci i nie zgadza się z taką opinią. Sądzi, że Starchild nie był dzieckiem i nie był także człowiekiem. Wskazują na to dotychczasowe badania DNA. W czaszce znaleziono częściowe ludzkie DNA, ale osoba ta nie była człowiekiem.

Lloyd Pye podpisał umowę z laboratorium na 3 lata. Za każdy rok badań musiał zapłacić 250 tys. dolarów. Był zdeterminowany aby wykonać te badania, a potem – jak sam powiedział – wepchnąć uzyskane dane w gardło nauki. Melanie Young podobnie jak Lloyd Pye nienawidzi prosić o pieniądze, ale pragnienie rozwikłania tajemnicy czaszki zmusiła ich do takiego działania. Jednak Kickstarter jaki zorganizowano by dofinansować prace nad czaszką zebrał zaledwie 35 tys. dolarów. Mimo że Pye był osobą dosyć popularną, to nie znalazł się nikt, kto wsparłby swoim autorytetem jego pracę. Badania jednak nadal będą kontynuowane i po ich zakończeniu to nauka a nie pasja ufologów określi kim naprawdę był Starchild..

3 comments

  • Zadziwia mnie w tej historii to, że przez tyle lat badań de facto nie ustalono niczego pewnego w sprawie tej czaszki. Pye musiał płacić duże pieniądze za każdy rok badań DNA, piszesz. Ok, no ale, jak się okazuje, niczego konkretnego nie zbadano, poza złamaniem jednego z trzech zębów, podczas próby ekstrakcji DNA – kuriozalne!
    Czaszka, która na pierwszy rzut oka, nawet oka laika, jest czymś niezwykłym i nienormalnym nie może doczekać się rzetelnego spojrzenia przez naukę i albo potwierdzenia swojej niezwykłości, albo obalenia.

    • Sporo już ustalono. Jednak żeby nauka uznała te ustalenia musi być wyodrębnionych miliardy par sekwencji genetycznych. I to kosztuje spore pieniądze a także pochlania czas. Poza tym media poświęcają tej czaszce niewiele czasu a własciwie to wcale jej czasu nie poświęcają. Myślę że Pye słusznie się obawiał, że jak nie zrobi szum dookoła tej czaszki to może nawet zginąć ( i zginął!!!!), bo ktoś będzie chciał mu ją odebrać. W takich sprawach nie ma żartów. Osobiście wierzę, że tego typu artefakty zbiera jakaś „Odrywająca się cywilizacja”, która nie jest zainteresowana w promowaniu naszej nauki – podobnie jak Ahnenerbe robiła dla nazistów.

  • Czy Foerster nie znalazł takiej samej w peru?

Comments are closed.